Na Li - Victoria Azarenka
Zacznę o Azarence, która jest w życiowej formie już od dłuższego czasu.  Trzeba dodać, że jej życiowa forma to nie zawsze 6-0 6-0 (czy nawet  strata tam tylko 2-3 gemów) ze słabymi zawodniczkami, ponieważ  prezentuje taki styl gry, że nie da się non stop wygrywać, to jest po  prostu sprzeczne z wszelkimi prawami. Białorusinka gra ostro, a jest  raczej drobna (choć wysoka), jej siłowa gra często doprowadza do  wszelkich kontuzji. Ogólnie - zdrowie często daje się u niej we znaki,  krecze nie są jej obce niestety. Dla mnie jest to już od dawna numer  jeden jeśli chodzi o kobiecy 
tenis, jak nie ma Williamskich czy Henin i  paru innych, to jest po prostu najlepsza, mimo że jej rezultaty nie  zawsze to potwierdzają (patrz parę linijek wyżej). Można się sprzeczać,  że jest Wozniacki, jest Sharapova... Nie, one są słabsze od Azy,  obiektywnie i subiektywnie. Trzy ostatnie turnieje Victorii przed French  Open to będzie tak: Stuttgart - pierwsza runda z Julią Georges,  rewelacją tamtego turnieju, wygrany pierwszy set przez faworytkę i  oddanie meczu - nihil novi, Niemka zawdzięcza Azarence ten triumf;  Madryt - dojście do finału (btw gładkie pokonanie Georges w półfinale) i  dość zaskakująca przegrana z Czeszką, Kvitovą, aczkolwiek 
można się było tego spodziewać;  Rzym - trzecia runda z Sharapovą (Rosjanka wygrała potem cały turniej) i  znowu wygrany pierwszy set, po czym Aza zaczyna cierpieć i oddaje mecz.  Here we go, wielki szlem, jak na razie gładziutko, bez straty seta, ale  i rywalki nie były z najwyższej półki. Na lekcję trzeba było czekać do  ćwierćfinału. Po drugiej stronie siatki stanie Na Li. Czy Wiktoria  udowodni wysoką formę? Mam nadzieję, że tak i tego jej z całego serca  jak zawsze życzę, ale myślę, że może potrzebować do tego trzech setów.  Chinka w Madrycie też przegrała z Kvitovą, w półfinale, w Rzymie znowu  zaliczyła SF - przegrana ze Stosur, imo nie prezentowała się ani tu ani  tu zbyt dobrze, a doszła tak daleko ze względu na słabe przeciwniczki.  Podczas RG też miała sporo problemów i straciła po drodze dwa sety.  Często jest tak, że jakaś zawodniczka nie gra zbyt dobrze na początku  turniejów, bierze się to z tego, że albo są po małej lub większej  przerwie, albo z braku wystarczającego treningu, albo po prostu nie są w  zbyt dużej formie (jak to jest w tym przypadku), ale z czasem się  rozkręcają. Li to przecież nie byle kto, a finalistka tegorocznego  
Australian Open, nie odda łatwo tego meczu. Jedno jest pewne - Azarenka  to jedna z tych tenisistek, których się nie obstawia jeśli są  faworytkami = są na nie małe kursy. Przy okazji, czasami się śmieję i  zastanawiam kto ustala te kursy, tutaj mamy podręcznikowy przykład zbyt  dużej rozbieżności [3,25 i 1,35 w tej chwili w Bet365]. Zresztą według  mnie w ogóle nie powinno się ruszać niskich kursów w 
WTA. Tak więc, do  boju Aza, wygraj ten turniej i pokaż wreszcie wszystkim, że jesteś  najlepsza i wypacz w końcu tą Wozniacki z "tronu", bo i tak za długo na  nim siedzi. Ja tutaj nie typuję nic, a jeśli już miałbym coś na siłę polecić, to Chinkę, ale obowiązkowo u bukmachera, który krecz Azarenki rozliczy jako zwycięstwo. Najlepiej poczekać i na 
live coś wyhaczyć.