????W kilka obszarach stolicy Wielkiej Brytanii pojawiły się tak zwane "Islamskie Patrole". Policja wszczęła śledztwo przeciwko radykalnym islamistów, którzy walczą o przestrzeganie prawa szariatu, w jak to ujęli, "muzułmańskim kraju."
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/245-tys-zl-premii-dla-prezydium-marszalek-ma-prawo-wicemarszalkowie-uciekaja,301840.htmlMarszałek Sejmu Ewa Kopacz i wicemarszałkowie przyznali sobie 245 tysięcy zł premii za ubiegły rok. Pytani za co, zastępcy Kopacz mówią, że "nieelegancko" o tym mówić lub uciekają bez słowa. Sama marszałek tłumaczy: "Sejm, to również zakład pracy". Ale nie mówi, za co te premie. Podkreśla jedynie: - Mam prawo oceniać pracę zastępców i oceniam ją wysoko.
http://finanse.wp.pl/kat,104124,title,Austriaccy-muzulmanie-oskarzaja-Lego,wid,15282840,wiadomosc.html?ticaid=1ff2a&_ticrsn=3Turecka społeczność muzułmańska w Austrii oskarża duńską firmę o szerzenie nienawiści. Zdaniem muzułmanów zestaw klocków, z którego można zbudować pałac Jabby – postaci z Gwiezdnych Wojen - ich obraża.
Tomasz TerlikowskiŻarty, nawet ten najbardziej wulgarne czy odnoszące się do jej życia osobistego, z prof. Krystyny Pawłowicz są nie tylko dobrze widziane, ale wręcz popierane przez liberalną część komentatorów (tu szacunek dla Tomasza Machały, który jej bronił), ale żarty z Anny Grodzkiej, także te nawiązujące do wyglądy czy płci, są już skandaliczną transfobią, która ma wykluczać z przestrzeni debaty publicznej, jak faszyzm. I to jest prawda o wolności debaty w Polsce, którą gotują nam lewacy i liberałowie.
Prof. Pawłowicz dla Fronda.pl: Profesorowie, którzy zabrali głos w tej sprawie, to głównie przedstawiciele środowisk lewacko-genderowo-feministycznych
Jeśli chodzi o mnie, to niech sobie piszą i obrażają. Jest mi tylko żal studentów, którzy są poddawani reedukacji i podobnym działaniom profesorów. Profesorów, którzy zasłynęli ze swoich sympatii do homoseksualistów, środowisk gejowskich, genderowych i feministycznych. Każdy sam daje o sobie świadectwo – mówi prof. Krystyna Pawłowicz w rozmowie z Aleksandrem Majewskim.
Fronda.pl: Czy dziwi Panią Profesor burza, jaka rozpętała się wokół Pani wypowiedzi?
Prof. Krystyna Pawłowicz: Dziwi mnie, ponieważ mówię rzeczy bardzo oczywiste. Tyle, że jak dotyka się spraw bardziej intymnych, a nawet nie intymnych, bo przecież zagadnienie małżeństwa dotyczy również spraw publicznych, okazuje się, że nie można powiedzieć czym jest małżeństwo. Jesteśmy świadkami podważania podstawowych definicji! Nie spodziewałam się, że p. premier Donald Tusk przyłoży rękę do redefiniowania definicji małżeństwa, wykorzystując autorytet Sejmu. Każdy kto dobrze myśli o Polsce i Polakach, każdy kto chce jej szczęścia, powinien popierać instytucję małżeństwa. Natomiast profesorowie, którzy zabrali głos w tej sprawie, to głównie przedstawiciele środowisk lewacko-genderowo-feministycznych znani z opluwania Kościoła i nie szanowania prawa do wolności wypowiedzi. List, jaki napisali, ciężko ich kompromituje. Pokazuje bowiem, że ci naukowcy nie szanują reguł demokracji! Nie pozwalają się wypowiedzieć osobie, która mówi, że czarne jest czarne, a białe jest białe. Tymczasem król jest nagi!
Naukowcy czy już politycy?
