Pytanie.... kto jest w stanie zatrzymać, albo przynajmniej przeciwstawić się Kings? Królowie grają
hokej kompletny; każdy gracz udowadnia swoją wartość,
bardzo dobrze pracują w defensywie, co przekłada się na świetny penaltykill (była nawet 5 minutówka z Sharks) i porozumienie na tafli. Ponadto skuteczna ofensywa i w końcu wychwalany w ostatnich tygodniach Martin Jones, który po raz kolejny był od zaliczenia czystego konta, gdyby nie Marleau w ostatnich minutach meczu. To wszystko w prosty sposób odpowiada na zadane z początku pytanie.
Po drugiej stronie Avalanche, którym nie można wiele zarzucić złego w tym sezonie, ponieważ pod wodzą Roy'a są bardziej zbalansowani i w zasadzie ze zgrai wypalających się graczy z dwóch ostatnich sezonów, którzy mieli trudności z okazaniem jakiejkolwiek dominacji na tafli, stworzył zespół tętniący talentem i chęcią zgarniania sukcesów.
Przytrafiają im się ciągle jakieś zaskakujące wpadki, ale potrafili już dwukrotnie w tym sezonie pokonać Kings.
Tym razem nie mam jednak większych obaw przeciwko gospodarzom i z meczu na mecz wyrabiają sobie jeszcze większe zaufanie, a mając między słupkami taki wynalazek, grając tak pewnie z 'special teams' , mając w składzie punktującą ofensywę i Dwight'a King'a , który jeszcze jakiś czas temu był średniakiem, a teraz pogrywa na równi z elitą, to jestem dość optymistycznie nastawiony wobec ewentualnej wizji rewanżu dzisiejszego wieczoru. Kings to przykład pełnej dominacji i dążenia do celu, a przy ich aktualnym rozkładzie i świetnej formie są na dobrej drodze, by podbić w niedalekiej przyszłości Zachód.
Colorado Avalanche @ Los Angeles Kings OT [1,62] PinnacleSports (2:3 SO)
Dziś w Toronto przedsmak rywalizacji w ramach Winter Classic z samego początku 2014 roku z udziałem obu ekip. Nie chcę się tutaj rajcować przed ewentualnym przełamaniem Skrzydeł po ostatnim meczu z Flames, tym bardziej że Płomienie to średniacy i jak pisałem - to było nic innego jak typowy 'must win' w wykonaniu gospodarzy. Mimo wszystko przejść obojętnie nie można i przyznać trzeba bardzo solidną pracę właściwie całego zespołu (oprócz standardowych wyjątków), który wypracował dwa punkty. Głównymi aktorami byli Alfredsson i Datsyuk, którzy wzięli całą odpowiedzialność i poprowadzili ten "odmłodzony" team do sukcesu oraz wyczekiwanego przełamania w doliczonym czasie gry. Dziś kolejne dobre wieści ponieważ wraca DeKeyser po 15 meczowej przerwie, który prawdopodobnie wymieni w linii defensywnej
słabego ostatnio Kindl'a. Bardzo bliski powrotu jest również Helm i Nyquist, ale ich zobaczymy prawdopodobnie dopiero w poniedziałek.
Nie będę w żaden sposób krytykował tutaj zespołu Leafs, bo musiałbym niestety zacząć od Red Wings, którzy jadą na podobnym wagonie w ostatnich tygodniach, ale na pewno nie są Liście w tym meczu faworytem, nawet pomimo swojego terenu. w porównaniu do Skrzydeł - grają praktycznie kompletnym składem, ale to Wings wypracowują więcej szans na tafli i są zespołem bardziej zdyscyplinowanym, grającym bardzo skutecznie na wyjazdach (lepiej niż w domu) i w końcu od nowa odbudowują swoją broń gry w osłabieniu (penaltykill)
Przed nami sporo dobrego materiału na HBO 24/7 i wobec tego można się spodziewać podkręconego zaangażowania po obu stronach, ale w ogólnym rozrachunku Wings powinni znaleźć sposób i zwiększyć dorobek wyjazdowy, a z okrojonym składem wciąż ich na to stać, tym bardziej że po długiej nieobecności nareszcie dał o sobie znać Datsyuk i jest swego rodzaju motorem napędowym tego teamu.
Detroit Red Wings OT @ Toronto Maple Leafs [2,11] PinnacleSports (5:4 SO)