Plusy dla Barcelony:
- lider tabeli
- świetna dyspozycja (nie licząc jednej wpadki na wyjeździe z Realem Sociedad)
- Messi (w mojej opinii lepszy niż Ronaldo)
- brak kontuzji
Plusy dla Realu:
- własne boisko
- mecz nie tylko o awans, ale i Grand Derby czyli słynne pojedynki tych 2 drużyn z dużym tłem prestiżowym i społecznym. W sumie to i mógłby być plus dla Barcelony, ale Real gra u siebie więc zrobią wszystko aby nie przegrać.
Tragiczne wymienienie plusów obu zespołów, niczym dziecko z podstawówki. Zaczynajmy:
"Lider tabeli" - jakie znaczenie ma w tym spotkaniu liga, kiedy okoliczności meczu to półfinał Copa del Rey? Zupełnie nie rozumiem.
"Messi" - Co to za argument? Biorąc pod uwagę wszystkie spotkania Derbowe między Madrytem a Barceloną w roku 2012 to Cristiano Ronaldo wypadał lepiej. Dodatkowym faktem jest strzelanie bramek w 7 (jakoś tak) ostatnich Derbach.
"Własne boisko" - Cóż, w ostatnim czasie Real prezentował się lepiej na Camp Nou, 2:2 rok temu, 1:2 w lidze, 1:1 w lidze mistrzów; dla porównania spotkania na Santiago Bernabeu: 0:2 (
liga mistrzów), 1:3 (liga), 1:2 (Copa del Rey). Ostatnim meczem, gdzie faktycznie w przypadku Realu zadecydowało boisko był Superpuchar, gdzie Madryt zdeklasował Barcelonę.
Cały drugi plus w przypadku Realu można o kant dupy rozbić. Wychodzi na to, że dla Realu Gran Derbi to spotkanie z przeszłością, z historią, jedno z najważniejszych spotkań w sezonie, kiedy dla Barcelony jest ono zupełnie... obojętne?
Ogólnie rzecz biorąc - analiza jest dość marna.
Moim zdaniem kursy na Real to ogromne value i nie polecałbym grania dzisiaj na zwycięstwo Barcelony, szczególnie za dużą stawkę. Real wchodzi w fazę walki o sezon. Dwa spotkania z Barceloną są obecnie najważniejszymi spotkaniami w sezonie, obok oczywiście meczów z United. Trzeba powiedzieć wprost, że Copa del Rey dla takich zespołów jak Barcelona czy Real to puchar pocieszenia; nie będę podważał zaangażowania piłkarzy Barcy w dzisiejszym meczu, jednak porażka na Santiago Bernabeu nie będzie tragedią (szczególnie, jeśli uzyskają dobry wynik przed walką na Camp Nou, czyli 2:1; 3:2), z kolei ten "Puchar Pocieszenia" może Madrytowi choć w minimalnym stopniu uratować sezon. Oprócz tego, dobry wynik w tym dwumeczu może dać solidnego kopa na następną część sezonu; na pewno wzmocni tę szatnię. Ja nazwałbym to tak: "Barca może, Real musi".
Jeśli chodzi o absencje: największym osłabieniem jest oczywiście brak Casillasa, to nie podlega dyskusji i niemożliwym jest zastąpienia Portero. Jednak jeśli chodzi o pozostałe braki, czyli Di Maria, Coentrao, Pepe i Ramos to... nie taki diabeł straszny, jak go malują. Argentyńczyk po podwyżce pensji gra totalną kiłę. Przez ostatni rok zagrał JEDEN dobry mecz - z Valencią na Mestalla w lidze. Oprócz słabej dyspozycji wykazuje się niezwykłym brakiem inteligencji, co widzieliśmy również w spotkaniu na Mestalla, ale w Copa del Rey. Coentrao to pajac, dziecko, które nie dorosło aby grać w tak wielkim klubie jak Real Madryt; mimo, że daje pewną stabilność w defensywie ("pewną" - półfinał z Bayernem i kluczowy błąd przy bramce Gomeza) to lewa strona zdecydowanie lepiej funkcjonuje, gdy występuje tam Ronaldo z Marcelo. Ktoś może mi zarzucić idealizowanie, ale jestem w stanie uwierzyć, że parę Ramos - Pepe jest w stanie zastąpić para Varane - Carvalho. Rafa przez cały swój pobyt w Madrycie nie popełnił żadnego błędu, zakończonego bramką; a przynajmniej sobie nie przypominam. Oczywiście City czy Borussia to nie Barcelona, jednakże to również europejski TOP. Ricardo Carvalho w styczniu pokazał, że z dobrym piłkarzem jest jak z jazdą na rowerze: "Jeśli się raz nauczysz, to tego nigdy nie zapomnisz"'; lekko parafrazując: "Jeśli jesteś dobry - będziesz dobry na zawsze". Myślę nawet, że Francusko-Portugalska para stoperów daje nam mniejszy procent pewności na czerwoną kartkę, niż przy parze Hiszpańsko-Portugalskiej. Cóż, trzeba przyznać wprost - zarówno Ramos, jak i Pepe to zawodnicy, którzy nie zawsze potrafią trzymać nerwy na wodzy.
Dochodząc do konkluzji - uważam, że lepszym rozwiązaniem jest zagranie w stronę Realu, niż w stronę Barcelony. Za nic w świecie nie wszedłbym w kurs 2,2 na Blaugranę przy spotkaniu na Bernabeu.