Napiszę kilka słów od siebie - bo myślę, że w tym temacie mam wiedzę większą niż przeciętny użytkownik tego forum.
Jeżeli ktoś zdobył nasze dane: imię, nazwisko, numer PESEL, adres zamieszkania, datę urodzin oraz serię i numer dokumentu, nie musi mieć "fizycznie" dokumentu w rękach - żeby wyrządzić coś złego . W tych czasach można zrobić wiele mając te dane, bardzo wiele. Rzeczy takie jak kolekcjonerski dokument można kupić nie tylko w dark web'ie, ten dokument jest nie do rozpoznania nawet przez specjalistów, tylko przy użyciu specjalnych maszyn. Do rzeczy.
Wyrabianie kolekcjonerskiego dokumentu na prawdziwe dane (czyli osoby, która faktycznie istnieje), zdobyte w jakiś przestępczy sposób + dodanie swojego zdjęcia (czyli osoby, która takim dowodem będzie się posługiwać) to jest teraz praktycznie do zrobienia w tydzień za mniej niż 1000 dolarów, który zwraca się kilkunastokrotnie w przeciągu roku. Takie dowody wyrabia się w celu otwierania kont bankowych, rejestrowania kart SIM, zaciągania kredytów i pożyczek, rejestrowania samochodów, spisywania lewych umów kupna sprzedaży, rejestrowania działalności, itd.
Nie mając prawdziwych danych, korzysta się ze specjalnego generatora (istniejącego normalnie w Ministerstwie), ale takie dane są lipne, nie posiadają historii kredytowych co mocno utrudnia zaciąganie kredytów i pożyczek - zresztą kogo można później ścigać? Osobę, która nigdy nie istniała?
Dlatego to nie jest takie błahe, jak niektórym się wydaje. Ja napisałem na czacie totolotka, że zauważyłem wniosek o pożyczkę w mojej bazie BiK, jakaś baba na czacie kazała mi sprawę zgłosić na policję, po czym wyłączyła czat. To jest naprawdę ciężki temat i za granicą traktowany bardzo, bardzo poważnie. Ale w Polsce wystarczyło jakieś idiotyczne wyjaśnienie i nara - radź sobie sam.
Reasumując, oni jako Spółka powinna ponieść poważne konsekwencje + wypłacić odszkodowania.