Korty Wimbledonu, białe stroje, truskawki ze śmietaną i wiele innych atrakcji (tradycji) przyciąga co roku masę kibiców do Londynu. W 2011 zapowiada się bardzo ciekawy turniej, bo kandydatów do triumfu jest znacznie więcej niż zwykle. Postanowiłem przed turniejem (a właściwie przed poznaniem drabinki) sklasyfikować kolejno tenisistów i ocenić ich szanse w turnieju. Na razie czołowa 8 rankingu:
[1] Rafael Nadal
Dwukrotny triumfator Wimbledonu (2008 i 2010), podobnie jak w zeszłym roku skończył się dla niego turniej w Queen's (1/4 finału). Przez doświadczenie w GS'ach stawiam go w gronie faworytów do końcowego triumfu. Jednak ostatnia forma nie daje mi spokoju i nie zdziwię się jeśli zabraknie Rafy nawet w finale.
[2] Novak Djokovic
Najlepszy tenisista tego sezonu musi dojść do finału, by nie patrząc na wynik Rafy Nadala, wyprzedzić Hiszpana w rankingu
ATP. Nie będzie to łatwe, Novak nigdy nie grał nadzwyczajnie na trawie, najlepsze wyniki na Wimbledonie osiągał w 2007 i 2010 roku, za każdym razem dochodząc do 1/2 finału. Tym razem jednak forma jest kosmiczna, nie przekonuje mnie porażka z Paryża, bo Djokovic miał prawo być zmęczony, liczę że będzie to dla niego udany turniej.
[3] Roger Federer
W zeszłym sezonie tylko ćwierćfinał w Londynie, ale nie zapominajmy kto nadal pozostaje królem Londynu (wygrał 6 na 7 finałów w których wystąpił). Pokazał klasę w Paryżu, jeśli utrzyma formę to może uda mu się wywalczyć 7 tytuł na kortach Wimbledonu i wyrównać tym samym rekord Samprasa.
[4] Andy Murray
Jedyna szansa miejscowych na tytuł. Mija 75 lat od kiedy ostatni Brytyjczyk wygrał na kortach Wimbledonu (Fred Perry), ostatnim finalistą był Bunny Austin w 1938 roku! Murray na londyńskich trawnikach zawsze czuł się bardzo dobrze, ale odkąd stał się graczem czołowej 5 rankingu spadła na niego ogromna presja. Co prawda przez ostatnie 2 lata dochodził w tym turnieju do 1/2 finału, jednak oczekiwania są znacznie większe. Andy ma wielkie możliwości, niestety problemem jest psychika przez którą wciąż nie wygrał żadnego wielkiego szlema.
[5] Robin Soderling
O Szwedzie można powiedzieć jedno - nie powinien się liczyć w walce o tytuł, a nawet półfinał. Soderling zgubił gdzieś swoją formę, choć dalej utrzymuje pewien poziom. Na Wimbledonie najlepiej wypadł w ubiegłym sezonie, kiedy to po finale French Open doszedł do 1/4 w Londynie, tym razem nie liczył bym na podobny rezultat... Szwed nie czuje się za dobrze na trawie, zdarzały mu się w przeszłości porażki nawet w 1 rundzie tych zawodów (i to 3 razy po kolei), a ostatnio forma (w porównaniu do czego nas przyzwyczaił) jest przynajmniej średnia.
[6] David Ferrer
Ferrer zasłużył na swoje miejsce w rankingu, ale jest to najwyżej notowany w
ATP - tenisowy rzemieślnik. Nigdy nie wygrał wielkiego szlema, nigdy nie był też w finale, zaledwie dwa razy udało mu się dojść do 1/2 (w tym raz w 2011 roku w Melbourne)! Nie umniejsza to jednak jego umiejętnościom, które opierają się na staranności i solidności. Wymęczenie rywala nie jest tak skuteczną taktyką na trawie jak na cegle, dlatego tu nie stać go będzie na aż tak wiele jak w Paryżu. Chociaż potrafi skończyć z obu stron to w porównaniu do ścisłej czołówki pozostawia go to daleko w tyle, szczerze wątpię czy będziemy go mogli jeszcze oglądać w drugim tygodniu zmagań, jednak przy szczęśliwym losowaniu ma szansę, bo na pewno ze swoją solidnością, z byle kim nie przegra.
[7] Tomas Berdych
O Czechu można napisać bardzo dużo dobrego. Jest utalentowany, posiada bardzo dobre podanie, radzi sobie pod siatką, jego forhend to czołówka Tour, potrafi kończyć z niemal każdego miejsca na korcie, a do tego rok temu dotarł tu do finału. Nie zapominajmy jednak, że jest ogromnie chimeryczny, dużo zależy u niego od wejścia w turniej, formy dnia, czy po prostu pewności siebie. Rok temu zaliczył półfinał w Paryżu, a kilka tygodni później finał Wimbledonu (był w gazie), tym razem w Paryżu poległ w pierwszej rundzie, a już w niemieckim Halle nie grał najlepszego tenisa... Na pewno nie warto na niego stawiać na początku.
[8] Gael Monfils
Gael od 2008 (włącznie) tylko w zeszłym roku zagrał na kortach Wimbledonu. Nie wiem czy może mu brakować ogrania na tych kortach (każda trawa jest inna), ale zastanawia mnie czy 3 runda to jego maksimum na trawie (2005, 2007, 2010)? Myślę, że się przełamie, bo stać go na sporo, posiada znakomite podanie, a z głębi kortu potrafi być niesamowicie groźny. U Monfilsa brakuje mi trochę ciągu do siatki, bo przy jego zasięgu, na trawie mógłby siać popłoch. Jak zawszę liczę na Francuza, tym bardziej po udanym French Open, jeśli będzie miał szczęście w losowaniu to może zajść w Londynie daleko.
CDN!