...początek końca Unii Europejskiej?...
…jeżeli założyć – co z historycznego punktu widzenia jest całkowicie uprawnione – że Unia Europejska, od samego początku, od Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, aż do jej poszerzenia o nowe państwa członkowskie do wspólnoty 27 dzisiaj państw, była „małżeństwem z rozsądku”, to teraz, jak w starym małżeństwie zaczynają się zgrzyty. Pierwsze zauroczenie i fascynacja kształtami wzajemnie wygasły, małżeńska miłość ślubowana „w zdrowiu i chorobie i nie opuszczę cię aż do śmierci” wystygła, pojawiły się pierwsze zmarszczki i pierwsze siwe włosy, stawy kolanowe odzywały się bólem coraz częściej, wzrok pogorszył się i wzajemne relacje także…
…i tak to „małżeństwo z rozsądku” mogłoby trwać, a trwać aż po grób, gdyby nie kryzys, który nagle zaczął kurtyzować konto bankowe szanownych małżonków, ograniczając ich aspiracje i potrzeby akurat wtedy, gdy kończyły się możliwości kreowania nowych dochodów, natomiast spodziewany był czas spokojnego konsumowania owoców życia. I wtedy, jak bywa to wśród zwykłych Kowalskich, Gruberów, Dubois’ów, Kubičków, Hernandezów, czy innych O’Sullivan’ów, zaczęły się sprzeczki, a później kłótnie o pieniądze. O to, kto więcej dokładał do wspólnej kasy, a kto więcej z niej wyciągał, kto bardziej ograniczał się, aby zapełniać rodzinny budżet, a kto ten budżet roztrwaniał na wyścigach konnych, na grę w toto-lotka i luksusowe życie w stylu rentiera: Słońce, cisza, żadnego nadmiernego wysiłku, kasa w porządku, bawimy się, baba-riba…Pozdrowienia dla miłej sercu niemieckich emerytów Grecji…
…kiedy obserwowaliśmy dokonujące się ostatnio, z godną podziwu regularnością, podobno konsultacje, a na pewno spotkania czołówki politycznej unijnych liderów, kursujących tam i z powrotem, głównie pomiędzy Berlinem, Paryżem i Brukselą ( Nowy Trójkąt Bermudzki, czy co? ) aby dogadywać się, co z tymi „fantami” pod nazwą Unia Europejska i pod nazwą Strefa Euro zrobić, to ciarki przechodziły po plecach, bo jak wiadomo „kiedy politycy latają po świecie, to nic dobrego z tego nie wyniknie”. No, i wynikło…
…dokonujący się właśnie kolejny „szczyt unijny”, nazywany potocznie „budżetowym” już na samym jego początku zaczął się od kłótni – przepraszam: dyplomatycznych kontrowersji – ponieważ jedni na szczyt przyjechali po to, aby wyrwać z unijnego budżetu ( zresztą wielce mizernego i nadal niepewnego ) jak najwięcej, drudzy natomiast przyjechali w tym celu, aby pierwszym dać jak najmniej, a najlepiej wcale i jeszcze nakłaniać ich do większego „zaciskania pasa”…
… niestety, na szczycie unijnym zabrakło odważnego, który powiedziałby wyraźnie, najlepiej we wszystkich urzędowych językach Unii Europejskiej, że darmocha skończyła się, że poszczególni uczestnicy tego zbioru 27 państwa mają wziąć się do uczciwej pracy, do roboty zamiast żebrać o „środki pomocowe” dla rolnictwa, sadownictwa, leśnictwa, drogownictwa, szkolnictwa bezrobotnych na psich fryzjerów, wydawnictwa „darmowych gazetek ulicznych”, twórców „spółdzielni społecznych” ( a są spółdzielnie antyspołeczne?) , ekonomii społecznej ( to obecna jest rzeczywiście antyspołeczna ) i inne takie wymysły idiotów. Po prostu wziąć się do roboty, zwykłej solidnej, organicznej roboty, każdy u siebie i każdy dla siebie, a roboty jest dosyć: od produkcji cegieł, do robienia pedicure tłustym babom. Trzeba tylko chcieć, pozwolić na to ludziom i wyrwać się spod okupacji banków i międzynarodowej finansjery…
…a budżet Unii Europejskiej, na który wszyscy powinni składać się solidarnie, przeznaczyć na utworzenie Europejskiego Centrum Nauki, Technologii i Kultury oraz na finansowanie badań, tworzenie nowych technologii i tworzenie kadry naukowej XXII już wieku, zdolnej do uratowania szeroko rozumianej kultury europejskiej. Jeżeli jednak dziać się będzie nadal, tak jak dzieje się dotąd, że pan Donald Tusk będzie żebrać u pani Angeli Merkel o 300 albo 400 miliardów, aby ratować to, co sam – przepraszam, jeśli jestem niesprawiedliwy – zmarnował i marnuje nadal swoją
polityka w kraju, jeżeli pani Angela Merkel będzie stale namawiać wszystkich tylko do „cięć” i „zaciskania pasa” społeczeństwom – także niemieckiemu - jeżeli pan David Cameron będzie myśleć tylko o Londynie, i jeżeli banki europejskie nadal będą kreować puste, ppaierowe pieniądze, to nie pozostaje nic innego, jak tylko stwierdzić, że Unia Europejska kończy swój historyczny żywot…
…im szybciej, tym lepiej. Po co jeszcze, całymi latami, męczyć się wzajemnie, kiedy i tak wiadomo, że nic z tego, nie będzie. Tak samo, jak nic nie będzie z Europą jako kontynentem, jeśli nie zmądrzeje i to szybko. Dlaczego? Ponieważ rozpadnie się jej kultura…
…to wykład nie na teraz, ale czy Państwo wiecie, że w Belgii 25 procent populacji to muzułmanie, a 50 procent noworodków to dzieci muzułmanów, czy wiecie Państwo, że na Południu Francji tradycyjnie katolickim jest dzisiaj więcej meczetów aniżeli kościołów, że w Holandii 50 procent noworodków, to dzieci muzułmanów, że dzisiaj, współcześnie w Europie żyje już ponad 52 miliony muzułmanów i że według przewidywań
Niemcy w roku 2050 będą krajem muzułmańskim. Czy wtedy Unia Europejska będzie miała sens? Nie, bo wtedy będzie Europa Islamska. Chyba, że zamiast kłócić się w Brukseli o pieniądze, państwo politycy zabiorą się za to, co jest ważne: za ratowanie Europy i jej kultury…
…jeśli nie wiedzą jak to zrobić, to niech idą do diabła, zamiast „bawić się w polityków” za nasze pieniądze…
radiownet.pl