To takie – można powiedzieć - ciężko ideologiczne zachowanie. Tymczasem ja mam prawo mieć swoje zdanie i własne skojarzenia. Gdy czyjaś twarz przypomina mi twarz boksera, to mam prawo o tym powiedzieć! Niektorzy poczuli się tym urażeni. Pytanie, czy poczuli się urażeni, gdy facet z Biłgoraja mowi, że jego celem było zniszczenie godnościowych podstaw prezydentury Lecha Kaczyńskiego? Czy obraźliwe, upokrzające wypowiedzi ministra Sikorskiego o śp. panu prezydencie też ich obrażały? Czy urażały ich wypowiedzi p. Bartoszewskiego, który nazywał nas bydłem? A może słowa premiera Donalda Tuska o osobach starszych, które upokrzał, nazywając je „moherami”? Gdzie wtedy byli ci wszyscy oburzeni? Dopiero dzisiaj mają odwagę pisać listy? Przypominam, że nikogo nie obrażam. Stwierdzenie, że czyjaś twarz przypomina mi twarz boksera nie jest obelgą. Przypomina mi twarz boksera? No przypomina. Co ja zrobię?
Dlaczego w takim razie – według Pani - normalność budzi taki sprzeciw?
Bo przeciwnicy normalności nie stoją na gruncie żadnego systemu wartości. Im bardziej człowiek staje się celem ataku, tym bardziej patrzy ze zgrozą na nasze uniwersytety. Kto tam wykłada? Jakie wzorce są tam przekazywane? Kto je przekazuje? Niestety w środowiskach akademickich jest wiele osób, które niszczą tradycyjne systemy wartości. Dotyczy to zwłaszcza kierunków takich jak np. socjologia.
Dlaczego tak się dzieje?
Myślę, że odbierają to jako kontynuację swojej młodości. Okresu w którym anarchizowali. Tyle, że po takiej dawce propagandy wyrastają kaleki – społeczne i psychiczne. Po takiej „terapii” u różnych profesorów, ludzie są zupełnie nieprzystosowani do rzeczywistości, mają problemy ze znalezieniem męża czy żony, ułożenia sobie życia. Wstydziłabym się na miejscu tych profesorów, ale niech się kompromitują! Każdy sam pracuje na swoje dobre imię. Tyle, że dalej dziwi mnie to, że wyrażenie swojego stanowiska, które nie jest obraźliwe, bo przypominam, że mam prawo powiedzieć również o tym, co mi się nie podoba, wywołuje takie kontrowersje. Mam prawo powiedzieć komuś, że ma krzywe nogi. Jeżeli w moim przekonaniu ma taką cechę, to dlaczego niby nie mogę o tym mówić?
Przyjmuje się, że takie sprawy lepiej przemilczeć. Może nie wypada mówić np. o twarzy boksera czy krzywych nogach?
Przepraszam bardzo, ale to mieści się w granicach wolności słowa! Owszem, są granice, których przekraczać nie wolno, ale np. krzywe nogi nie są czymś poniżającym. Ktoś ma takie? To trudno. Ma i koniec.
A gdzie są te granice?
Np. w ogóle nie wchodzi w rachubę, żeby obrażać ludzi niepełnosprawnych. Nie wolno takich osób tykać, nawet gdyby kogoś ponosiło. Co innego w przypadku, który mi się zarzuca. Rzeczona osoba funkcjonuje w życiu publicznym, wystawiła się na widok, sama obraża o. Rydzyka mówiąc o nim per „pan”. Oczekuje, że będziemy się z nią cackać? Jeśli chodzi o mnie, to niech sobie piszą i obrażają. Jest mi tylko żal studentów, którzy są poddawani reedukacji i podobnym działaniom profesorów. Profesorów, którzy zasłynęli ze swoich sympatii do homoseksualistów, środowisk gejowskich, genderowych i feministycznych. Każdy sam daje o sobie świadectwo.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Alekander Majewski
Spór o definicje, wojna o przekonania
Z dużym zainteresowaniem przyglądam się medialnej młócce, dotyczącej związków partnerskich. Chcemy być krajem postępowym, takim jak większość europejskich. Nie dawało mi spokoju jedno pytanie: czym różni się związek partnerski od małżeństwa w przypadku osób różnej płci. Bo z tego co czytam, związki partnerskie są dla osób, które nie chcą brać ślubu.
Dla przykładu, prawo o „zarejestrowanych związkach partnerskich” we Francji (związek nazywany PACS) stosuje się dla osób różnej płci, które nie życzą sobie zawierania związków małżeńskich. 90% umów partnerskich zawartych we Francji w 2006 roku dotyczyło par heteroseksualnych. PACS-y stanowiły 17,7% wszystkich rodzajów legalnych związków zawieranych we Francji w 2005 roku (reszta to małżeństwa).
Pan i Pani
Na początku warto zadać pytanie - komu są potrzebne związki partnerskie? Ktoś napisał, ze często są one zawierane ze względów finansowych. To niby takie cięcie kosztów ślubu kościelnego czy wesela/przyjęcia/imprezy, którą można przecież zrobić również z okazji zawarcia związku partnerskiego, jak i ślubu cywilnego, czy kościelnego. Do organizowania wesela/przyjęcia/imprezy przecież nikt nie zmusza.
