New York Knicks - Boston Celtics
3, 2, 1 zaczynamy, Stern dobrze wiedział od czego zacząć i już na pierwszy front dał jak dla mnie najlepsze spotkanie jakie mogło być. Rewanż za ubiegłoroczną pierwszą rundę play-off, czyli konfrontacja New York Knicks oraz Boston Celtics. W poprzednim sezonie obie drużyny spotkały się, aż ośmiokrotnie, wszystkie rozegrane pojedynki były wygrane przez zawodników z Bostonu. Teraz można oczekiwać, że cały Nowy Jork jest rządny rewanżu i zrobią wszystko by wygrać to inauguracyjne spotkanie.
Knicks podobnie jak inne wszystkie drużyny mieli bardzo mało czasu na przygotowanie do nowego sezonu. Z punktu widzenia transferowego dość głośno było o tej drużynie w mediach. Przeprowadzili oni trzy kluczowe transakcje. Pierwszym, który wzmocnił skład drużyny z Nowego Jorku był Tayson Chandler, mistrz poprzedniego sezonu z Mavs, który bacznie przyczynił się do tego osiągnięcia. Z pewnością będzie dużym zwiększeniem siły tej drużyny, zarówno w obronie jak i w ataku. Drugim, który zdecydował się grać na Manhatanie był Mike Bibby, który w poprzednim sezonie pomagał ekipie Żaru z Miami. Ostatnim, był Baron Davis, który po nie zbyt udanych przygodach w Clippers oraz Cavs, teraz ma ochotę by coś konkretnego osiągnąć w tym sezonie. W preseson Knicks nie mieli za dużego pola do popisu, zaledwie dwa rozegrane spotkania z Netsami, nie pokazały co trzeba poprawić, a co wychodzi idealnie podczas gry. W obu wygranych pojedynkach liderem tak jak i w poprzednim sezonie był Carmelo Anthony, który po przeprowadzce z Denver w końcu może dalej dojść, niż pierwsza runda play-off. Obok niego drugą największą gwiazdą zespołu, jest były zawodnik Phoenix Suns, czyli Amare Stoudemire. Właśnie Ci dwa gracze są podstawą tego zespołu, razem z Chandelrem, Fieldsem oraz którymś z dwójki Bibby/Douglas dość dobrze to wygląda. Poprzedni sezon był pierwszym od dziesięciu lat, w którym zespół z Nowego Jorku zakończył na plusie.
Po drugiej stronie barykady stanie zespół, który nie jest zbyt lubiany w gronie wszystkich zawodników i działaczy NBA. Nie od dziś wiadomo, że to właśnie oni są mistrzami prowokacji i nie raz już to udowadniali. Niezwykle doświadczony zespół, który zna już zarówno smak zwycięstwa, jak i gorycz porażki. Od kilku lat ustawiany w pierwszym rzędzie zespołów, który walczą o wygranie całej ligi. Doc Riwers dobrze wie, że ten sezon dla tych zawodników, może być już ostatnim, by w tym składzie odnieść sukces. Stara wielka trójca czyli, Garnett, Allen oraz Pierce, wspierana przez jednego z największych objawień poprzedniego sezonu czyli Rondo oraz również doświadczonego O'Neala, może trochę namieszać w tym roku. Po dwóch meczach w preseason nie można praktycznie żadnych wniosków wyciągnąć, bo były to raczej sprawdziany ławki w ich przypadku.
W poprzednim sezonie dominacja Celtów nad Knicks była maksymalna. Wszystkie osiem rozegranych spotkaniach zostały wygrane przez zawodników z Bostonu, jednak tym razem wszystko powinno być inaczej. Porównanie składów wygląda następująco.
Mike Bibby - Rajon Rondo
Z pewnością większe zagrożenie po stronie Rondo, który staje się prawdziwym liderem swojego zespołu. Wiadomo, że będzie on spędzał najwięcej czasu na parkiecie z całej pierwszej piątki swojego zespołu. Poprawił skuteczność rzutów, a dodając do tego mnóstwo asyst jest nie zwykle groźny. Biby natomiast to stara wyga, który w ciężkich chwilach może odciążyć Melo i trafić celnie za trzy.
Landry Fields - Ray Allen
Tutaj również lepszy po stronie Bostonu. Najlepiej rzucający zawodnik w historii NBA za trzy, ciągle daje radę. Mimo tego, że to będzie jego 15 sezon na zawodowcy parkietach, to Fields może tylko się uczyć. W poprzednim sezonie Allen pokazał, jak się gra przeciwko Knicks, co sugeruje średnio ponad 13 zdobywanych punktów w ośmiu meczach.
Carmelo Anthony - Paul Pierce
Występ ikony Celtów stoi po znakiem zapytania. Nie grał on w żadnych spotkaniu w preseson, więc nie wiadomo co się po nim spodziewać. Melo natomiast widać było, że jest liderem swojej drużyny. Nawet jeżeli Pierce wystąpi, to wątpię by mógł on powstrzymać Anthonego.
Amar'e Stoudemire - Kevin Garnett
W mojej ocenie najbardziej wyrównana para. Amare poprawił rzut z półdystansu, więc podobnie jak K.G. i w tym aspekcie gry może zagrozić. W defensywie obydwaj potrafią zagrać bardzo dobrze, ciężko jednogłośnie powiedzieć, kto jest lepszy.
Tyson Chandler - Jermaine O'Neal
W ubiegłym sezonie pozycja centra w obu ekipach była dość słabo obsadzona. W tym roku, również ten problem będzie po stronie Celtów, Knicks nie muszą się już o to martwić. Chandler przeżył prawdziwy progres formy w poprzednim sezonie. Dlatego tutaj w moim rankingu Tyson jest o wiele wiele wyżej, niż Jermaine, który ciągle nie może odnaleźć formy z czasów gry w Pacers.
Ławka rezerowych:
Po stronie gospodarczy wg mnie trzeba wyróżnić Douglasa, który dobrze grał w preseson, może zacząć to spotkanie w pierwszej piątce zamiast Bibbiego. Balkman i Shumpert też powinni odegrać jakąś rolę w tym spotkaniu. Co do Celtów to oczekiwania są o wiele większe od ławki, niż w zespole rywali. Spowodowane to jest tym, że pierwsza piątka będzie trochę mniej czasu spędzać na parkiecie, niż rywale. Sprowadzony Bass powinien dobrze zastępować K.G, natomiast doświadczony Daniels wie, co i jak robić jak już wejdzie na parkiet.
Podsumowując, mimo tego, że większe szansę daję gospodarzom to nie radziłbym stawiać dużych pieniędzy na ich win. Celtowie mimo, że mają swoje latka na karku to i tak potrafią być groźni. Pierwsze spotkanie o stawkę, zawsze może różnie się potoczyć. Liczę, że gospodarze w swojej wielkiej Madison Square Garden zaczną ten sezon od pewnego zwycięstwa. Jako ich wielki fan będę oglądał i trzymał kciuki, by Melo i spóła pokazali Celtom, że poprzedni sezon był przejściowy i teraz to Knicks będą rządzić.
Typ: New York Knicks (-2.5) # Pinnacle - 1.794