Nie darzę Kings jakąś szczególną sympatią, więc cieszy mnie awans Calgary. Tym bardziej, że dawno ich już nie widzieliśmy w fazie pucharowej, a ich gra w całym sezonie nie tylko w samej końcówce była naprawdę równa. Zasłużyli na ten awans. Cieszy też awans Winnipeg, pierwszy od czasu przenosin z Atlanty. Troszkę jednak zaskoczeń jest na zachodzie, bo wspomniani już Kings, Dallas czy San Jose to jednak były zespoły wyżej oceniane przed sezonem niż Calgary czy Winnipeg. Jednak na tym polega uroda tego najlepszego na świecie sportu zespołowego. Znacznie mniej niespodzianek na wschodzie, gdzie czołówka taka jak powinna. Boston nie zasłużył na awans, więc liczę, że się Ottawa utrzyma. Pens najbardziej nielubiany przeze mnie klub
NHL jednak chyba wskoczy do PO, mimo poważnych problemów pod koniec sezonu i zdecydowanie słabszej formy. Na minus fatalna postawa Toronto, które do plusów tego sezonu będzie mogło dopisać jedynie jakiś ciekawy wybór w drafcie. Zawiodła także Florida, która wydawała się zespołem mogącym powalczyć o ósemkę, jednak nawet przenosiny Jagra nie pomogły zrealizować celu. Ciekawe co zrobi Buffalo, bo może w przeciągu dwóch lat mieć dwóch doskonałych juniorów do Sama Reinharta dołączy zapewne albo Connor McDavid albo Jack Eichel. Tyle, że trzeba jeszcze dobrze tą młodzież poprowadzić, bo w Edmonton mają całe "składowisko" młodych wielkich talentów, a co roku ogon ligi.