>>>BETFAN - BONUS 200% do 400 ZŁ <<<<
>>> BETCLIC - ZAKŁAD BEZ RYZYKA DO 50 ZŁ + GRA BEZ PODATKU!<<<
>>> FUKSIARZ - 3 PROMOCJE NA START! ODBIERZ 1060 ZŁ<<<
Fortuna bonus

Przygoda z bukmacherką

xxx21 10

xxx21

Użytkownik
OK kolej na mnie.
Przygodę z bukmacherką zacząłem w liceum grając w STS. Już przed postawieniem pierwszego zakładu opracowałem genialny system. Bankroll na start to było 20 złotych.
Stwierdziłem, że puszcze 4 kupony po 5 zeta, na każdym po 3 &#39;pewniaki&#39; na LM z AKO ok. 2. Więc nawet trafiając tylko jeden kupon z 4 odrabiam straty, ale w mojej głowie widziałem już jak trafiam za każdym razem 3 lub wszystkie postawione kupony i sukcesywnie zwiększam bankroll. Oczywiście skończyło się na tym, że wszedł tylko jeden kupon, więc rozczarowany wydałem te 2 dychy zwrotu na piwo (mądra decyzja). Do dziś nie wiem czemu to nie wypaliło... ????
Po dłuższej przerwie (nadal liceum) wróciłem do obstawiania (NBA tym razem) i nawet założyłęm temat na forum gdzie wrzucałem swoje typy. Bankroll 100 i grałem single za 2%, głównie overy punktowe zawodników (na Bet365). Już nie pamiętam szczegołów ale wakacje się skończyły i nie było czasu na oglądanie meczów po nocach i analizy więc wypłaciłem to 50 zeta które mi zostało i zakończyłem przygodę z zakładami na jakiś czas.
Potem przez kilka lat była cisza w temacie zakładów, za to zainteresowałęm się pokerem. Grałem trochę live (tutaj na pewno delikatny plus na wyciąganiu kasy od pijanych kumpli ;), ale tez w necie gdzie po rozegraniu miliona rozdań (był tracker) byłem dokładnie 6 dolarów na plusie więc stwierdziłem, że za głupi na to jestem i nic z tego nie będzie. Zresztą czego oczekiwać jak liczenie oddsów w głowie zajmowało mi więcej niż kilka sekund co w grze na kilka/kilkanaście stółow nie przechodzi na dłuższą metę. Plus był taki, że przeżyłęm parę up i downswingów a mimo wyszstko udało się kontrolować emocje.
Do bukmacherki wróciłem jakieś połtora miesiąca temu, odświeżyłem podstawową wiedzę na forum i wziąłem się za typowanie piłki nożnej (topowej ligi europejskie, puchary, liga polska i eliminacje MŚ). Zacząłem od wykorzystania bonusa na Betssonie i obrócenia go. Poszło coś pewnie ok kilkudziesięcu zakładu i yield wyszedł lekko ponad 20%, więc wypłaciłem cześć kasy i pootwierałęm jeszcze parę innych kont (Expekt, Betclic, Unibet) i odkopałem konto na B365. Zakład bez ryzyka na Betclic i Unibet nie siadł. Na Unibet niestety, żeby odsyskać włożoną kase musiałem obrócić kwotą 6 razy po kursie 1.4. Wiem, słaby deal ale się udało z paroma złotymi na plusie.
Generalnie jestem parę stówek na plusie po jakiś 200 obstawionych kuponach (wliczając nawet te epizody z STS i NBA). Na chwilę obecną zastanawiam się nad przeniesieniem całego bankrolla na Pinnacle lub B365 i granie tylko tam bo póki co nie widzę, żadnych innych ciekawych bonusów u buków do wykorzystania.
Oprócz tego myślę nad obraniem strategii na dalszą grę zaczynając od wyboru sposobu stawkowania, typów zakładów, lig i wydarzeń które obstawiać. Muszę uzupełnić swój temat w dziale z kuponami i obliczyć yield dla wydarzeń, które wrzucałem po założeniu tematu (na pewno niższy niż te wcześniejsze 20%). Zrobię statystyki dla różnych typów zakładów (systemowe, wielokrotne, single), żeby zobaczyć co daje najlepsze zyski chociaz wiem, że to żadna próbka, ale coś mi mówi żeby iść w stronę singli za 2-4% bankrolla i ograniczyć liczbę wydarzeń i lig które obstawiam.
Jeśli chodzi o jakieś cele to jeśli stracę to co jest u buków to dam sobie spokój (i tak będzie na plus bo część już wypłacona), ale fajnie byłoby żeby wpadał z tego jakiś ekstra hajs długoterminowo (taka lokata tylko z trochę lepszy % ???? ) chociaż nie mam na to jakiegoś ciśnienia bo głodem nie przymieram, ale szczerze mówiąc to nie liczę na nic więcej niż hobby. Po prostu trzeba sobie w pewnym momencie w życiu szerze przyznać, że się jest jednak debilem co w końcu wychodzi jak się po raz pierwszy w wieku 25 człowiek styka z rachunkiem prawdopodobieństwa na szkoleniu w pracy albo musi 4 razy przeczytać topic na forum, żeby skumać o co chodzi z tymi azjanami ????
 
