Jestem ciekawy czy taka sprawe można załatwić słownie.
Prawie każdą sprawę można załatwić słownie. (Nawet Umowy zawierane słownie, obowiązują, mają "prawny skutek"
.
Obecne "państwo" to jednak nadal królestwo biurokratów a bardziej właściwie, "(sobie)państwo urzędników".
Nawet, jeżeli sprawa wygląda na "załatwianą" ustnie, to:
w urzędzie, każdy pracownik po wizycie Klienta, gdy jest ona np. jakoś odbiegająca od innych, "standardowych" i hurtowo "załatwianych" wizyt, ma obowiązek sporządzić notatkę służbową.
Przede wszystkim po to, aby mieć "podkładkę" dla siebie samego, i swojego kierownika oczywiście (a kierownik dla siebie i dla dyrektora) ???? . Na wszelki wypadek ...
W sytuacji takiej jak przytoczona powyżej, druga strona czyli Klient nie posiada argumentów w postaci pisanej. Dlatego zawsze uczulam moich przyjaciół, znajomych, członków Rodziny, aby idąc do urzędu zawsze brali stamtąd jakiekolwiek potwierdzenie dokumentujące "załatwianą" sprawę.
Wedle zasady: "nic na gębę", bo często można się później obudzić z "łapą w nocniku".
Nawet - przy braku innych możliwości uzyskania dowodu czy potwierdzenia - proponowałbym nagrywanie ważnej dla nas rozmowy podczas wizyty w urzędzie.
To nie są osoby prywatne, wobec których istnieje wymóg zapytania o zgodę na nagrywanie rozmowy.
Każdy, zgodny z prawem "oręż" służący do samoobrony przed możliwym atakiem (sobie)państwa urzędniczego, jest dobry i etycznie uzasadniony.
Pamiętajmy, że najczęściej obywatel tego (sobie)państwa, które okupuje Polskę jest wobec wielkiej, rozbudowanej i poszukującej uzasadnienia dla swojego własnego istnienia (czyli faktycznie szukającego ofiar) machiny urzędniczej, bezradny.