Ostro spadają obroty branży hazardowej. W pierwszym kwartale tego roku Polacy wydali na tę formę rozrywki o blisko 20 proc. mniej. Boleśnie odczuwają to nie tylko
kasyna czy Totalizator Sportowy, lecz także budżet państwa.
Rząd, planując wpływy budżetowe, liczył, że hazard odda w 2010 roku fiskusowi 1,57 mld zł – czyli o 210 mln zł więcej niż w ubiegłym roku. Na to się jednak nie zanosi.
Służba Celna, która kontroluje wpływy podatkowe branży hazardowej, stwierdza, że kwota opodatkowania w kasynach gry jest o 13,7 proc. niższa niż rok wcześniej. Obroty niektórych spadły o ponad połowę.
Kasyno w Kielcach w I kwartale ubiegłego roku zapłaciło podatek od ponad 1,3 mln zł zysku, a w tym roku zaledwie od 235 tys. zł – a to kwota mniejsza aż 82,9 proc.
Kasyno w Rzepinie zanotowało zysk mniejszy o 57,5 proc., szczecińskie o 31 proc.
Mniej automatów
Nie lepiej wygląda sytuacja branży automatów o niskich wygranych, choć tu właściciele płacą miesięczny ryczałt od jednej maszyny. Jednak płatników jest coraz mniej, tylko w ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku ich liczba spadła o połowę. Na koniec 2009 r. było ich ponad 55 tys., na koniec marca 2010 r. już tylko 28,5 tys.
– Wpływy do fiskusa w I kwartale tego roku jeszcze się bilansowały. Dwukrotnie spadła liczba automatów, ale dwuipółkrotnie wzrósł podatek od nich. Teraz nie jest tak dobrze. Liczba automatów wciąż spada – mówi Stanisław Matuszewski, prezes Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych. Wpływy podatkowe z automatów zaczynają być tak niskie, że resort finansów wysłał do jednej z izb celnych pismo z pytaniem, co się stało. A stało się to, że z jednej strony na niższe zyski firm wpłynęła nowa, restrykcyjna
ustawa hazardowa. Z drugiej publiczna anatema, jakiej poddany został hazard, sprawiła, że na niektóre jego formy wydajemy mniej.
Polacy do jednorękich bandytów od stycznia do marca 2010 wrzucili ok. 415 mln zł, o 35,4 proc. mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Najlepiej na rynku trzymają się salony gier, w których można zagrać na automatach o wysokich wygranych. Tam Polacy w I kwartale br. zostawili ponad 138 mln zł, nieco więcej niż rok wcześniej, ale mniej niż w ostatnim kwartale 2009 r.
Na spadek wpływów narzeka też Totalizator Sportowy. W pierwszym półroczu jego przychody były niższe o 200 mln zł, o 13,13 proc. mniejsze niż rok wcześniej. To dlatego prezes TS lobbuje na rzecz zmian ustawy o grach hazardowych, tak aby produkty Totalizatora mogły być sprzedawane w internecie.
Strzał w kolano
Zdaniem Roberta Gwiazdowskiego, eksperta w dziedzinie podatków z Centrum im. Adama Smitha, to wirtualna
rozrywka oraz loterie oferowane przez SMS przejmują dochody tradycyjnej branży hazardowej. Ale internetowy hazard jest w Polsce nielegalny i budżet państwa nie ma z tego tytułu żadnych wpływów, choć według szacunków Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową w ub. roku w wirtualnych kasynach i u wirtualnych bukmacherów Polacy zostawili 3,2 mld zł – tyle, ile zarobił TS za cały rok.
Receptą na wyższe wpływy z hazardu miały być wyższe podatki. Resort finansów liczył, że dostanie ponad 200 mln więcej niż przed rokiem. – Absurd. Podobnie było z podniesieniem akcyzy na alkohol. Polacy zaczęli kupować tańszy pochodzący z nielegalnych źródeł – przypomina Gwiazdowski. W jego ocenie zmiany ustawy hazardowej nie miały cienia myśli ekonomicznej. – To była decyzja polityczna – przekonuje ekspert. Teraz wszyscy za nią zapłacimy, oddając państwu pieniądze w formie wyższego podatku VAT.