C 0

casinoderenta

Użytkownik
Witam wszystkich ,
Szukając sposobu na dodatkowy zarobek zacząłem obstawiać zakłady 2,5 roku temu. Przez ten cały okres uważam się za gracza rekreacyjnego , weekendowego .Nigdy nie udało mi się zbudować solidnego kapitału ,a sama gra miała charakter rozrywkowy.Mimo to naiwnie wierzyłem, że gra bez planu ,składu da mi profit.Zapomnij.

Zaczynałem u bukmachera stacjonarnego kleić kupony ako i przegrywałem sporo.Póżniej grałem single u ziemniaka i przegrywałem mniej , szukałem ciągle modyfikacji.Kolejny przystanek to założenie konta u poważnego buka internetowego i tam sobie pykałem parę miesięcy grając single i kręciłem się z bilansem koło 0.

Ciągle nie było mowy o proficie z gry , skusiłem się na płatne typy .Zaczołem zarabiać , jednak wtedy popełniłem duży błąd przez zachłanność i zwiększyłem drastycznie stawki.Mój typer miał czarną serię w tym momencie i grając ostatni zakład all in za resztkę kapitału wyzerowałem konto ????
Zraziłem się na pewien czas do zakładów i zamknołem konto internetowe. Nie wyciągnąłem wniosków , tylko wróciłem do buka stancjonarnego , który mnie golił równo .

Dopiero niedawno się ocknołem i zrozumiałem, że zarabiający gracze w internecie z yieldem 10% u ziemniaka byliby na minusie .Stąd wniosek , że ciężko oskubać ziemniaka , a jedyną jego słabością są zakłady specjalne, gdzie czasem można wyłapać wysoki kurs.Warto też zauważyć, że ziemniaków wyrosło jak grzybów po deszczu , stąd łatwość w dostępie i ewentualna wygrana do ręki przyciągają, ale zdrowy rozsądek powinien przeważać jak się myśli o zarabianiu.

Moje wnioski :
Warto mieć plan gry , zbudować kapitał początkowy, grać płaską stawką za 2 do 5 %,grać tylko single i oczekiwać grzecznego profitu np 10 % od obrotu.
Moje błędy :
Granie u ziemniaka ze wzgledu na podatek 12 % jest z góry podejrzane. Granie ako jest niebezpieczne dla bilansu gry . Pazerność i chęć szybko wzbogacenia się może prowadzić do bankructwa.

Czas poświęcony na hazard : 30 miesięcy
Bilans gry : minus 5214 PLN ( kupony u ziemianiaka, kupony w necie i płatne typy ) , co daje 173,80 stracone na miesiąc.
Konkluzja : Z uwagi na to, że moja gra jest nieopłacalna , nie widzę sensu jej kontynuować.
 
