Moja propozycja na siódmy dzień M. Ś. czyli czwartek 6 sierpnia.: Mark Selby - Noppon Saengkham, wygra Selby AH(-4,5)
Noblebet - 2,29
Selby w swoim pierwszym meczu nie od razu podporządkował sobie sytuację na stole. W pierwszej części Brown dzielnie rywalizował z nim, ale już w drugiej sesji zabrakło mu sił i argumentów. Trudno jednoznacznie ocenić występ bylego mistrza świata i wieloletniego lidera rankingu.W jego grze pojawiały sie błędy, ale były też brejki, w tym setka. W szarpanych partiach, jak to zwykle on, był górą. Saengkham to sprawca największej sensacji 1 rundy finałów, bowiem wyeliminowal Murphy'ego po bardzo rzetelnej grze. Podobać się musiala końcówka meczu w jego wykonaniu, gdy trzymał emocje na wodzy i systematycznie karał tracącego rezon faworyta budując solidne brejki.
Niestety dla niego, w tym meczu trafia na rywala, z którym ma najgorszy bilans spotkań w całym Main Tourze. Co prawda wygrał z Markiem raz w deciderze w 2018 r., ale w 7 na 9 rozegranych meczy dostawał mocne baty przegrywając różnicą co najmniej 3 frejmów. Ważne jest zauważyć, że były to mecze na średnim dystansie, do 4 lub 5 wygranych frejmów. Przy tym Markowi w żadnym momencie nie "zmięknie rura" i psychicznie Taj go nie zdołuje. Uwielbiam tę cechę charakteru Marka, tę jego odporność na stres i okoliczności przy stole snookerowym.
Przeciwko Tajowi przemawiają silnie nie tylko statystyki karier i sezonu w porównaniu z rywalem. Nie odnotował on też dotąd meczu na tak długim dystansie. Nie znaku smaku 2 długich przerw w meczu. W finałach M.Ś. gra już po raz drugi, ale 3 lata temu Kangur wyeliminował go w 1 spotkaniu rezultatem 10:4. Trzeba przyznać, że Crucible go nie oszczędza: najpierw N. Robertson, wczoraj Murphy, a teraz Selby. Nie można wskazać żadnego rzeczowego argumentu, czy konkretnej umiejętności, którą Saengkham przeważałby nad Selby'm. Jedyną nadzieją Taja jest, że jego forma i zdolność do budowania brejków nie pierzchną od stołu na widok torturującego go dotąd jego snookerowego kata.
Obserwuję, że notowania rynkowe odzwierciedlają uznanie dla Taja za jego dotychczasową prezencję i jak dotąd nie deprecjonują wyraźnie jego szans na zwycięstwo. Myślę jednak, że będzie mu bardzo trudno. Spodziewam się, że Saengkham wygra tutaj nie więcej niż kilka frejmów. Statystyki H2H sugerują, że będzie ich około 5, myślę jednak, że raczej zaliczy ich o 2-3 więcej. Tak czy siak wskazany przeze mnie wyżej handikap utrzyma się, jak z przekonaniem o tym sądzę. Stawka wysoka - 8/10 jednostek.
Rezultat: 13:12
Zabawnie też się składa, że również inny mecz tego dnia zestawiony jest z graczy, z których faworyt jest regularnym katem tego drugiego. Piszę o Trampku i Yanie Bingtao. Przyznam, że podsumowanie brutalnej przemocy aktualnego jeszcze mistrza świata nad "Żółtkiem" jest imponujące: 5:1, 6:1, 5:1, 4:0, 10:4. Wszystko to w latach 2018-2020. I, mimo iż Bingtao jest graczem większego kalibru niż Saengkham, to rynek jest dla niego bezlitosny, mizernie oceniając jego szanse nie tylko na awans, ale nawet na danie solidnego odporu Trampkowi.