jasiek09 - każde zachowanie trzeba rozpatrywać inaczej. trudno mi teraz ocenić czy egzaminator był przewrażliwiony czy nie. Wiem jednak, że wielu specialnie wprowadza nerwowa atmosfere, wytrąca zdajacych z równowagi. I bardzo dobrze. Jesli zdający nie potrafi sobie poradzić z nerwową atmosfera w samochodzie, to jaka mamy pewnosc ze poradzi sobie ze stresowa sytuacja na drodze ?! A ludzi idzie wprowadzic w panike bardzo łatwo
"a gdzie jest akumulator"
"nie wiem"
"hmm nie wie pani, a pasek klinowy"
"yyy moze tu ?"
"zle"
taka osoba juz panika, chyba nie zdalem, czemu mnie on o to pytał, o co mu chodzi.
teraz egzaminator tylko nie domyka drzwi od samochodu, kontrolka sie pali na desce osoba zdajaca zdenerwowana rusza... i egzamin konczy sie z wynikiem negatywnym.
Wiec skoro osoba pod wplywem jakis dwoch glupich pytan nie jest wstanie kontrolowac tego co pokazuje jej "pulpit" samochodu jak moze byc kierujacym ?!
tak naprawdę po 3-5 minutach sam jestes wstanie powiedziec jakie szanse na zdanie ma dana osoba, a co dopiero egzaminator który robi w swoim fachu pare dobrych lat.
druga sprawa czasem mlody niedoswiadczony kierowca ma gorzej oceniac dana sytuacje niz egzaminator który np ma uprawnienia na prowadzenia pojazdow od 20 lat ? dlaczego mam wierzyc osobie ktora nie ma tych uprawnien ze naprawde wystepowalo tam zagrozenie a nie egzaminatorowi który twierdzi ze go nie bylo ?
naprawde mam juz dosc sluchania tego jacy to sa zli egzaminatorzy, a wszyscy potrafia jezdzic tylko ze trafiaja wlasnie na tych zlych egzaminatorow.
nie mowie ze wszyscy sa super extra, bo nawte ksiadz co swiety powinien byc kradnie, gwalci itp. ale to co czytam slysze to szkoda gadac.