Sprawdziłam - sam koszt ślubu cywilnego to 80 zł, czas trwania to 30 minut, a okres oczekiwania na to wydarzenie to minimum miesiąc. Chyba nie tak źle.
Na czym w takim razie polega różnica pomiędzy ślubem cywilnym a zawarciem związku partnerskiego dla osób różnej płci? Zasadniczo niczym się to nie różni. Różni je na pewno nazwa. Ślub cywilny = żona + mąż, a związek partnerski = partnerka + partner. Taka różnicą na pierwszy rzut oka jest to, że w przypadku rozpadu związku w grę wchodzi rozwód (w przypadku wcześniejszego ślubu), lub oficjalne rozwiązanie za porozumieniem obu stron / wypowiedzenie związku przez jedną z osób (w przypadku związku partnerskiego i też w zależności od projektu tej ustawy).
Poza tym jakiś istotnych różnic nie ma. Jeżeli są, to proszę mnie poprawić.
Czy pary, które obecnie żyją "na kocią łapę" i mają dzieci, skorzystają z możliwości zawarcia związku partnerskiego? Skoro nie chcą się wiązać ślubem cywilnym, nawet z rozdzielnością majątkową, to być może nie chcą wcale być prawnie w żaden sposób związane.
Niektórym jakakolwiek sformalizowanie związku kojarzy się z przymuszeniem do czegokolwiek, w tym do kochania czy odpowiedzialności - taki psychiczny mus może oznaczać dla nich rozpad związku. Więc nie będą nic zawierać i tyle.
Ślub, czy nie ślub, oto jest pytanie
Większość kobiet, z którymi rozmawiałam na ten temat (a właściwie wszystkie z nich) zapytane, czy mając do wyboru: ślub kościelny (w tym konkordatowy), sam ślub cywilny w dwóch wersjach (wspólnota małżeńska/rozdzielność majątkowa) lub związek partnerski, powiedziały, że wybierają ślub kościelny.
Nawet te niewierzące i niepraktykujące panie marzą o tym, aby założyć suknię ślubną i mieć mniej lub bardziej liczne wesele, być i czuć się w ten dzień gwiazdą.
Z kolei Panowie często odwracają pytanie: co z tych opcji jest najbardziej bezpieczne, czytaj najmniej wiążące? Skoro ślub cywilny i związek partnerski to prawie to samo, to jest im wszystko jedno. Ślub kościelny nie jest im do szczęścia potrzebny. Ale godzą się na niego ze względu na swoją wybrankę.
Część par odwleka decyzje związaną z zawarciem ślubu kościelnego, ze względu na jego koszty, zwłaszcza koszty wesela, które przecież wypada zrobić. Co za tym idzie, nie biorą też ślubu cywilnego, tylko odkładają wszystkie sprawy ślubne „na potem”. Osobom po rozwodzie pozostaje już tylko opcja ślubu cywilnego, ale czesto nie garną się do tematu powtórnej „formalizacji” związku zbyt chętnie.
Wspólny kredyt mogą wziąć w świetle prawa obce sobie dwie osoby - bez ślubu cywilnego, niezależne od płci. Wielu klientów mojej firmy to osoby bez ślubu, biorą kredyt na mieszkanie w dwie, czy trzy lub nawet cztery osoby. Te pozostałe osoby to często: mama, tata, rodzice razem, czasem siostra z mężem lub ktoś z dalszej rodziny.
Skoro 20% dzieci w Polsce rodzi się w związkach nieformalnych, skądprzypuszczenie że w przyszłości te osoby zawrą związki partnerskie? Tym bardziej,że w większości i tak panie dążą do ślubu kościelnego, a właściwie konkordatowego, a panowie się na to godzą? Według mnie, związki partnerskie są głownie stworzone z myślą o osobach tej samej płci.
Pani z Panią, Pan z Panem
Z mojej "sondy" wynika, że wiele z tych osób prowadzi podwójne życie. Czyli ma ślub, często dzieci i oprócz tego partnera tej samej płci. W przypadku osób młodych, związki jednopłciowe są zmienne i nietrwałe, czym nie różnią się od związków heteroseksualnych.
No i sprawa dzieci. Elton John wraz ze swoim mężem/żoną/partnerem (nie sprawdzałam dokładnie) ma drugiego synka. W Internecie jest zdjęcie tej rodziny.Co mówią ludzie na jego widok? Jak się Państwo domyślają? Większość jest zniesmaczona, uważa to za skandal i coś nienormalnego.
