Serena Williams - Garbine Muguruza
Muguruza @2,37
bet365
Super mecz Hiszpanki
Od meczów 1/8 po cichu liczyłem na taki właśnie skład meczu finałowego pań. Gdy wejdziemy na strony
bukmacherskie, zobaczymy kursy na Serenę w okolicach 1,55-1,7. Przyznam, że nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem tak
wysokie kursy na tą tenisistkę. Jest jednak prosty powód takiego stanu rzeczy. Serena po prostu nie jest murowanym faworytem w tym finale. Być może narażę się co niektórym forumowiczom, ale dla mnie lekką faworytką jest nawet Hiszpanka. Dlaczego? Już tłumaczę.
Przyznam, że nie oglądałem wszystkich meczów Sereny, widziałem jej spotkanie półfinałowe i ćwierćfinał z Putintsevą. Wcześniejszych rund nie oglądałem, bo wtedy równocześnie rozgrywane były ciekawsze pojedynki. Do finału przeszła nie bez problemów. Rozegrała 3 bardzo łatwe spotkania i 3 w których musiała się dość mocno wysilić (z Mladenovic, Putintsevą i Bertens). W drodze do finału straciła 2 sety. W tych dwóch pojedynkach, które miałem okazję obejrzeć, Serena wyglądała dosyć średnio, żeby nie powiedzieć słabo. Ociężała, kiepsko poruszała się po korcie, serwis też, wydaje mi się, nie tak groźny jak zazwyczaj. Dziwne decyzje o graniu skrótów, chociaż to nie jest jej styl gry (być może takie były założenia przedmeczowe, nie wiem). Wiadomo, korty ceglane, ciężkie warunki, wilgotno, to wszystko nie pomagało Amerykance. Ale patrząc na jej wyraz twarzy, można odnieść wrażenie, że jest na korcie za karę. Oczywiście w chwilach zagrożenia, jak chociażby końcówka 2 seta ćwierćfinałowego, potrafiła się zmobilizować i pokazać lepszą grę. Wiadomym jest to, że Serena dalej jest piekielnie groźną tenisistką, mogącą wygrać w łatwych dwóch setach z każdą tenisistką. Ale nie sądzę, że tak będzie w dniu jutrzejszym.
Oglądając turniej Wimbledonu w sezonie 2014 i pojedynek półfinałowy z udziałem Simony Halep i Eugenie Bouchard, powiedziałem do siebie mniej więcej takie zdanie: "To są tenisistki, które za 2-3 lata będą rządzić na światowych kortach". O Garbine nawet wtedy za bardzo nie słyszałem (odpadła w 1 rundzie). Rok później mieliśmy ją w finale z Sereną. Co prawda tamten mecz przegrała, ale zagrała nieźle, a, co ważniejsze, zebrała sporo doświadczenia. Doświadczenia, które jutro może okazać się bezcenne. Hiszpanka ma dopiero 22 lata (aż 12 lat mniej, niż Serena). Do finału awansowała tracąc zaledwie 1 seta w meczu 1 rundy z Anną Schmiedlovą (pierwsze koty za płoty). W następnych spotkaniach pokazała się z bardzo dobrej strony. Dysponuje bardzo dobrym serwisem (jeden z szybszych w turze). Potrafi grać mocne, płaskie piłki zarówno z forehandu, jak i backhandu. Zdarzają jej się błędy, ale jest w stanie je niwelować winnerami. Tego sezonu może nie ma jakoś super udanego, jej najlepszym osiągnięciem jest półfinał osiągnięty w Rzymie, lecz na kortach w Paryżu gra bardzo dobrze.
Ciekawą sprawą są ich bezpośrednie pojedynki. Otóż, panie spotkały się dotychczas 4-krotnie i za każdym razem były to pojedynki w turniejach Wielkoszlemowych. Serena prowadzi w tej rywalizacji 3-1, a jedyne zwycięstwo nad Amerykanką Garbine osiągnęła... na kortach Rolanda Garrosa w roku 2014 (zdecydowane zwycięstwo 6-2, 6-2). Nie od dziś jednak wiadomo, że siostry Williams nie są mistrzyniami w poruszaniu się po kortach ceglanych, za to
tenis hiszpański słynie ze świetnych wyników osiąganych przez swoich graczy na "pomarańczowym".
Garbine ma według mnie bardzo dużą szansę w jutrzejszym finale. Grała już w finale turnieju Wielkoszlemowego, więc wie "z czym to się je". Serena młodsza już nie będzie, 34 lata i mączka nie będą tutaj pomagać. Oczywiście, Amerykanka jest wielką mistrzynią, rozegrała mnóstwo ważnych finałów w swojej karierze, większość z nich wygrała, biorąc pod uwagę doświadczenie i rutynę, przewyższa Hiszpankę znacznie. Ja, mimo wszystko, liczę jutro na małą niespodziankę i triumf przyszłości żeńskiego tenisa w postaci Garbine Muguruzy.