@wisla
Oczywiście, że jest kilka takich przykładów. Jednym z głównych jest para Boston-Pittsburgh, gdzie obydwie ekipy prawie w każdym meczu notują bójkę na pięści. Pittsburgh nie przepada także za Flyers, wiadomo, derby Pensylwanii. Ekipy kalifornijskie również niezbyt się lubią, Predators zawsze grają tak, żeby było gorzej dla Kings, obydwie ekipy również nie wysyłają sobie sms-ów na święta. Bruins prawie zawsze tłuką sie z Habs, z resztą Bruins są jedną z najbardziej nielubianych ekip w lidze. Dodatkowe pary:
Rangers-Islanders
Capitals-Penguins
Blues - Blackhawks
Leafs-Canadiens
Flames-Oilers
Kings-Blackhawks
Mam nadzieję, że w jakimś stopniu pomogłem. (=
z tymi okularami Stępnia to trochę przegiąłeś:razz:.
Faktycznie, troszeczkę przesadziłem, sorry. (=
Co do dyskusji to dalej jestem zdania, że Kings grali słabo. W ich grze nie było takiej pasji i chęci zniszczenia rywala, który ich zwyczajnie wypunktował. Mam wrażenie, że gdyby była taka potrzeba, to Kings przegraliby jeszcze wyżej. Brakowało takiego zęba, Kings nie byli sobą w tym meczu. Zgadza się, że czasem cyferki obrazują poziom zaprezentowany przez obydwie ekipy w spotkaniu, jednak moim zdaniem Kings nie chcieli tego wygrać za wszelką cenę, a Dzikusy mając w swoim składzie kilku genialnych playerów po prostu to wykorzystały. Jeżeli nie grasz na 100% w meczu z Dzikusami w Minneapolis to jest mało prawdopodobne, że wywieziesz stamtąd dwa punkty, choć i czasem to nie wystarcza, co doskonale pokazuje ich spotkanie przeciwko Nutkom.