Portland Trail Blazers vs. Toronto Raptors
Blazers -3 1,93 Pinnaclesports
Ekscytujący zespół Blazers zmierzy się dzisiaj w Toronto z Raptorkami. Blazers, jak wiadomo, zagrają bez Camby'ego, Odena, czyli dwóch świetnych centrów, a także bez gwiazdy Brandona Roya. Właściwie jednak lepiej powiedzieć, bez trzech gwiazd. Dziś nieobecność świetnych pod koszami centrów jednak nie będzie aż tak boleśnie odczuwalna, jak w innych spotkaniach, w których jednak z reguły i tak Blazers dają radę. Rywale bowiem są zespołem o najbardziej europejskim stylu gry w lidze, a ich center pod koszem często wręcz nie istnieje. Jest groźny daleko od niego, ale ostatnie duże zdobycze punktowe to zasługa tego, że oddaje po 25 rzutów w meczu. Przybilla więc nie będzie tak potrzebny, sporo czasu dostanie Rudy Fernandez. Aldridge ostatnio jest w fantastycznej formie i coraz bardziej żałuję, że to jego zabraknie na All-Star Game. Dre Miller ostatnio sporo pokazał Derrickowi Rose, który spiął się i zdobył wprawdzie 36 punktów, jednak tak naprawdę to Miller grał tu jak gwiazda, a Rose nie mógł dorosnąć do jego poziomu. Rose - 36 punktów, 6 asyst, 27 rzutów z gry. Miller - 27 punktów, 6 zbiórek, 11 asyst w 11 rzutów z gry. Mało tego? 4 przechwyty, 13 na 13 w wolnych. Jeśli nie ma tych, którzy mogą wygrywać dla nich mecze, ten zespół naprawdę ma dalej potencjał na to, by kreować ich zastępców. Jest przecież duet Wes Matthews/Nicolas Batum, dwóch specjalistów od obrony, przydatnych w ataku. O Matthewsie właściwie nie można napisać tylko "przydatny", bo jego gra w ataku w tym sezonie to prawdziwa bomba. Mocniejsza, niż się spodziewano, gdy dołączał za niezły kontrakt i niektórzy pukali się w głowę. Rudy Fernandez także jest w świetnej formie i z ławki dorzuca niemal 20 punktów co mecz. W ostatnim meczu z Bulls Blazers byli 40 razy na linii, zrobiło to tylko 4 graczy. Nie trafili ledwo trzykrotnie. Czapki z głów. Grali sześcioosobową rotacją + łącznie 13 minut od 3 innych graczy. Dobrą passę trzeba kontynuować na wyjeździe, gdzie ulegli niedawno Denver czy Indianie. Toronto to słabszy zespół. Piątka Calderon, DeRozan, Weems, Johnson, Bargnani, na ławce ledwie Ed Davis i Barbosa. Nie ma strzelb, graczy, mogących rzucić pod 25, poza Bargnanim i DeRozanem. Skład bardzo przeciętny, można powiedzieć, że słaby, w dodatku pięta achillesowa rywali podczas kontuzji Odena i Camby'ego, to, że Przybilla nie może grać 35 minut w meczu, co sprawia, że zespół pół meczu gra bez nominalnego centra, nie będzie dziś przeszkodą. Pisałem, że na wyjeździe ostatnio przegrywali w Denver i Indianie, tam zawodnikami, których gra przeważyła byli centrzy rywali, grający w pomalowanym Nene (23/10) i Hibbert (15/6 w 23 min). Andrea dziś może i punktów rzuci, ale pod koszami panować będzie Aldridge, który dziś powinien po raz kolejny poprowadzić swój fantastyczny zespół do wygranej.
New Jersey Nets - Charlotte Bobcats
Bobcats -4,5 1,61 Bet365
Oglądałem Nets w ostatnim meczu z moimi Hornets. Brak Arizy, Okafora, mniej gry Thorntona, Jasona Smitha, brak w pierwszej połowie późniejszego niedoszłego zbawcy Belinelliego, kłopoty, słaby występ Hornets, to wszystko było mało Netsom u siebie. Ze dwa razy mieli zwycięstwo w kieszeni, po czym popełniali głupi błąd i dawali rywalowi szansę. W konsekwencji, gdyby nie to, że po trójce Paula w ostatniej sekundzie dogrywki piłka przeturlała się po obręczy i uciekła z kosza, to Hornets by wygrali to słabe spotkanie. Nets oddali wszystko w ręce Sashy Vujacicia, a to już spory akt desperacji. Do Bobcats po meczu przerwy dojdzie Kwame Brown, który naprawdę przypomniał się w tym sezonie. Zbiera trudne i ważne piłki, gra dobrze i nie bez powodu kradnie spore minuty. Nie wiem czy można pisać teraz o Nets, że mają Devina Harrisa i Brooka Lopeza. Raczej samego Lopeza. Devin w ostatnich 5 meczach średnio nawet nie 10 punktów, ale gorsze jest to, że po prostu często jest jakby poza meczem. Właściwie, długimi fragmentami go zwyczajnie nie ma. Ważny jest wnoszący sporo energii i walki pod koszami Humphries, często tę walkę wygrywa. Morrow to dobry strzelec, Outlaw czasem ma niezłe mecze, ale to nie są zawodnicy, gwarantujący równy, wysoki poziom, szczególnie wtedy, gdy rywal broni. Bobcats są mocni, otrząsnęli się po złym początku, nawet pokonali w poprzednim spotkaniu u siebie Celtics. Walczyli do końca w Indianie, grając dobry mecz. Do bardzo dobrej dyspozycji wrócił Gerald Wallace, który przecież może być i często jest trzecim najlepszym obrońcą w lidze, poza nieosiągalnymi Howardem i Bogutem. Jackson wychodzi i robi swoje, DJ Augustin także jest motorem napędowym. Do tego Diaw i wspomniany Brown. Niezbyt imponująca ławka, Henderson, Livingston, Najera, ale za to rekompensuje to zupełnie piątka. Bobcats to mocny, atletyczny team i dziś mam wątpliwości, czy Nets będą w stanie po prostu trafiać przeciw nim rzuty. Będzie o to ciężko, bo na wyjazdach w Charlotte chaotyczna, słaba gra w ofensywie zwykle się nie opłaca. Bobcats są dużo lepsi od rywali, wszystko nakręca się, gdy do formy wrócił Wallace i dziś powinni sobie spokojnie poradzić.
San Antonio Spurs vs Philadelphia Sixers
Spurs 1,69 Pinnaclesports
To ciężki mecz, ale piątka Philly ma ciągle sporo braków i dziś to może wyjść. Spencer Hawes nie powinien tutaj istnieć na parkiecie, zaś Jodie Meeks to tylko Jodie Meeks. Jrue Holiday ma słabszy czas, w 3 z 4 ostatnich spotkań w sumie rzucił 11 punktów. Iguodala gra kiepski sezon, ale poprawił się, a Elton Brand czasem przypomina starego, świetnego Eltona Branda, co nie było raczej spodziewane. Dwóch bardzo dobrych rezerwowych, Thaddeus Young oraz Lou Williams. Obaj mogą zrobić różnicę, w dodatku na ławie jest Turner. Dziś jednak poprzeczka bardzo wysoko. Spurs spisują się rewelacyjnie i, choć niektórzy przepowiadali z tym problemy, nie brakuje im motywacji do odnoszenia kolejnych zwycięstw. W fantastycznej dyspozycji jest Parker, warto wspomnieć o Blairze, który wcale nie odstaje od swych bardziej uznanych kolegów z piątki. Bardzo solidnie Tim Duncan, nieźle po obu stronach parkietu Jefferson. Nawet, gdy ostatnio trochę słabiej gra Manu, licznik z wygranymi się nie zatrzymuje. Na ławce porażająca ilość graczy, mogących nakręcać zespół i trafiać ważne rzuty. Pokazali już to Gary Neal, Matt Bonner, są jeszcze Splitter i McDyess pod koszem no i niesamowity George Hill. Philly trafiają więc na rywala, który także ma dwóch świetnych rozgrywających, ale Spurs to team kompletny, który potrafi także świetnie bronić. Sixers spisują się od pewnego czasu dobrze, ale po prostu mają znacznie mniej argumentów po swojej stronie, niż Spurs. San Antonio powinni więc wygrać ten trudny mecz i dalej być na topie, z którego wciąż nie mogą się usunąć.