Nie pierwszy raz mamy inne zdanie lukas i pewnie nie ostatni, choć ta dyskusja nie ma rozwiązania bo ani ja ci nie udowodnię, że Pacers nie mają wyebane, ani ty mi że mają. Niemniej rozwinę nieco wątek z mojej strony, bo wydaje mi się, że nadajesz zbyt dużą wagę temu co piszę o Pacers. Już piszę jak to widzę.
Napisał: lukascash ->
ale nikt tutaj nie próbuje zasłonić żadnych braków..bo niby jakie braki?
Jeden brak - brak formy. Ot co, tylko tyle i aż tyle. I o to w zasadzie chyba rozbija się ta dyskusja, tzn z twoich wypowiedzi wnioskuję, że forma w NBA jest jak zupka błyskawiczna, kiedy trzeba zalewasz, 5 minutek i gotowe, gracze którzy tygodniami ceglili nagle na hasło playoffs wracają z "wyebki" i rzucają 50% itp.
Moim zdaniem jak się tygodniami zapuszcza zespół to nie może to być pozytywem przed playoffs. Oczywiście, formę można w prawie każdym sporcie odzyskać szybko, mnie w żadnym wypadku nie zdziwi, gdy Pacers w PO zaczną nową bajkę, jednak szansa na to jest raczej mniejsza, gdy 5 tygodni ssiesz.
Poza tym nie trafia do mnie argumentacja, że faceci, których
kosz stanowi 90% życia, którzy grają w najlepszej lidze świata i zarabiają najlepsze pieniądze, mogą mieć "wyebane" przez kilka tygodni. Pojedynczy zawodnicy w pojedynczych meczach tak, ale nie komórka jaką jest zespół, walcząca o najwyższe cele i w tak długim okresie.
Zalatuje mi to trochę takim polskim myśleniem, że ktoś "ma wyebane".
To jest moje zdanie na ten temat i oczywiście nie musisz się z nim zgadzać. I chyba nie ma sensu brnąć za mocno w tę dyskusję, bo jak napisałem wyżej nikt tu nikomu niczego nie udowodni, no chyba, że Hollinger stworzył kolejną statystykę typu "stopień wyebania na minutę gry" ;-)
Napisał: lukascash ->
niektóre drużyny odpuściły cały sezon i nie robisz z tego żadnej sensacji...ba wygląda na to, że traktujesz to normalnie. Natomiast z ???półtora miesiąca??? Indiany nagle robi się wielki kryzys i szuka się powodów..na siłę.
Nie wiem o kogo ci chodzi, chyba nie o zespoły tankujące, bo to w ogóle inna kwestia? Z półtora miesiąca Pacers robię kryzys bo uważam, że nawet jakby im się mało chciało grali by lepiej, dwa, uważam, że mimo wszystko chcą HCA.
Napisał: lukascash ->
w tym właśnie cały widz...czy pojechanie Sixers 30 punktami podbije prestiż Indiany? Czy wygranie z Sixers 30 ptk ma większe znaczenie niż wygranie 9 punktami? Obie odpowiedzi brzmią NIE. To, że Ty byś tego oczekiwał od Indiany i to, że Indiana nie spełniła twoich oczekiwan nie oznacza, że mamy kryzys.
Tu się nie rozumiemy. Nie chodzi o prestiż, czy to czy ja tego oczekuję. Wg mnie, jeśli jak piszesz zespół ma wyjebane, czyli jest w pełnej gotowości, formie, tylko w kwestii mentalnej ma ową "wyebkę", to jak przyjeżdża do twojej hali, twierdzy jaką jest parkiet Pacers, tragikomiczna ekipa Sixers, to niezależenie od twojego podejścia do meczu różnica klas jest tak duża że w 3 kwarty odprawiasz taki zespół do domu. Oczywiście czasem trafi się wyjątkowo upierdliwy rywal i będą kłopoty, ale w większości takich meczów powinien być jeden prosty scenariusz. Tymczasem Pacers w okresie, owego "kryzysu", mieli kolejno +5 u siebie z Bucks, +3 z Jazz, +7 na wyjeździe z Sixers i + 9 u siebie z nimi. Ktoś powie 4 wygrane, ale to akurat był obowiązek, a ww mecze to mecze z największym mułem ligi. Wg mnie przy tym poziomie drużyny to nawet jak masz wyebane to raz na jakiś czas masakrujesz takie zespoły. Pacers na przestrzeni półtora miesiąca nie zaliczyli ani jednego naprawdę pewnego zwycięstwa.
