Ze sportowego punktu widzenia dawanie 48 baniek (nieoficjalne info) za 2 lata komuś takiemu jak 35 letni Kobe, który od paru lat praktycznie nie gra w obronie i który jeszcze nawet nie wrócił po być może najpoważniejszej kontuzji dla koszykarza to szaleństwo. Z całym szacunkiem dla Kobiego ale on w tej chwili to jest warty max 15 baniek za sezon z, jeszcze raz powtarzam, czysto sportowego punktu widzenia. W przypadku Bryanta jednak mówimy również o olbrzymiej wartości marketingowej, w LA jest on absolutną gwiazdą, zapełniaczem miejsc na trybunach, wabikiem na "niedzielnych" kibiców więc jakiś sens ten kontrakt dla Lakersów mimo wszystko ma. Inna sprawa, że baardzo ciężko będzie im teraz zbudować drużynę na miarę mistrzostwa mając taki kontrakt zawalający prawie połowę salary cap. W szczególności zważywszy na to, że Kobe, szczególnie obecnie, to nie jest gracz z powodu którego gwiazdy będą waliły do Lakers drzwiami i oknami a weterani będą godzić się na pay cuty jak w Miami żeby gracz z Jamesem. Może Nash trochę pomoże i skończy karierę bo mając jeszcze wywalone w następnym roku 9,7 bańki na to co zostało po Nashu to już w ogóle mission impossible.
Mógł Kobas jeszcze odpuścić parę baniek żeby pomóc Kuptchakowi stworzyć mocną drużynę ale jak widać się nie zdecydował. Niektóre gwiazdy na starsze lata tak robią, np. niedawno Dirk zapowiedział, że pójdzie na spory pay cut. Już nie wspominając o tym, że LBJ w tym roku zarobi 19 a za rok tylko 20,5 miliona...