Houston Rockets - Los Angeles Lakers
1(-4)
1.82
Marathonbet
5/10
Zanim inne buki się ożywią, to warto taką linię jeszcze chwytać. Im wyższa, tym nie polecam. Mimo, że Lakers osłabieni, to i tak w NBA, każdy może wygrać z każdym. Jednak zapowiadany na chwilę obecną brak Howarda, Gasola, Hilla może być dramatyczny w skutkach, bo pod koszem Jeziorowcy mają nieciekawą sytuację, w starciu z groźnymi na własnym parkiecie Rockets.
Kobe był najlepszym strzelcem zespołu podczas meczu w Houston, ale i tak zespół odniósł porażkę - i brakowało wtedy Gasola oraz Nasha.
Gdy rywalizacja przeniosła się do Los Angeles, góra byli wtedy gospodarze, pokonując zespół z Houston 118:109 - Lakers nadal bez Nasha.
Sytuacja w zbliżającym się meczu, kompletnie nie jest optymistyczna dla zespołu D'Antoniego. Mimo, że zespół prawdopodobnie z bardzo wyszczuplonym składzie, to przecież nie słyną oni z obrony, by mogli ten mecz wygrać, właśnie tym elementem.
Lin - Nash. Dwóch rozgrywających bez obrony. Myślę, że sporo będzie zależeć od tej dwójki, bo Kanadyjczyk będzie musiał również przejąć zdobywanie punktów.
Na Hardena będzie prawdopodobnie do obrony wyznaczony Metta World Peace, dlatego Lin będzie miał możliwości do gry. Wiele będzie zależeć od skuteczności. I tutaj pojawia się ważny element. Ławka.
Delfino, Douglas - to zawodnicy, którzy mogą zrobić różnicę na dystansie.
Jeśli absencje się potwierdzą, to nie wierzę, że Kobe po jednym meczu, wyciągnie wnioski, by grać z zespołem, gdy jest tak osłabiony. Bilansu Lakers, gdy Kobe oddaje najwięcej rzutów i ma 30+ punktów nie trzeba przedstawiać, to tym samym wyrządza dla swojego zespołu największą krzywdę.
Linia w ciągu dnia z pewnością się podniesie i powyżej 6+, dla mnie to już nie będzie typ warty ryzyka.
Powodzenia!