D 21

dewald

Użytkownik
Cześć wszystkim ????
Opiszę tu moją historię z bukmaherką.
Nie chcę, żeby brzmiała ona moralizatorsko. Nie ma za zadanie przestraszyć kogoś, czy zniechęcić.
Odczytacie ją jak chcecie. Jeśli natomiast chociaż jedna osoba dzięki temu chwilę się zastanowi nad sobą, jeśli kogoś zainspiruje do działania, to będzie sukces. Sukces dla tej osoby.
Zatem...
Ostatni mój zakład to 40 tys złotych. Tyle przegrałem i nie były to moje pieniądze. W tej kwocie zwierały się pieniądze mojej dziewczny, moich
rodziców, banku i parabanków.
Kiedy wynik meczu okazał się dla mnie niekorzystny byłem w rozpaczy. Wracałem do domu atobusem, pisałem smsy z dziewczyną.
Drżałem z napięcia, po głowie krążyły różne myśli (pogodziłem się z tym, że stracę dziewczynę. Miałem wizję więzienia, przemknęły w oddali
samobójcze myśli) ale do końca nie ściągałem maski &quot;tego szczęśliwego&quot;.
Zdecydowałem, że wrócę do domu i powiem wszystko rodzicom oraz dziewczynie.
I kiedy przekroczyłem próg, stanąłem zalany łzami. Rodzice byli przerażeni. Pytali co się stało. Chociaż musieli wiedzieć sami, bo...
I tutaj cofnę się o dwa lata.
Bo właśnie mniej więcej dwa lata temu przestały mnie satysfakcjonować zakłady za marne 20 / 50 zł.
Uzależniłem się o wiele wczśniej. W 2008 roku. Grałem właśnie za takie stawki. Przegrywałem większość swojego kieszonkowego, ale nigdy nie
przegrywałem nie swoich pieniędzy. I dlatego wtedy nie przeszło mi przez myśl, że choroba mnie dopadła, że nie mam kontroli. Bo nie widziałem strat.
Dziś już wiem, że przecież straty to tylko skutek, nie zaś objaw choroby. TO nie przegranie 200 000 zł robi z człowieka nałogowego hazardzistę.
Jesteś chory na uzależnienie nawet jeśli grasz za 20 zł i nie masz długów, ale podporzątkowujesz temu swoje życie i koncentrujesz się tylko na tym
jaki kupon postawić.
Miewałem dłuższe przerwy w obstawianiu.
Choroba zaczęła się nasilać w 2014 roku, w czasie MŚ w piłce nożnej. Zgrało się to z otrzymaniem pierwszej pracy. Powróciłem wtedy do bukmaherki po
roku niegrania.
Obstawiałem w czasie pracy. Zaczęły się pojawiać pierwsze wygrane. Pierwszy raz doszedłem do salda ponad 1000 zł na koncie bukmacherskim. I to mnie
trzepnęło. Że mogę mieć tyle pieniędzy żadnym kosztem ( ;) ).
I tak zaczłąłem przegrywać większość pensji, oczywiście zostawiając i nieruszając tego co niezbędne - żeby starczyło na randki z dziewczyną, na
jakąś dorbną rzecz dla siebie. Więc co? Przecież nie przegrywałem wszystkiego! KONTROLOWAŁEM TO!
Byłem taki, że nie chciało mi się czasami wychodzić wyrzucić śmieci, bo był już wieczór i chłodno.
Ale równocześnie nie było dla mnie problemem jechać z 20 złotymi, w chłód i deszcz 23 min autobusem w jedną stronę i 23 min w drugą do wpłatomatu.
