Zadziwiają mnie komentarze tych, którzy mówią, że na bukmacherce nie da się zarobić. Oczywiście, że się da.
Żeby jednak odnosić w sporcie sukcesy niezbędne jest spełnienie kilku czynników równocześnie. Żaden z nich nie jest mniej, lub bardziej ważny, chociaż różnią się one przyswajalnością. Należy jednak pamiętać, że braki w choćby jednej z tych kategorii prowadzą do szybkiej straty bankrolla.
1.
Znajomość dyscypliny
Nie chcę w żaden sposób wypowiadać się ofensywnie na temat ludzi, którzy piszą tutaj i interesują się wieloma sportami równocześnie, ale prawdziwe sukcesy w bukmacherce można odnosić tylko i wyłącznie decydując się na specjalizację w pewnej dyscyplinie, a powiedziałbym nawet lidze czy federacji. Sam skłaniam się do ulokowania moich pieniędzy tylko i wyłącznie w rozgrywkach
WTA od nowego sezonu tenisowego. Na
ATP znam się niemal równie dobrze, ale zawężenie mojej specjalizacji może mi wyjść tylko i wyłącznie na dobre. Znajomość dyscypliny polega też na oglądaniu spotkań i robieniu notatek z nich, analizowaniu, wyciąganiu wniosków. Typowanie na zasadzie sprawdzenia 3 ostatnich spotkań i H2H w dłuższym okresie czasu prowadzi do strat.
2.
Value Bets
Wielu z Was pisało tutaj o matematyce i statysyce. Święta prawda, ale można to uprościć i wyciągnąć jeden wniosek - długofalowo zarobimy tylko i wyłącznie stawiając valuebets. W żaden inny sposób i to jest mniej więcej tak samo oczywiste jak fakt, że Słońce jest większe od Ziemi. Nie jest tak naprawdę ważne, jak to value wyłapujemy, ale jest to ściśle związane z punktem pierwszym - tylko znajomość obu zawodników pozwoli nam na trafną ocenę cen, jakie proponuje nam buk. Jeśli kurs na gracza A jest 1,50 a na B 3,0, natomiast ja wiem, że między nimi nie ma takiej różnicy umiejętności, to stawiam bez zastanowienia. Nawet, jeśli A jest w świetnej formie a B cudem prześlizgnął się do tej rundy.
3.
Poważne traktowanie zakładów
Znów zastrzegam, że moją ideą nie jest obrażanie nikogo, ale osoby, które mówią - "traktuję bukmacherkę poważnie", a :
1. grają u buków z wysoką marżą
2. grają zakłady akumulowane
3. "odrabiają" straty
4. czasem typując kierują się sympatią/antypatią
5. grają systemy
są kompletnie niedorzeczne i nie powinny wypowiadać się w tym temacie.
4.
Zarządzanie kapitałem
Jest wiele metod, baśni, legend, sposobów, ale żaden dotąd nie okazał się idealny ani nawet wyraźnie lepszy niż inne. Nie ukrywam, że jest to zdecydowanie najcięższy kawałek bukmacherskiego chleba i mi sprawia potężne kłopoty.
Jedno jest pewne - granie płaską stawką to złe rozwiązanie. Zdarza się, że gram kurs 4,0, czasem też 1,35. Zagranie ich taką samą stawką to rażący błąd, którego nie wypada nawet komentować.
Ustaliłem sobie, że stawiam w skali 10 - punktowej, gdzie 1/10 to 0,5 % mojego kapitału. W momencie, kiedy dochodzi do zwiększenia się lub zmniejszenia staniu konta, kwota powinna ewaluować, jednak wg powinna też zostawać taka sama przy niewielkich fluktuacjach bankrolla. Np zaczynając od 1000 te 0,5% liczę od 1000 chyba, że spadnę o 100 niżej bądź zyskam ponad 100 jednostek.
Rzeczą oczywistą jest fakt, że określenie stawki na konkretny zakład musi być uzależnione od kursu i od value, jakie w rzeczonym becie widzimy. Tylko w jakim stopniu? Tego cały czas nie wiem, przyznam się, że radzę sobie narazie z tym w niezbyt skomplikowany sposób - gram najczęściej mecze analogiczne, z podobnymi kursami, używając przeważnie tylko 2/10, 3/10 i 5/10.
Kończąc, powiem Wam, że bukmacherką interesuję się od 1,5 roku i z każdym dniem wiem jeszcze lepiej, że jest to strasznie ciężka zabawa. Niemniej jednak, wcale się nie poddaję. Miałem miesiące, w któych miałem na to czas, oglądałem sporo spotkań i osiągałem dobre rezultaty ( kwiecień - 128% kapitału), potem w wakacje miałem trochę przetasowań, mniej możliwości, teraz, kiedy wreszcie mogłem wrócić zepsuł mi się komp i dopiero po 1.11 otrzymam go z powrotem, na zastępczej 700-ce mogę tylko sprawdzać wyniki. Chciałbym jednak zaznaczyć, że daję sobie 2 lata na osiągnięcie celu, mianowicie średniomiesięczne 15 % biorąc pod uwagę cały rok i jeśli to się uda, to w styczniu 2012 wpłacam 200 tys pln na konto
Betfair bądź Pinnacle i osiągając taki zysk, jak napisałem, będę wiódł wymarzone życie stałego bywalca trybun turniejów
WTA. Szkoda tylko, że przeszkodą do tego wszystkiego może stać się nic innego, tylko państwo, w którym żyję, ale jestem dobrej myśli.
Życzę wszystkim powodzenia w zakładach.