Wiadomo, lepiej aby dziecko wychowywało się w kochającej, homoseksualnej rodzinie, niż żyło w domu dziecka, czy gdzieś pod mostem żebrząc. Z drugiej strony są obawy, jaki to będzie miało wpływ na jego rozwój psychiczny? Czy nie będzie bardziej skłonne (choćby poprzez przyzwyczajenie) do bycia homoseksualistą? Czy są jakieś badania na ten temat? Takie pytania powtarzają się najczęściej.
Jedna słuszna prawda?
Są też osoby, które jasno mówią, że związki partnerskie to jakiś wymysł, że mają poważniejsze problemy niż pseudo dramatyczny wybór pomiędzy ślubem cywilnym,a związkiem partnerskim. Mamy kryzys, coraz większe bezrobocie, brak widoku na poprawę sytuacji, itp. itd... Geje? niech sobie będą, byle się nie afiszowali na ulicach, bo to obrzydliwe.
Rozumiem argumenty obydwu stron. Tych za związkami partnerskimi i tych przeciw. Wyznaje zasadę: żyj i daj żyć innym. Ale nie będę wygłaszać peanów na cześć związków partnerskich. Dla mnie homoseksualiści mogliby formalizować swoje związki, ale nie chciałabym na każdym kroku oglądać afiszujących się ze swoimi uczuciami w miejscach publicznych gejów czy lesbijek. Tak samo zresztą uważam za niesmaczne i niewłaściwe, gdy robią to pary heteroseksualne, które delikatnie mówiąc nie poprzestają na obściskiwaniu się na przystankach. Być może taka będzie przyszłość. Np: dwóch Panów w parku namiętnie się całuje, a nieopodal tłum dorosłych z dziećmi nie będzie na to zwracać uwagi.
Brak akceptacji nie może jednak wyzwalać, tak jak często u nas w kraju – agresji.
W telewizji teraz trwa nagonka, przedstawiana nam „prawda” jest tylko jedna.
Ci, którzy są przeciw, są przedstawiani jako: zacofani wielbiciele PIS, wulgarni faszyści itd.
Ci zaś, którzy są „za”, są: postępowymi, tolerancyjnymi i normalnymi Europejczykami. Myślę, że jeszcze sporo czasu upłynie, zanim przyzwyczaimy się do akceptacji związków jednopłciowych, a wielu z nas nie przyzwyczai się do nich nigdy.
Izabella Łukomska-Pyżalska
( onet.pl )Jak widze co sie w Polsce dzieje to sie modle aby nastala w kraju era Islamu. Islam jest dobry tylko Polacy zostali podjudzeni przez Żydów a wszczególnosci tego z MSZ. Powinniśmy czerpać z Islamu najlepsze rozwiazania z nie walczyc z tym co dobre i madre. A wyroki proponuje takie: Gordzka ten zboczeniec - 300 batów, Palikot - kastracja i 500 batów, Tusk - amputacja nosa i 1000 batów, Rostowski - z wiadonych powodów amputacja obu rąk po łokcie, Sikorski - ekstradycja do Iranu i niech tam zadecyduja co z nim zrobic.
Urodzenie się obojnakiem jest skrajnym i zupełnie oderwanym od tematu przypadkiem. Przecież to wtedy nie jest jego ingerencją w ludzką naturę, tylko błędem genetycznym, który nie został spowodowany z powodu tego człowieka. Tak więc zestawianie tego razem z osobą, która świadomie postanowiła zmienić płeć, pomimo braku jakichkolwiek przeciwwskazań medycznych jest absurdem. Lewaki nazywają to postępem cywilizacyjnym, ja nazywam to zanikaniem podstawowych struktur moralnych i etycznych w globalnym społeczeństwie.swergoc a co jeśli ktoś się rodzi Obojnakiem ? Fakt , każdy jest przeciwko Grodzkiej , ale sposób jaki to prezentują , tłumacząc się przypomina ostatnią aferę z wypłacaniem nagród przez Marszałka. Kuba Wojewódzki kiedyś powiedział ,, Każdy lubi / kocha masturbację ale wszyscy wstydzą się do tego przyznać'' Tak samo jak PISowcy nie mogą wprost powiedzieć co o tym sądzą. Że ( wg nich ) Ona to On , i jest zboczeńcem , kościuł tego nie akceptuje i to może źle wpłynąć na sondaże i elektorat. Nasuwa się wniosek np jak Kaczor zostałby Prezydentem i składałby przysięgę że zostanie Prezydentem wszystkich Polaków , a cały PIS jest przeciwko Grodzkiej to skłamie ?