Wracając do dyskusji...., przy której nie ma najmniejszej spiny.. ????
Używając analogii matematycznej, NBA to x, Buki to y. X może istnieć bez y, ale odwrotnie nie. Tak więc nie może być argumentem za Utah, że buki zasugerowały to kursem, bo wynika z tego, że gdyby buki nie istniały, nie istniał by też argument za Utah (tak więc argument lukasa będzie argumentem tylko pośrednim). Inaczej mówiąc jest łańcuch NBA -> Bukmacher -> Gracz, gdzie pozycja NBA jest niepodważalna (zakładając, że mecz nie jest ustawiony - tu moje pytanie, na ile serio piszesz o tym vegas lukas), później raczej stawiamy buka, choć nie zawsze, bo czasem to gracz może dokonać lepszej oceny sytuacji.
Dlatego nie może być samym w sobie argumentem, że dana ekipa wygra czy pokryje linie, bo tak sugerują buki. Może być argumentem, że dana drużyna wygra, bo tak sugerują buki, które kierują się (tu wstawiamy argumenty sportowe lub też okołosportowe, bo jakiś ich zakres musi buk uwzględniać). Albo tak jak pisałem w pierwszym poście - stawiam na drużynę x, bo wchodzi ona w schemat i prawdopodobnie jest to mina buka.
trochę za dużo filozofii i teorii w tym wszystkim. Nie wiem w jakim stopniu bukmacher bierze pod uwagę argumenty sportowe czy okołosportowe. Nie wiem na ile mają one jakieś znaczenie w tym wszystkim. Pisałeś kiedyś o Cousinsie i jakimś matchupie - nie twierdzę, że tamten matchup był bez znaczenia dla wyniku meczu - twierdzę jedynie to, że gdyby linia na tamto spotkanie spełniała pewne wymagania, to nawet mimo tamtego matchupu Sacto nie byłoby w stanie wygrać/pokryć etc. Nie twierdzę, że mecze są ustawiane, ale uważam, że te mecze w których VEGAS ma spory interes są manipulowane. Jedni będą to tłumaczyć pechem, zbiegiem okoliczności, przypadkiem etc., ja natomiast tłumaczę to tym, że miliardowy biznes hazardowy ma wpływ na wyniki meczów. David Stern choć zrobił z NBA maszynkę do $$ miał również sporo za uszami i wszyscy o tym wiemy - Tim Donaghy to tylko jeden przykład i błazen, który stał się kozłem ofiarnym, za to, że kłapał dziobem. Inni sędziowe w NBA wcale lepszej renomy nie mają - Scott Foster, Dan Crawford, Dick Bavetta etc. Po prostu nie wierzę w przypadek, gdy na stole są miliony dolarów do wyjęcia.
Cały sposób gry polega tak jak napisałeś na zmianie sposobu myślenia - z Vegas (pod którym rozumiem bukmachera) nie wygrasz, ale możesz wygrywać wspólnie z Vegas, co wg mnie jest znacznie prostsze, mniej czasochłonne i gwarantujące lepszy zysk niż granie na własną rękę. Odpowiednie czytanie linii połączone z wiedzą na temat public money + sytuacyjny spot danej drużyny to $$.
Pytasz dlaczego buk niejako ukrywa faworyta w Utah? Bo ludzie kochają grać faworytów...dlatego właśnie 85% public betów to faworyci, a faworyt na krótkiej linii jest znacznie bardziej łakomym kąskiem niż dog na krótkiej linii. Wszystko sprowadza się do sposóbu myślenia milionów ludzi, którzy nie patrzą nawet na matchupy - oni typują oczami - skoro Lakers pojechali Timberwolves, to druga drużyna z LA też to zrobi skoro jest znacznie lepsza - skoro Bobki wygrały dwa mecze na obcym parkiecie, to bez problemu pokonają słabe UTAH na własnym parkiecie - to jest sposób myślenia public money i tego sposobu trzeba się wystrzegać jak ognia. To myślenie w stylu KALI JEŚĆ + KALI PIĆ = KALI SRAĆ. A krótka linia w takich przypadkach działa jak przynęta. Dlaczego Vegas to robi? Bo Vegas kocha pieniądz i zawsze mu mało $$, zawsze chce więcej, więcej i więcej i to się nigdy nie zmieni. Natomiast skąd VEGAS wie/zna wynik jeszcze przed rozpoczęciem meczu - I have no idea ????