Potem przyszła kolejna praca, większe wypłaty. Większe stawki. W dzień wypłaty mówiłem - 500 zł w miesiącu stawiam, reszta pensji nieruszalna. I
tutaj zaczęło się przesuwanie postawionych sobie granic - &quot;no dobra, przecież mogę jeszcze zagrać za 200 zł z odłożonych pieniędzy&quot;. &quot;No dobra,
jeszcze 300&quot;. &quot;Trudno, dam radę przeżyć miesiąc za 200 zł, to przecież 50 zł na tydzień! Mieszkam z rodzicami, nie mam opłat do zrobienia, a
dziewczyna przyjezdza raz na tydzień&quot;.
Zacząłem po mału zdawać sobie sprawę, że może coś jest nie tak? No ale... przegrywam tylko swoje, racjonalnie to sobie tłumaczę. MAM KONTROLĘ! Mogę
przestać kiedy chcę, ale po co skoro może trafi się wygrana? Damy raaaaaaaadę! ;)
Dochodziło podbieranie pieniędzy rodziców. W mieszkaniu leżała zawsze kupka pieniędzy &quot;na życie&quot;.
Zdarzało się, ze kradłem (tak, dzisiaj wiem, że to była kradzież) 20 zł z myślą &quot;Nawet tego nie zauważą&quot;, &quot;Co to jest 20 zł&quot;. Chętnie chodziłem też
na zakupy i &quot;zapominałem&quot; oddawać resztę.
Robienie sobie limitów wpłat dziennych, miesięcznych, a potem ich cofanie. Blokowanie kont i odblokowywanie ich po dniu, dwóch. To była norma.
Robiłem testy &quot;20 pytań&quot;. Kiedy miałem zaznaczonych twierdząco 6, naginałem rzeczywistość w ten sposób, żeby przypadkiem nie zaznaczyć takiej
ilości, która wskazywałaby, że mam problem z hazardem. Oszukiwanie samego siebie level hard.
Bank zaczął kusić kredytami online - korzystałem, brałem. Coraz więcej, coraz większe. Dawali bez przeszkód. &quot;Skoro więc dają, to znaczy, że stać
mnie na nie&quot;. &quot;Biorę, bo mogę - zarabiam 1500 zł, stać mnie na raty 20 zł miesięcznie przez 4 lata&quot; &quot;Stać mnie na 50 zł miesięcznie&quot;. &quot;Stać mnie na
100 zł miesięcznie&quot;. &quot;Wystarczy mi 900 zł na życie. Stać mnie na 600 zł miesięcznie&quot;.
Szczęście mi sprzyjało, odezwał się kolega z propozycją pracy. Była to o wiele lepiej płatna praca. Zatrudnili mnie.
Grałem już przez całe dni. Na telefonie w drodze do i z pracy. Na telefonie przed snem. Na komputerze w pracy.
Koncentracja 100 na graniu! Na urodzinach siostrzeńca wychodziłem co chwilę do talety, żeby sprawdzić wyniki.
Wielokrotnie miałem wygrane tyle, żeby wypłacić i spłacić kredyty. Ileż razy wypłacałem z buka? Ale 10 min później cofałem zlecenia wypłat, by
zagrać coś jeszcze. A potem ej. Mając tysiące zł długu, wpadałem w euforię po wygraniu nawet 100 zł!
Kiedy bank przestał dawać mi kredyty, przesunąłem własną granicę moralności i chwytałem się chwilówek. Nigdy wcześniej nawet mi to przez myśl nie
przeszło. Drwiłem z osób, które same pakowały się w to bagno. Ale zracjonalizowałem to sobie - co tam chwilóóóówka. Trudno, nic groźnego jakoś to
będzie.
I w pewnym momencie !!!!!BANG!!!!! 8000 zł do spłąty na już w chwilówkach! Załamany, jak zbity pies wróciłem do domu. Powiedziałem rodzicom co