Znów podkreślę, jest to moja opinia i nikt nie musi się z nią zgadzać.
Napisał: lukascasch ->
tyle, że ten drugi mecz nie miał dla Pacers kompletnego znaczenia - po pierwsze rozjebali Bulls wcześniej u siebie nie pozostawiając żadnych złudzeń co do tego kto jest lepszy, po drugie dwa dni po meczu w Chicago mieli znacznie ważniejsze i bardziej prestiżowe spotkanie U SIEBIE Z HEAT, które też wygrali będąc w mega kryzysie przecież. Te dwa spotkania dobitnie pokazują, że w Pacers nie ma żadnego kryzysu, może z wyjątkiem mobilizacyjnego, ale Tobie chyba nie chodzi o ten rodzaj kryzysu.
Hmm w PO o gra się do 4 wygranych, w regularze też jest zawsze kilka bezpośrednich meczów, dlatego ja nie kupuję argumentu, że jak Pacers wygrali jeden mecz, w którym +12 na koniec to zasługa dosłownie 3 minut, w których Pacers zrobili run 18-0 (jak często Byki dają sobie zrobić takie coś?), to nagle w kolejnym meczu z Bulls już mogą spokojnie wtopić...bilans tych 2 meczów to jak by nie patrzeć remis. Heat też od dłuższego czasu są pod formą więc też bym nie przeceniał wygranej 1 punktem z nimi. Żeby była jasność, nie deprecjonuje tych wygranych, nie mniej dwa pojedyncze mecze to trochę za mało, by mówić, że o kryzysie nie ma mowy. Poza tym było kilka meczów z wymagającymi rywalami gdzie Pacers ssali po całości, jak dla mnie to nie sprawdza się formy tylko z dwoma rywalami, z których tylko Heat są kontenderem.
No i jeszcze jedna kwestia, jeśli rzucasz u siebie 23 punkty do przerwy przeciwko Hawks, co jest najniższym wynikiem w historii klubu, to wg mnie coś tu jest nie halo, taki wynik właśnie potwierdza, że coś jest nie tak, zwłaszcza jeśli zestawimy go z innymi "kwiatkami" z tego okresu.
Napisał: lukascash ->
wypuszczają HCA świadomie wg zasady gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. HCA nie jest bez znaczenia, ale ma zdecydowanie mniejsze znaczenie z tych dwóch. Poza tym, nie wiem czemu z góry zakładasz, że Heat zagrają w finale konferencji. Póki co dostali sweepa od Netsów, z Bullsami też tak łatwo nie idzie, dlatego poczekajmy, bo to co już przyjąłeś za pewnik, może okazać się argumentem nie mającym znaczenia.
Hmm tu kolejny nierozstrzygalny wątek, dla Ciebie to bicie dwóch i skorzystanie trzeciego będzie ważniejsze, dla mnie to Pacers jednak raczej spodziewają się rewanżu na Heat i w tym przypadku HCA będzie ważniejsze...mniejsza o to, choć masz rację, że nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu.
Ok tyle z mojej strony, nie ma co chyba przeciągać liny o te kwestie, bo chyba obaj się zgadzamy, że regular i playoffs to dwie różne ligi i rządzą się różnymi zmiennymi.
Żeby trochę rozluźnić atmosferę wklejam to ;-) :