W sobotę miał miejsce mecz z innej dyscypliny niż
koszykówka -
football amerykański - w collegu, grali o jakiegoś bowla - linia na mecz wystawiona na faworyta -4.5 ptk. Ponad 70% ludzi grało tą linię - sam przyznam, że był to tak cholernie łakomy kąsek, że ciężko było się oprzeć. Drugie tyle osób miało faworyta w różnego rodzaju akumulatorach ML, bo kurs też był atrakcyjny przy takim niskim hc. Jedynym problemem było to, że linia była cholernie niska jak na spotkanie tych dwóch drużyn. I tylko z tych dwóch powodów zdecydowałem się na zagranie doga. Jaki był przebieg meczu - przez 3 kwarty faworyt gnoił doga jak chciał, przewaga sięgała nawet 20ptk w pewnym momencie. W 4kw na nieco ponad 3 min przed końcem meczu faworyt prowadził 15 ptk. Dog zdobył przyłożenie (6ptk + podwyższenie za 1ptk). Zostały 3 minuty za zegarze. Piłka faworyta. Dog miał 2 timeouty zatryzmujące czas. Więc podstawowym zadaniem faworyta było zmuszenie doga do wzięcia tych czasów - pierwsza akcja krótkie podanie, zawodnik zatrzymany w boisku więc czas biegnie, dlatego dog bierze 1 czas. Druga akcja to bieg zawodnik zatrzymany, czas leci, dog musi wziąc czas zeby zatrzymać zegar (na zegarze 2.36). Została 3 próba i 6yd do pokonania żeby zdobyć 1 próbę. Dog musi zrobić wszystko, zeby przeciwnik nie zdobył 1próby i musiał odkopnąć piłkę. Faworyt podaje i zdobywa 1 próbę. Czas biegnie, bo dog nie ma juz timeoutów, zostaje nieco ponad 2 minuty, 8 ptk przewagi i piłka w posiadaniu. Jedyne co trzeba zrobić, żeby wygrać mecz to kleknąć 3 razy, zbijając w ten sposób czas. Dla wszystkich jest to logiczne. Ale co robi faworyt? Nie klęka, za to próbuje biegać - najpierw bieg QB kończy się wybiciem piłki i stratą. Sędziowie oglądają powtórki, okazuje się jednak, że QB dotknął kolanek murawy, co kończy akcje i wybicie nastąpiło po tym fakcie, wobec czego faworyt pozostaje w posiadaniu piłki. Kolejna akcja..może by tak kleknąć? A gdzie tam...kolejny bieg...i co się dzieje? Kolejne wybicie piłki, tym razem czyste i dog przejmuje piłkę na 1:51 do końca. Mija ok półtorej minuty - dog zdobywa przyłożenie za 6ptk. Stan meczu 45-43 dla faworyta i już w tym momencie wszystkie bety z handicapu na faworyta są zabite. Ale to nie koniec meczu, bo dog chcąc wygrać musi się zdecydować na podwyższenie przez rozegranie akcji za 2ptk. I ją rozgrywa - trochę zamieszania, dramatyczna próba i....nie udaje się zdobyć 2ptk, ale sędziowie muszą się temu przyjrzeć na powtórkach. Po powtórkach, zmieniają decyzję i okazuje się, że dog wyrównuje na 30 sek przed końcem meczu. Teraz dog będzie kopał piłkę w kierunku faworyta i faworyt będzie miał 30 sek na zdobycie zwycięskich punktów. Dog odkopuje piłkę, zawodnika faworyta robi return z piłką wpada w gąszcz zawodników, którzy próbują go zatrzymać i......traci piłkę. Dog przejmuje piłkę tuż przed polem punktowym faworyta, zbija czas i równo z końcem meczu kopie Field Goala za 3 punkty i jakimś cudem wygrywa spotkanie - w ten sposób zarówno bety na handicap -4.5 jak i ML na faworyta idzie do kosza zabijając również wszystkie taśmy - duble, triple etc. Do tej pory nie wiem jak to się mogło stać, że wygrałem swój bet na hc doga i doga ml, ale pamiętam, że oglądając to spotkanie siedziałem obok swojej dziewczyny i jej powiedziałem, że jeśli faworyt straci piłkę w tym drivie to mecz jest sfixowany - minutę potem nastapiła strata a ona kręciła głową z niedowierzaniem. Na forach zawrzało, ale na jak długo? Dzisiaj już mało kto o tym pamięta, bo w natłoku wydarzeń taka jest kolej rzeczy, a w historii bowli ten mecz zostanie zapisany jako wielki comeback, a nie jako wielki bullshit. To, czy jest to sport profesjonalny czy akademicki nie ma żadnego znaczenia, bo dolar jest zawsze ten sam.
Wszystko co napisałem może być nieco chaotyczne, bo masa myśli przewija się w mojej głowie jednocześnie a nie chce pisać wypracowań. Nie wiem nawet czy byłem w stanie przekazać to co chciałem przekazać, ale mniejsza o to. Tak jak napisałem, sporo osób po prostu nie potrafi typować,a tylko wydaje im się, że potrafią. Akurat analizy Bizona, Seweryna czy kilku innych użytkowników są na poziomie i jest do dla mnie lektura obowiązkowa z samego faktu zainteresowania tematyką, ale nie chcąc nikogo obrażać, reszta dopiero wykluła się ze skorupki. M.in. jednym z argumentów przy dyskusji na temat LAL +13 @ GSW było czyjeś ODCZUCIE i samo twierdzenie, że blowoutu nie będzie, że linia jest za wysoka etc, ale żadnej konkretnej argumentacji za tym typem nie widziałem; zresztą to samo bylo w HP, gdzie ten typ przewijał się dość często na zasadzie argumentu "zbyt dużo punktów", natomiast nikt nie argumentował w jakikolwiek sposób samego twierdzenia. Jeśli ktoś w taki sposób podchodzi do tematu, to równie dobrze można rzucić monetą