zrobiłem. Przyznałem się dziewczynie. Mama z tatą wsparli mnie pieniędzmi. Spłaciłem chwilówki - UFFF! Kamień spadł mi z serca: &quot;Nigdy więcej nie
gram, pier***lę&quot;. &quot;Obiecuję Wam, nie widzę sensu w graniu&quot;.
Trzy dni później kolejne zaciąganie pożyczek w chwilówkach z myślą &quot;oddam rodzicom i będę miał też coś dla siebie, będę na plusie!&quot;. Wygrywało się
trochę, planowałem wakacje, prezenty dla dziewczyny. Nową gitarę. !!!! BANG !!!! 14 000 zł do spłaty na już!
Załamany, jak zbity pies wróciłem do domu. Powiedziałem rodzicom co zrobiłem. Wsparli mnie pieniędzmi. Spłaciłem chwilówki - UFFF! Kamień spadł mi z
serca: &quot;Nigdy więcej nie gram, pier***lę&quot;.
Miesiąc później kolejne zaciąganie pożyczek w chwilówkach z myślą &quot;oddam rodzicom i będę miał też coś dla siebie, będę na plusie!&quot;. Wygrywało się
trochę, planowałem wakacje, prezenty dla dziewczyny. Nową gitarę. !!!! BANG !!!! znów 8000 zł do spłaty na już!
Rodzice wysłali mnie do specjalisty psychiatry. Byłem u pana Profesora Sidorowicza - człowiek genialny. Idąc na wizytę już układałem w głwie
scenariusz rozmowy, jak naginać prawdę, żeby nie wyjść na hazardzistę. Co mówić, jak oszukać samego siebie.
Nie dał się nabrać, zdiagnozował mi hazard patologiczny. Ale nic z tym nie zrobiłem.
Schemat powtórzył się jeszcze raz. Tym razem do spłąty &quot;na już&quot; było to 40 tysięcy zł. Możecie więc wrócić do pierwszego akapitu tego posta.
Dobiły mnie słowa mojej mamy, która ostatni raz poratowała mnie biorąc kredyt na siebie. &quot;Dla nas to tylko pieniądze, ale dla Twojej dziewczyny to
ŻYCIE&quot;. Wtedy zdałem sobie sprawę, że jestem na dnie. Że to co robię nie ma impaktu jedynie na mnie, ale na wszystkich moich bliskich. Na rodziców,
na osobę, którą kocham. I, że jeśli nie wezmę się za siebie - moje życie będzie miało zerową jakość. A gdy tak będzie, dalej tracić na tym będę
wszyscy wokół mnie.
Kiedy to piszę, trwa właśnie 6 miesiąc mojej abstynencji. I 5 miesiąc mojego zdrowienia.
Chodzę na terapię grupową, za mną etap wstępny, zacząłem podstawowy.
Stosuję się do zaleceń, czytanie swoich emocji, reagowanie na swoje uczucia, interpretowanie ich i kierowanie na tory konstruktywnego działania
działa. Czuję znaczną poprawę jakości swojego życia.
Radzę sobie z wpadaniem w irytację, jestem szczery, nie zamykam się w sobie jak przez ostatnie lata swojego życia. Chcę mierzyć się z konsekwencjami
swoich działań i decyzji (nie mowie tylko o hazardowych, ale takich normalnych, które dzieją się w życiu codziennym.).
Jestem po prostu szczęśliwszy. Nie męczą mnie już niediagnozowalne bóle brzucha, budzę się zrelaksowany.
Uczę się po prostu żyć! Przede mną jeszcze lata nauki, ale zmierzam w dobrym kierunku ???? Życzę wszystkim Wam wszystkiego dobrego!
 
