Dubinsky strzeli gola (60 min)
4,0 DOXXbet 20 minut w karnym boksie -.-, 9 na lodzie, coś jak nasz Krzysiu Oliwa
Trafić strzelca w ekipie CBJ to spore wyzwanie. Brandon, w pakiecie z Anisimovem mieli stanowić o sile zespołu. Tak sobie kalkulowałem przed sezonem, jak zaprezentują się inni gracze, niestety, moje przewidywania się sprawdziły, chociaż bardzo chciałem, żeby było dokładnie na odwrót. Pod lupę poszedł RJ, Foligno i Johansen. Pan Umberger radzi sobie wyśmienicie, szkoda tylko, że na twitterze, a nie na tafli. Podejrzewałem, że ciężko mu będzie znaleźć wspólny język z coraz to młodszą ekipą, bez etatowego kumpla, który teraz dołączył do Mariana i reszty. Efekty widać, a raczej ich brak. Fajnie, śmiga sobie to w jedną, to w drugą i to by było na tyle jeśli chodzi o efektywność w obecnej kampanii. Foligno to z kolei zawodnik, którego ostatni sezon był na tyle udany, że zaczęto sobie trochę zbyt wiele wyobrażać, a co ważniejsze - wymagać. Ten sezon jak na razie potwierdza, że Nick to fajne uzupełnienie, ale nic więcej. Dlatego śmieję się czytając hfboards, gdzie niektórzy są przekonani, że powinien on gwarantować koło 50 pkt na sezon. Ostatni, któremu poświęcę trochę czasu - Johansen. Wielu 'ekspertów' przewidywało, że ten sezon to będzie wielkie boom formy, widywałem młodziaka w różnych rankingach, obok RNH, Eberle, czy też Palmieriego (no, powiedzmy, że łapie się jeszcze do prospektów), czyli zawodników, dla których rok 2013 ma być wyjątkowo udany. Na przekór znawcom, Ryan nie może się odnaleźć, brakuje mu odwagi, pewności siebie. A to przecież ten sam zawodnik, który parę miesięcy temu wpakował kilka GWG (chyba 3, pod koniec spuścił z tonu).
Nie oszukujmy się, CBJ wciąż mają jeden z najgorszych rosterów w lidze, dlatego jeśli tutaj kilka trybików nie funkcjonuje, to nie można myśleć o sukcesie. Doczepiłbym się również do Brandona, ale ostatnie mecze na wskroś udane. Wreszcie zaczyna pokazywać charakter za który go ceniłem. Już mniej w nim tego głupiego Brandona, który bił się po mordzie w najmniej odpowiednim do tego momencie. Ostatni mecz nawet bez 2 min przymusowego odpoczynku. Trzeba pamiętać, jak ważnym był ogniwem dla NYR w sezonie 2010/2011. Kiedy drużynie wybitnie nie szło, Brandon potrafił wznieść się na wyżyny. Wirtuozem nigdy nie był, ale takie rzeczy nadrabia się ambicją i wolą walki. Bardzo chciałbym zobaczyć właśnie to wydanie Amerykanina. Gospodarze wciąż strzelają bramek jak na lekarstwo i zapewne sporo wody upłynie, zanim ten stan rzeczy się zmieni. Jednak przy dobrych wiatrach Brandon może dzisiaj ukąsić, należy mu się