Panowie, po co te głupie licytacje i przytaczanie kursów z różnych bukmacherów? Jeśli chodzi o ich wysokość, bukmacherzy stacjonarni nie mogą być pod tym względem lepsi. Wystarczy tu wspomnieć chociażby o liczbie jednych i drugich na rynku. Tych stacjonarnych można policzyć na palcach jednej ręki, tymczasem gracz może mieć konta u 20 bukmacherów zagranicznych i musiałby zdarzyć się cud, by polski "ziemniak" miał akumulowany kurs kuponu wyższy niż jeden z tych, dajmy na to, 20 bukmacherów internetowych. Widać to jak na tacy w porównywarce kursów. To, że na wybrane kilka zdarzeń polski buk będzie miał wyższą wygraną po odliczeniu podatku w porównaniu do któregoś z bukmacherów internetowych, nic przecież nie zmienia, bo wystarczy w takiej sytuacji odwiedzić jeden z wielu innych, konkurencyjnych serwisów, gdzie kurs łączny będzie wyższy.
Polski buk może być konkurencyjny na rynku tylko wtedy, kiedy wygrana nie będzie odbiegała od zakładanej wygranej przy grze u buka netowego, a na chwilę obecną różnica jest kolosalna. W dużym stopniu mogłoby ją zniwelować podniesienie kursów, np. wystawienie 1,55 podczas gdy średni kurs na dane wydarzenie wśród buków internetowych to 1,40. Na to nie ma jednak co liczyć. Oddzielna kwestia to wielkość oferty. Trudno jest mi wyobrazić sobie azjany u bukmachera stacjonarnego, które są specjalnością b365. Grając u buków zagranicznych można przebierać w zakładach i mieć konta nawet u ponad 20 firm. W ten sposób praktycznie zawsze można zagrać to, co się chce, a nie to, na co łaskawie pozwoli polski "ziemniaczek". Gra
live i oglądanie streamów nigdy u nich nie będzie funkcjonować tak, jak wygląda to teraz u buków z zagranicy. Pojawi się zapewne jakaś namiastka, która nie zaspokoi zapotrzebowania graczy.