Otrzymane punkty reputacji: +21
G 97

gryzonko

Użytkownik
siema, ktorzy bukmacherzy nie limituja po 10 zakładach do semisznyc stawek rzędu 500 pln prócz bet365 i pinnacla oczywiscie?
Azjatyckie( licencja najczęscie terytoria zamorskie UK) typu SBO, rodzina 1bet, 12bet, dafabet (Asia). Buki z rodziny Betcris / BetdSi
 
edi8 9,1K

edi8

Forum VIP
Będzie w ramach kuponu AKO rozliczony kursem @1 - jeśli nie zostanie wyznaczony szybki nowy termin zgodny z regulaminem tego buka ( więc sprawdź regulamin ) .
 
Z 48

zmnk

Użytkownik
To zależy od regulaminu bukmachera. Jeżeli przykładowo mecz nie odbędzie się w ciągu 24H kupon jest wygrany, z tym, że mecz odwołany będzie liczony po kursie 1.00
Poza tym nie ten dział na takie pytania.
Edit: Edi mnie wyprzdził. Do usunięcia
 
rekretyper 84,2K

rekretyper

Użytkownik
Witam
Moja przygoda zaczęła się ponad 15 lat temu od gry w Profesjonalu. Za młodego chodziło się stawić taśmy z wiarą że siądzie kupon postawiony za 2 zł na kilka stówek. Niestety takie nigdy nie wchodziły ale człowiek się nauczył że nie ma pewniaków. Ogólny rachunek na pewno na minusie. Później kilka lat nie grałem. Ostatnie trzy lata były podchody a cos postawię, zagram ale po kilku kuponach( niektóre typy brane z forum) stwierdzałem że to nie ma sensu, stawki 2 zł strata mała a wygrana żadna. W zeszłym roku na ME założyłem konto przez neta na początku przegrałem jakieś 20 zł. Zacząłem się interesować bukmacherka na poważnie jak grać żeby wygrywać analiza dobór meczy stawek itp. Wpłaciłem kolejne 20 zł. powiedziałem sobie że gram single/ ew duble stawka 2 zł. nie zależało mi na zysku choć był wskazany ale bardzie chodziło o naukę gry. Coś tam się wygrywało ale wpłaciłem jeszcze 100 zł bo faktycznie z małym bankrollem ciężko się gra. Znalazłem na forum typy na bramki na minuty i w to grałem a tam progresja czyli musiał być wkład na grę. Trochę na tym budżet dźwignąłem w górę. Póżniej znalazłem w necie &quot;pewny zysk&quot; ruletka czarne/ czerwone dałem się wciągnąć i przedupiłem cały budżet 170 zł pech chciał że trafiłem czarną serię 8 razy czarny a ja czerwone za każdym razem. Na szczęście buk miał promocje w środy że zwracali jakiś tam procent od przegranej, Zwrotu dostełem jakieś 30 zł i zostało mi z wieczora coś koło 15 zł i powiedziałem sobie że mu nie podaruję odegram się za to ruletke. I odegrałem się trwało to może koło 1-1,1/2 mc. Ruletka i Kasyno nigdy więcej.Przestrzegam przed tym. Ogólnie po 4 mc gry odrobiłem to co wpłaciłem i z lekkim plusem odeszłem z tamtąd. Założyłem nowe konto u innego buka. Wpłata 50 zł granie po 2-3 zł kupon jak się uzbierało troszkę więcej pieniążków to kupon od czasu do czasu jakieś szaleństwo za 5 zł a dwa razy nawet za 10 zł ???? . Ogólnie po 6 mc grania u nowego buka jestem 120% na plus, dzisiaj robiłem wypłatę gdyż buk działa do końca mc i to będzie koniec mojej przygody na razie z bukmacherka. Generalnie po ok 10 mc grania muszę stwierdzić że z grania idzie wyciągnąć trochę kasy. Wiem że nie wygrałem jakichś kosmicznych kwot, stawki dziecinne że szkoda zawracać sobie głowę ale mimo wszystko jakiś dreszczyk adrenaliny i zabawy był, trochę nauki i REKREacyjnegoTYPERowania.
 
M 0

mbilinski

Użytkownik
Cześć Zipy,
w takim razie i ja podzielę się swoją historią związaną z bukmacherką i obstawianiem meczy.
Obstawiam regularnie już od 8 lat( z małą przerwą wakacyjną), mam 25 lat i trochę nerwów już nadszarpniętych haha
Obstawianie to moje hobby, drogo na nim wychodzę, ale ważne że hobby ;D
Pierwszy kupon w życiu postawiłem w wieku 17 lat w totomixie, w moim rodzinnym mieście. Nerwów było sporo( bo jeszcze 18 lat nie było, kolega miał to puścł kupon za mnie) największe jaja były, wchodząc do totomixa kompletnie nie wiedzieliśmy jak sie kupony wypełnia i co się z czym je, ludzie się dziwnie patrzyli, myśleli że gówniarze pewnie zabłądzili ;P . Po szybkim zapytaniu kobiety tam pracującej: &quot; gdzie znajdę losy do gry&quot; spojrzała na nas jak na debili i powiedziała, ze to nie są zdrapki ???? koniec konców puścilismy kupony, bodajze po 3 mecze ligi angielskiej i to 2 ligi, no bo przecież w nizszych ligach jak ktos jest wyzej w tabeli nie ma opcji, że nie wygra z tym niżej ???? od paru lat grałem na bet365, tylko live- głównie overy na rzuty rożne, + over 0,5 gola ht, bądz ft.
Niestety po zmianach, uznałem, że zaden inny bet nie da mi tej satysfakcji z gry co bet365. Widząc ofertę live innych betów zawisiłem grę, bo jak się już jeździło ferrari( a bet365 uznaje za naprawdę najlepszą markę pod każdym względem) to nie będe się przesiadał do malucha.
pozdro!
 
