ale mi sie wesoło zrobilo jak przeczytalem ze studenci medycyny ryja teraz do sesji ????
studiuje stomatologie w warszawie mam wiele znajomych na lekarskim i na 1 roku nie ma czegos takeigo jak sesja. We wtorek oni i my mielismy zaliczenie z chemii i jak ktos zdal to 3 tygodnie ferii teraz
ze stomatologia jest duzo latwiejsza to sie nie zgodze na 1,2 roku mamy prawie to samo co na lekarskim + jeszcze swoje przedmioty kierunkowe. Nauki tyle samo a wiecej zajec.
Ale to, że nie ma sesji to nie znaczy ze sie nic nie robi, np. na kazdego kolosa z anatomii jest pewnie tyle materiału co niektorzy na innych studiach maja na egzamin z calego roku.
a co do tej fizyki to nie wiem jak jest w tym roku bo matma weszla, w ubieglym czesc uczelni zrezygnowala w ogole z fizyki, na niektorych byla podstawa brana pod uwage a na innych rozszerzenie
???? ????
i Ty się cieszysz, że nie masz teraz sesji? Sam mówisz, że masz więcej materiału "od nas-innych" do każdego kolosa.
Ja nic nie mam do kierunku, podziwiam wszystkich którzy się tego uczą i przede wszystkim kończą (
inna sprawa, że znam może 2 lekarzy, którzy się nie wywyższają a tak się składa, że miałem kontakt z wieloma - tyle, że to już zupełnie inna kwestia) ale macie czasem dziwne podejście
Nawiązując jeszcze do dyskusji o ekonomii, zarządzaniu, finansach...
Studiuję na AE (już niedługo Uniwerek) w Katowicach na wydziale
Finanse i Rachunkowość i... jestem rozczarowany.
Zawsze mi się wydawało, że pomiędzy tym wydziałem a ekonomią czy zarządzaniem jest przepaść - półtora roku nauki trochę to zweryfikowało.
Program w 95% taki sam a jedyne co nas odróżnia to wykładowcy i... wyniki, które na tych teoretycznie gorszych kierunkach są lepsze.
Mało tego... uczelnia ma bardzo zróżnicowany poziom nawet na jednym kierunku.
Najlepszy przykład - statystyka. Statystyka, którą połowa grup ma z XXXXXX, który pozwala mieć na egzaminie
wszystko (pracowania, wzory itp.) a kilka grup min. moja, trafiło na XXXXXXX a w tym wypadku jest całkowity zakaz posiadania jakichkolwiek wzorów czy podpowiedzi.
Jeśli jest tak zróżnicowany sposób prowadzenia zajęć/egzaminu czy nawet ocenienia (w pierwszym przypadku 40% na "tróję", w drugim 65-75% (i nawet panda3 nie pomaga :| ) to czemu klasyfikuje się studentów na podstawie ich średniej?
Gorszy promotor, możliwość trafienia do gorszej grupy na specjalizacji.
Dlaczego? Tylko przez to, że kto inny dawał "5" za obecność.
Co jeszcze...
Materiał. Po 1,5 roku nauki czuję się debilem. Taka smutna prawda. Zacytuję tu co napisał Akarin:
Ja jestem.
Finanse i rachunkowość studiuje. Dzięki genialnej zmianie na 3+2 mam dużo materiału do wykucia już na pierwszy semestr. A drugi to już w ogóle szykuje się piękny...
finanse, rachunkowość + matematyka.
Po "genialnej" zmianie na 3+2 nie tylko na pierwszym semestrze jest w bród kucia.
Kucia, którego ja akurat nie trawię.
Co semestr odpowiednio 5, 5 i 6 egzaminów... dodatkowo zaliczenia (pomijam zaliczenia ćwiczeń) dlatego studenci wszystkiego uczą się po łebkach...o ile w ogóle się uczą.
Pierwszy egzamin na uczelni - wszyscy, którzy "uczyli" się krążących 400 pytań, zdali w pierwszym podejściu... ja przeczytałem 2 książki pana psora.
Nie trudno się domyślić co dostałem, powiem tylko, że od tamtego egzaminu nie przeczytałem żadnej książki.
Do czego zmierzam?
System nauki na naszych uczelniach jest jaki jest... ale braki organizacyjne chyba najbardziej widoczne są na uczelniach ekonomicznych.
Mam nadzieję, że moja opinia o studiach zmieni się za parę tygodni bo po sesji (i feriach
) rozpoczynam specjalizację.
Mam nadzieję, że w końcu zacznę coś studiować, rozwiązywać problemy i MYŚLEĆ a nie tylko uczyć się na pamięć odpowiedzi na pytanie, któy ani na wykładach się nie pojawiło ani w książce się go nie znajdzie.
edit: przy okazji: