>>>BETFAN - BONUS 200% do 400 ZŁ <<<<
>>> BETCLIC - ZAKŁAD BEZ RYZYKA DO 50 ZŁ + GRA BEZ PODATKU!<<<
>>> FUKSIARZ - 3 PROMOCJE NA START! ODBIERZ 1060 ZŁ<<<

Kibicowanie

fabik10 106

fabik10

Użytkownik
W Krakowie świętowano mistrzostwo śpiewając LTSK, w Poznaniu &quot;Legia to k....&quot; na rynku, a we Wrocławiu

Sami oceńcie. Na koniec cytat:
Wytłumaczcie nam jedno... Jak to jest, że dwa kluby przystępują do rozgrywek z mniej więcej tego samego pułapu. Pierwszy zajmuje trzecie miejsce w lidze i zdobywa Puchar Polski, co kibice przyjmują ze wściekłością. Drugi zajmuje czwarte miejsce i odpada w ćwierćfinale Pucharu Polski, ale organizuje fetę na rynku. Hmm, dziwne.
 
xavy 386

xavy

Użytkownik
Wytłumaczcie nam jedno... Jak to jest, że dwa kluby przystępują do rozgrywek z mniej więcej tego samego pułapu. Pierwszy zajmuje trzecie miejsce w lidze i zdobywa Puchar Polski, co kibice przyjmują ze wściekłością. Drugi zajmuje czwarte miejsce i odpada w ćwierćfinale Pucharu Polski, ale organizuje fetę na rynku. Hmm, dziwne.
Jakiś geniusz zadał to pytanie chyba...
Podpowiem w czym rzecz: zobacz sobie na tabelę po np. 24 kolejce i może coś wykminisz.
 
W 606

wanderlei

Użytkownik
Semir chuligan ????.
Semir chuligan a samo jego tłumaczenie że nie wiedział co to znaczy to mozna powiedzieć Semir chuligan - niedorobiony bo który chuligan śpiewa coś o czym nie wie ?
Ciekawi mnie tylko czy by rozumiał jakby śpiewali Stilic kur... Stilic kur.. ???
 
bam14 7,4K

bam14

Forum VIP
Mocny dokument holenderskiej telewizji.
http://www.uitzendinggemist.nl/afleveringen/1251302
Tutaj macie opis z lisowego portalu:
Kibole jak &quot;Solidarność&quot;, a &quot;Staruch&quot; to więzień polityczny. Szokujący dokument o Polsce w holenderskiej telewizji
Kibice w Polsce walczą z pozostałościami po komunizmie, są bojownikami o prawdę i demokrację. W przeddzień Euro 2012 są przez to prześladowani przez władze i niektóre media, niczym Julia Tymoszenko na Ukrainie - taki obraz Polski wyłania się z dokumentu, który wyemitowała holenderska telewizja publiczna. O filmie poinformowała naTemat jedna z czytelniczek.
&quot;Tego lata uwaga mediów skupia się na piłkarskich mistrzostwach Europy organizowanych w Polsce i na Ukrainie. Dwa kraje na skraju Wspólnoty Europejskiej znajdują się w głębokim kryzysie gospodarczym i politycznym&quot; - tak 45-minutowy film dokumentalny zapowiedział holenderski kanał Ned2.
Według stacji, Polska prześladuje kibiców, którzy otwarcie buntują się wobec polityki rządu, a stadiony są ostatnim bastionem walki o prawdę i demokrację. Autorzy dokumentu zestawiają kibicowskie protesty z represjami wobec opozycyjnych polityków na Ukrainie, m.in. z uwięzieniem Julii Tymoszenko.
Film rozpoczyna się od ujęć z 11 lutego, kiedy kibice Legii Warszawa demonstrowali przeciwko odwołanemu meczowi Superpucharu. &quot;To miał być nasz wielki dzień na nowym stadionie&quot; - komentuje zdjęcia lektor, który mówi po angielsku, ale przyznaje, że jest Polakiem z Krakowa. W tle kibice krzyczą: &quot;wojna!&quot;. W kolejnych sekundach operator pokazuje przemarsz kibiców pod Stadionem Narodowym, a lektor zadaje pytanie: &quot;mam wrażenie, że mamy poważny problem. Ale pytanie brzmi: czy dotyczy tylko piłki nożnej?&quot;.
W kolejnych minutach zaprezentowane są rozmowy z kibicami m.in. Wisły Kraków, Legii Warszawa i Lecha Poznań. Z ich relacji wynika, że w Polsce są oni celowo dyskryminowani i oczerniani w wiodących mediach, po to, by zdyskredytować także ich poglądy. &quot;Kraj nie jest wolny, a komuś przeszkadza to, co wyrażamy na stadionach. Jeśli by nie przeszkadzało, to by z nami nie walczyli&quot; - mówią.
W filmie pojawiają się informacje dotyczące komunistycznych zbrodni i komentarz, że o wielu z nich do dziś się nie mówi, a odwagę, by poruszać te tematy mają właśnie kibice na stadionach.
W dokumencie prezentowane są przygotowane w ramach opraw banery - z przekreślonym piktogramem sierpa i młota oraz wizerunkiem Che Guevary, z polskimi partyzantami, z hasłami obrażającymi rząd Donalda Tuska. Lektor komentuje: &quot;zwykle na stadionach pojawiają się hasła wspierające ulubione drużyny. W Polsce dotyczą historii i polityki&quot;.
- Takie treści były obecne na stadionach od lat 80., kiedy stadiony były bastionami wolności słowa i myślę, że to po prostu przetrwało - mówi w dokumencie jeden z kibiców Wisły Kraków.
Jego słowa w filmie potwierdza Barbara Fedyszak - Radziejowska, socjolog. - Paradoksalnie ruch kibicowski przy tej ekipie przypomina Solidarność lat 80. przy PRL-owskich rządach. Dlatego, że to był niezależny związek zawodowy i paradoksalnie trudno było weń uderzyć - mówi.
Chwilę po tych wypowiedziach pojawiają się klatki z dokumentów z lat 80., na których widać tłumy w stoczni, Lecha Wałęsę i Andrzeja Gwiazdę. Autorzy dokumentu poprosili o wypowiedź także byłego opozycjonistę. Gwiazda przypomniał, że podczas jednego z pochodów &quot;Solidarności&quot; krytykował kibiców, którzy nie przyłączali się do strajków, ale zmienił zdanie, kiedy okazało się, że podczas meczu skandowali &quot;Solidarność! Solidarność!&quot;
W dokumencie wypowiada się także historyk Adam Zamoyski. Jego zdaniem pod koniec lat 90. Polska podzieliła się na pół. - Wielkie ofiary II wojny światowej i walki z komunizmem zostały zapomniane, wepchnięte w kąt w interesie jakiegoś postępu europejskiego - mówił. W międzyczasie w filmie pojawiają się ujęcia z meczu Śląska Wrocław, podczas którego kibice prezentują baner prezentujący polskich żołnierzy i napis: &quot;partyzancka armio wyklęta, Śląsk Wrocław o Was pamięta&quot;.
Piotr Staruchowicz &quot;Staruch&quot; opowiada w dokumencie o swoim aresztowaniu. Jego sprawę komentuje także ksiądz Jarosław Wąsowicz. - Obojętnie jaką ideologię by do tego dopisywały media, moim zdaniem to więzień polityczny - powiedział.
Część filmu poświęcona Polsce kończy się obrazami z Marszu Niepodległości i ostrzeżeniem, że podobne strajki mogą odbyć się także w dniu otwarcia Euro.
Autorem filmu jest Mariusz Pilis, korespondent Ned2 w Polsce i autor filmu &quot;List z Polski&quot; dotyczącego przyczyn katastrofy smoleńskiej i wpływów Rosji w naszym regionie. Film miał premierę także w holenderskiej telewizji. Na jego emisję nie zdecydowała się do tej pory żadna telewizja w Polsce.
 
bam14 7,4K

bam14

Forum VIP
Modern football, czyli śmierć piłki nożnej

W miejsce rac i fanatycznych śpiewów idiotyczne kapelusze i wuwuzele. Atmosfera pikniku, celebryta prowadzący doping, szwedzki stół i stoiska z olejem silnikowym. Grzecznie, czysto, bezpiecznie. I koszmarnie nudno. Podczas meczu PolskaGrecja zobaczyliśmy, jak do Polski wkracza „modern football”. Zabójstwo dla wszystkiego, co stanowi o wyjątkowości futbolu.

„Na pozór tylko podbija się piłkę głową – w istocie gracze i publiczność (tak!) podbijają piłkę duchem” – pisał Stefan Kisielewski, nie tylko felietonista i pisarz, ale i znany kibic piłkarski. Stwierdzał on, że fenomen piłki polega na tym, że unieważnia społeczne hierarchie, bo robotniczy kibic brata się z lepiej wykształconym, a „obszarpany młokos” tłoczy się obok wytwornego starszego pana, wspólnie uczestnicząc w „napełniającym Błonia chóralnym, spontanicznym okrzyku, a szczerzej mówiąc ryku”.
Schizofrenia futbolowych komentatorów
„Modern football” pojawiający się w wielu krajach Europy to zabójstwo dla owego ducha futbolu, o którym pisał Kisiel. Mecz PolskaGrecja pokazał ogrom schizofrenii, w jakiej żyje większość komentatorów zajmujących się tematyką kibicowską. „Doping na meczu z Grecją był. Przez pierwsze minuty” – użalają się publicyści portalu Tomasza Lisa. Istotnie, po odśpiewaniu hymnu, doping był przerywany, chaotyczny i sprowadzał się do okrzyków. Kompletnie obcy sobie na co dzień ludzie nie potrafili się skoordynować, a dla wielu z nich mecz reprezentacji był pierwszym widowiskiem piłkarskim w życiu. Winny temu jest oczywiście system dystrybucji biletów, który polega na ich losowaniu, wykluczając możliwość zakupu wejściówek dla zorganizowanej grupy kibiców. A poza tym na udział w meczach ME zasługują przede wszystkim politycy, działacze z UEFA i PZPN, a także goście specjalni…
Co zabawne, komentatorzy uskarżają się teraz, że zabrakło osób, które mogłyby profesjonalnie zająć się poprowadzeniem dopingu. Jeszcze tydzień wcześniej ci sami ludzie przyklaskiwali, nie pytając o dowody, decyzji prokuratury, która na podstawie pomówienia, na kilka dni przed Euro aresztowała Piotra Staruchowicza, najbardziej znanego prowadzącego doping w Polsce.
W zamian spikerkę powierzono Michałowi Figurskiemu, prezenterowi radiowemu, celebrycie – propagandyście, znanemu z rasistowskich żartów i kpin z katastrofy smoleńskiej. Sprawdził się. Był żałosny jak zwykle. Jest to kolejny przykład, że władza nie zapomina o swoich ludziach. „Gazeta Polska Codziennie” usiłowała się dowiedzieć, dlaczego akurat Michał Figurski prowadził doping podczas meczu otwarcia tak prestiżowej dla Polski imprezy. Podległa rządowi spółka Euro 2012 nie udzieliła jednak odpowiedzi. – Nie wydaje mi się, że wszyscy polscy artyści mieliby taki status materialny, gdyby nie publiczne zlecenia – mówił w wywiadzie dla „Nowego Państwa” raper Tadek Polkowski. Przykład Figurskiego jest na to kolejnym dowodem. Fakt, że ucierpiało na tym widowisko, nikogo nie martwi.
– Ludzie zachowywali się jak na turnieju skoków narciarskich – mówi „Gazecie Polskiej” Krzysztof, menadżer z Krakowa, na co dzień fanatyczny kibic jednego z krakowskich klubów. – W porównaniu z meczem ligowym, gdzie agresja, pasja i fanatyzm są stałymi elementami widowiska, tu atmosfera była piknikowa – dodaje mężczyzna, który spotkanie PolskaGrecja obejrzał z jednej z lóż dla VIP-ów.
Co godne odnotowania, sponsorzy zadbali o swoich kluczowych klientów. Po meczu w pomieszczeniach Stadionu Narodowego odbył się raut, na którym obok atrakcji szwedzkiego stołu można było podejść do stoisk z olejem silnikowym albo pograć w piłkarzyki. Zdziwienie nielicznych wywołał jednak fakt, że nie przewidziano transmisji meczu CzechyRosja, który odbywał się we Wrocławiu tuż po spotkaniu PolskaGrecja, po pewnym czasie grzecznie poinformowano biznesmenów o konieczności opuszczenia terenu stadionu. Decyzja była zapewne podyktowana dbałością o interes warszawskich lokali, bo tym samym dano zarobić „Szpilce”, „Szpulce”, „Szparce” i innym miejscom spotkań ludzi z trzeciego progu podatkowego.
Kadra wasza – liga nasza
– Chciałabym móc ich ukarać, zanim zrobi to sąd. Ukarać, żeby wreszcie zaprzestali tego wszystkiego. Właśnie to teraz zrobimy, by przywrócić piękno tej gry. To bandyci, którzy niszczą futbol – oświadczyła Margaret Thatcher, wypowiadając wojnę chuliganom stadionowym. Dziś te słowa można skierować do tych, którzy z piłki nożnej zrobili nudne widowisko oraz narzędzie propagandy i sprzedaży oleju silnikowego.
Jednym z pierwszych „poległych” w walce ze stadionowym chuligaństwem był Cass Pennant, wtedy przywódca chuliganów West Ham United, dziś autor filmów i książek o kibicach. Dostał wtedy wieloletni wyrok. O Thatcher mówi z respektem. – Żelazna Dama to trafny pseudonim. Każdy chuligan wiedział, że ona robi to, co mówi. Gdy powiedziała: „Chcę tych ludzi. Natychmiast”, było wiadomo, że to początek końca. Thatcher zaangażowała cały aparat państwowy: policję, sądy, a także kluby w walkę z chuliganami – mówi „Gazecie Polskiej”.
Ale piękna futbolu nie przywróciła. – Problemem jest jednak to, że poza zwalczeniem problemu chuligaństwa potraktowała całą piłkę jak „zgniłe jajo”. I postanowiła się rozprawić ze wszystkim. I to był początek tego, co nazywamy „modern football – mówi Pennant.
Fanatyczni kibice, wyśmiewając piknikową atmosferę meczów „reprezentacji PZPN”, łudzą się, że to, co dzieje się na meczach kadry, ominie ligowe stadiony. To błędne przekonanie. Teraz możemy spodziewać się kolejnych posunięć, takich jak segmentacja widowni, wprowadzenie stewardów, i spychanie najgłośniejszych kibiców do małych sektorów, by pozbyć się ich całkowicie, skutecznie wyprą fanatyków ze stadionów ekstraklasy, a później niższych lig. Będzie grzecznie, czysto, bezpiecznie. I koszmarnie nudno.
Już teraz oprawy meczowe poddawane są cenzurze, a prowadzący doping są karani zakazami stadionowymi za intonowanie niecenzuralnych okrzyków lub nękani w inny sposób. Taki los spotkał nie tylko słynnego już „Starucha”. „Radson”, prowadzący doping na meczach Cracovii, za niecenzuralne okrzyki i „niestosowanie się do poleceń spikera” otrzymał dwa lata zakazu stadionowego (pierwszy rok ze stawiennictwem na komisariacie) i 2 tys. grzywny. Jeśli sąd nie uzna odwołania, na „Pasach” zapadnie cisza, przerywana sporadycznym „heeeeeeeeeeeeej”. Podobnie dzieje się na innych polskich stadionach.
– Dla mnie piłka nożna była sportem klasy pracującej, było to coś więcej niż mecz. To była silna społeczna identyfikacja, rzecz dla prawdziwych ludzi – mówi w rozmowie z „Gazetą Polską” Cass Pennant. – Dawniej klub nie istniał bez kibiców. Więcej – klub to byli kibice. Dziś kibic jest niczym, a futbol to zabawka dla najbogatszych. „Modern football” oznacza odebranie gry prawdziwym kibicom – stwierdza.
http://niezalezna.pl/29913-modern-football-czyli-smierc-pilki-noznej
 
lukiaszenko 132

lukiaszenko

Użytkownik
Oczywiście tekst trafiający w sedno. Sam mam taką refleksję po odpadnięciu Polski z mistrzostw, że ludzie, których działania jednoznacznie wskazywały na chęć zniwelowania ruchu kibicowskiego, w czasie euro nagle zorientowały się, że jesteśmy w dupie z dopingiem i oprawami, a Ruscy czy Chorwaci bawią się na naszych trybunach z pomocą, tego co miało być zabronione, czyli rac i sektorówek. I ten cały apel Tomasza Zimocha to w ogóle jakiś absurd. &quot;Dlaczego my nie mamy wielkiej flagi, którą można zaprezentować podczas hymnu?&quot; No jak to k***a dlaczego?! Bo wszystkie działania rządu, Ekstraklasy, PZPNu, klubów miały doprowadzić do tego, aby do podobnych, gorszacych sytuacji jak wciąganie sektorówek czy odpalanie pirotechniki na naszych pięknych, wymuskanych stadionach nie dochodziło. Po meczu z Grecją pare osób się odezwało, że wsparcie kibiców jednak nie było takie niesamowite. Nosz k***, jak ma być, jak z meczów kadry pozbyto się fanatyków? Zdziwienie, że pracownicy Carlsberga i Biedronki i pan Stefan z małżonką ubrani w koszulki z logiem PZPN i z kapeluszami na głowie nie sparaliżowali swym ogłuszającym rykiem Greków czy Rosjan? Ba, Grecy, będąc w 10-krotnej mniejszości przekrzykiwali Polaków na stadionie narodowym.
I na koniec największe jajo. Przewodniczący Dolnośląskiego ZPN chciał żeby we Wrocławiu zorganizować doping (dodajmy, że szczekaczki również były zakazane). Doszło już do takiego absurdu, że organy stojące za zamykaniem gniazdowych, same apelują do organizacji dopingu. Schizofrenia i absurd to najlepsze słowa na tą okoliczność. Pare osób zdecydowało się uszyć wielką flagę polską na sektor. Jak na kilka dni roboty to i tak dobrze, ale pomyślcie co by było gdyby to polscy ultrasi z kilkutygodniowym wyprzedzeniem robili choreografie na każdy mecz Polski.
Ciekawy jestem czy ruch kibicowski wróci na mecze kadry, ale jak na tą chwilę nie wydaje mi się, choć bardzo bym tego chciał. Nigdy nie byłem na meczu reprezentacji a jak oglądam filmiki innych ekip z Polski to bardzo im zazdroszczę tej atmosfery i ciągnącego się przez długi czas melanżu. Bardzo bym chciał, aby sytuacja się unormowała i może kiedyś poczuję ten prawdziwy piłkarski klimat w wydaniu ogólnopolskim.
 
Do góry Bottom