plocczanin 70

plocczanin

Użytkownik
Witam serdecznie kolegów &quot;po fachu&quot;! Przejrzałem ten temat od początku do końca i niektóre z historii jakie zostały tu przedstawione naprawdę potrafiły mnie poruszyć i spowodować głębokie zastanowienie. Tym razem pomyślałem, że teraz ja podzielę się swoją historią. Chociaż z reguły jestem typem człowieka, który nie lubi mówić o sobie i własnych doświadczeniach publicznie.
Mam na imię Piotrek, niedawno skończyłem 24 lata i od ponad dekady znajduję się w nurcie zakładów bukmacherskich. Doskonale pamiętam, jak dzięki uprzejmości mojego taty posyłałem swoje pierwsze kupony kończąc zaledwie podstawówkę. Bardzo mocno utkwiło mi również we wspomnieniach, że na debiutanckim kuponiku jaki miałem okazję w życiu zagrać było spotkanie ligi hiszpańskiej, gdzie Sevilla mierzyła się z Realem Madryt. Wtedy bukmacherzy za delikatnego faworyta uważali właśnie Sevillę, a ja jako dzieciak, twierdząc po prostu że &#39;Królewscy&#39; to jedna z największych drużyn świata, nie może tego nie wygrać. Ostatecznie mój typ okazał się błędny i kupon złożony z czterech spotkań poszedł do kosza. Jednak za drugim razem poszczęściło mi się o wiele bardziej. Doskonale przypominam sobie ten dzień - to był finał LM 2006, gdzie Barcelona mierzyła się z Arsenalem. Właśnie zwycięstwo Blaugrany zamykało mi kupon na siedemdziesiąt parę złociszy przy stawce 2zł. Wiem też, że na kuponie miałem remis KSZO Ostrowca, który zakończył się akurat bezbramkowym remisem. Więc miałem naprawdę sporo farta, że ten kuponik siadł. Ale jako wschodzący gimnazjalista naprawdę nie byłem tego świadomy i kompletnie inaczej odbierałem tę zabawę, tym bardziej, że przecież to nie były też moje pieniądze, ale z drugiej strony zapewniałem, że bardzo interesuję się futbolem i to można spieniężyć. Oczywiście czar prysł szybko, bo później przychodziło pasmo porażek i miałem zablokowaną drogę do obstawek. Musiałem czekać aż do liceum, żeby już na większej swobodzie i na własną odpowiedzialność zawierać zakłady.
Z reguły przez dłuższą część tej przygody nie obierałem żadnej strategii. Kieszonkowe, jakie dostawałem od rodziców, dziadków itd. w większości przeznaczałem na grę u naziemnego bukmachera. Zazwyczaj kupony wtapiałem, nie grając za więcej niż 10zł. Grałem typowe akusy. Przez długi okres grałem tylko kupony na weekend w trybie piątek-sobota-niedziela po dwa mecze na każdy dzień. Zwykle grywałem zdarzenia z wyrównanymi kursami. Parokrotnie jeden mecz mi nie wchodził, a dwukrotnie udawało mi się wygrać kilka stówek, a zazwyczaj były wtopy.
Wybierając się na studia dostałem propozycję od mojego znajomego, abym założył konto na bet365, a wówczas dostanę 30zł na start. To było jakoś pięć lat temu. No i wówczas upragniony fakt, że tutaj można wygrywać więcej, bo zagraniczne firmy nie odcinały nieszczęsnego podatku, podkusił mnie do większych przelewów na konto bukmacherskie. Bywało różnie - raz się wygrywało, raz przegrywało. Większe straty ponosiłem na zakładach live, będąc zupełnie przekonanym, że kursy 1,05-1,1 przy jednobramkowym prowadzeniu w ostatnich sekundach meczu (obojętnie jakiego) będzie niekończącym się zyskiem. Moje oczekiwania szybciutko zostały rozwiane. Na tym samym buku bawiłem się w finanse chcąc zdobyć wygrane stawiając na wyższe kursy. Grałem z przerwami - bywały kilkumiesięczne lub tygodniowe. No i było tak w kółko aż do wprowadzonej ustawy. Były próby grania systemem: a to granie za 1% budżetu, a to metoda Kelly&#39;ego, ale w końcu przystałem przy progresji, gdyż nie jestem cierpliwym graczem. Dlatego też na przestrzeni lat jestem na minusie około 1000-2000zł, grając na bet jak i w fortunie oraz przez krótki czas w STS.
Od kwietnia żywot graczy w Polsce uległ znacznej degradacji. Jednak ja nadal staram się odrabiać straty i gram sobie na efortunie. W związku z tym, że od prawie roku pracuję i zarabiam, mój stosunek do pieniądza jest znacznie bardziej wyważony. Staram się nie przeznaczać zbyt dużej kwoty na grę, ale są momenty gdzie szybko chcę się odkuć po przegranej. Ostatnio gram zazwyczaj live, popróbowałem sobie również wirtualnych sportów. I czasem naprawdę traciłem kontrolę, jednak na moje szczęście w tym roku jestem już o ok. 1000zł na plus tylko dzięki all-in w kluczowych momentach. Od momentu kiedy podjąłem się pracy, wpłacam sobie na konto 300-400zł. Tak jak wcześniej podkreślałem, w tej dziedzinie nie znam słowo cierpliwość i raczej moim celem jest szybszy zysk, nieważne jakim sposobem.
Gdyby trafiła mi się jakaś gorsza seria, prawdopodobnie byłbym spłukany, a moje życie zeszło na margines. Bo im częściej przegrywam, tym większą stawkę daję na następnym kuponie. Dlatego na razie jestem oddany progresji, bo, póki co, nie przytrafiła mi się feralna passa. Dalej jakoś wierzę w to, że nie dam się ogolić do zera na koncie bankowym i nie dopuszczam tego do swojej myśli. Porównując siebie z dziś i sprzed lat, jestem zdecydowanie typem gracza, który szuka adrenaliny i nerwówki na 15min trwającego zakładu. Choć nie powiem - czasem puszczam sobie kuponiki za parę złotych. A to kombinacyjne, a to AKO.
Moja historia nie jest może zbyt ciekawa, no ale chęć podzielenia się nią wzięła górę. Wierzę, że przeczytam tutaj jeszcze niejeden ciekawy post ????
 
Otrzymane punkty reputacji: +47
C 59

celebryta

Użytkownik
Moim zdaniem na forexie jest łatwiej zarobić niż w bukmacherce,próbował z Was ktoś sił na forexie?
 
Otrzymane punkty reputacji: +47
machete 1,4K

machete

Użytkownik
Nie zaglądałem na forum od 9 miesięcy i jestem w lekkim szoku jak tu się pozmieniało ???? nie za bardzo mogę odnaleźć swoje stare tematy, co to za polubienia?
Ale mniejsza z nowym wyglądem i szkieletem forum, czuje jak bym się cofnął w czasie o 20 lat.
Co to za buki są w Polsce dostępne?! Przecież to taka bida że się grać nie chce, może o to chodzi ;)
12% podatku to jak ktoś chce zarabiać na grze to nie ma szans, czytałem chwile dział legalni bukmacherzy w pl i jestem przerażony.
Chciałem zagrać rekreacyjnie za niewielkie kwoty i się zniechęciłem, zakładać nowe konto na pseudo ziemniakach, gdzie jak czytam warunki obrotu bonusem to więcej rozumiem z chińskiego ;)
Panowie co się stało?! Czy ta ustawa to taki zakalec?
Pozdrowienia od Machete który obudził się z hibernacji i chyba cofnął w czasie ????
 
Do góry Bottom