H
istoria o tym jak "Miro" i "Rycho", na spółkę z rządem, niechcący ograli Wisłę, Lecha i całą pierwszą ligę. Postawić na pewniaka to niewielki, ale łatwy zysk. Zagrać na fuksa - też ludzka rzecz. Obstawianie progresywne, łańcuch, dziesięciokrotność czy
fortuna to już wyższa szkoła jazdy - dla zaawansowanych graczy. Obstawiasz i wchodzisz do gry. Nie wybiegasz na murawę, ale też masz coś do przegrania. Zakład jest jak przyprawa. Dla 97 procent ludzi to miły dodatek do meczu (dla 3 procent celem jest gra, bo są to osoby ze skłonnością do uzależnienia od hazardu).
Polski hazard jest wyceniany oficjalnie na około 10-12 miliardów złotych rocznie. Większość tej kwoty, około 8 miliardów, jest wrzucana do automatów o niskich wygranych. Rzeczywista suma jest znacznie wyższa. Niskie wygrane są fikcją. Według zasady na maszynie można wygrać nie więcej niż 50 złotych, ale podwójne liczniki pomagają właścicielom urządzeń obchodzić przepis poprzez kumulację stawek. Jeden ze świadków koronnych zeznał przed kamerami TVN, że w oficjalnym obiegu jest zaledwie kilkanaście procent obrotów z "maszyn". Kolejne 2 miliardy bierze Totalizator. Tyle samo wydajemy w kasynach i licencjonowanych (tak zwanych naziemnych) punktach zakładów wzajemnych. Na 3 miliardy wycenia się rynek hazardu online. Na świecie wydatki na hazard to setki miliardów dolarów.
Pod koniec 2009 roku nasz rząd próbował przejąć kontrolę nad pieniędzmi, które przeznaczamy na hazard i uregulować ten rynek. Inicjatywa słuszna, gorzej z wykonaniem. Koalicja zafundowała nam ekspres legislacyjny i po kilku tygodniach nowa ustawa wycięła z budżetu polskiego sportu około 50 milionów złotych. Chodzi o pieniądze bukmacherów internetowych, którzy w 2009 inwestowali w promocję między innymi: w Wiśle Kraków (
bet-at-home),
Lechu Poznań (
Betclick), pierwszej lidze (
Unibet) i Reprezentacji (Expekt). Kolejne kontrakty były w fazie przygotowań. Nowa ustawa wprowadziła ostre restrykcje odnośnie możliwości reklamy, między innymi: ograniczenie możliwości informowania o sponsorowaniu do firm, które nie mają w ofercie pokera. W ten sposób nasz rząd skutecznie zniechęcił do sponsoringu spółki notowane na giełdach w Londynie czy Wiedniu.
Z naszych stadionów zniknęły marki, które widujemy na bandach czołowych klubów Europy: SK
Austria Kaernten, FK
Austria Wiedeń i SV Josko Fenster Ried (wszyscy
bet-at-home); Olympique
Lyon i Olympique
Marsylia (obaj
BetClic);
Real Madryt (bwin); FC Valencia (
Unibet);
FC Barcelona (
betfair); Sewilla (12Bet); Malaga (William Hill); Naval, Rio Ave, Academica Coimbra, Sporting Braga, Vitoria Guimaraes, Pacos de Ferreira, Nacional i Olhanense Leiria (wszyscy
BetClic); Arsenal (paddy power); Aston Villa i Bolton (obaj 188bet); Birmingham City (ladbrokes); Chelsea (188bet i Coral); Fulham (bodog); Hull City (Totesport); Liverpool (188bet); Manchester United (
betfair); Portsmouth (Sportingbet i ladbrokes); Stoke City (Bet365); Sunderland (Boylesport); West Ham United (sbobet); Wigan (188bet); Wolverhampton (Sportingbet); Juventus Turyn (
BetClic); Apoel Nikozja, Steaua Bukareszt,
Puchar Ligi -
Portugalia (wszyscy bwin); pierwsza liga - Rumunia (Gamebookers); pierwsza liga -
Włochy (bwin).
Trzeba przyznać rządowi, że obecna sytuacja nieźle reguluje rynek hazardowy, ponieważ wszyscy jego uczestnicy są skłonni ją zaakceptować:
- bukmacherzy licencjonowani w Polsce otrzymali zakaz reklamy, który paradoksalnie jest im na rękę, bo został sformatowany w sposób skutecznie zniechęcający media do promowania internetowej konkurencji, która udanie odbierała im rynek;
- bukmacherzy internetowi nie otrzymali nic, ale brak uwagi ze strony rządu rekompensują sobie przewagą techniczną oraz korzyściami z prowadzenia działalności w rajach podatkowych;
- konsumenci pewnie nie zauważyli zmiany - nikt nie ściga;
- rząd okopał jeszcze głębiej własną spółkę - Totalizator, która promuje swoje gry bez ograniczeń.
Czyżby kolejny sukces ekipy, która sprawiła, że
Polska jest zieloną wyspą na kryzysowej mapie Europy?
Andrzej Rusko, prezes zarządu
Ekstraklasy SA: - Tak zwana ustawa hazardowa, która obowiązuje od roku, postawiła polski sport w bardzo niewdzięcznej sytuacji. To przecież pozbawienie możliwości reklamowania się firm bukmacherskich, które nie są w Polsce zarejestrowane, a właśnie lwia cześć tych firm, strategię marketingową opierała o sponsoring sportu, w szczególności sponsoring piłki nożnej. Szacuje się, że roczny obrót bukmacherów internetowych w Polsce to suma trzech miliardów złotych. Rzeczywiste straty poniesione przez kluby
Ekstraklasy, spowodowane koniecznością zaprzestania już istniejącej współpracy, wyniosły ponad 11 milionów złotych. Do tej sumy należy dodać blisko 30 milionów złotych strat z tytułu sprzedaży reklam na pojedyncze mecze lub finansowanie różnego rodzaju eventów czy projektów. Jeśli model, w którym bukmacherzy internetowi mogą się swobodnie reklamować, przestrzegając prawa danego kraju, funkcjonuje sprawnie w wielu krajach Unii Europejskiej, to powinien być też wprowadzony w Polsce. Z tego tytułu w Anglii czy Włoszech płyną do sportu kolosalne sumy. Przekazaliśmy ministrowi sportu pełną wiedzę na temat poniesionych strat po wejściu w życie nowych przepisów. W naszym wspólnym interesie jest wprowadzenie takich zmian w Ustawie o grach losowych, by bukmacherzy internetowi mogli jak najszybciej wrócić do piłki nożnej i każdej innej dyscypliny.
Tyle Andrzej Rusko.
Do 41 mln strat należy dodać kolejne miliony z kontaktu
Unibet - pierwsza liga. Łącznie polski futbol stracił w 2010 około 50 milionów złotych, a to - w przybliżeniu - dwa roczne budżety ekstraklasowego średniaka. Po zawieszeniu umowy z
Unibet do dziś nie znalazł się chętny do zainwestowania w pierwszą ligę. Jednym cięciem z ramówek zniknęły transmisje zaplecza
Ekstraklasy.
O perspektywy większych inwestycji w Polsce zapytaliśmy Clausa Retschitzeggera z
bet-at-home.
Czy jeśli polskie prawo umożliwi rejestrację zagranicznym spółkom bukmacherskim, to bet-athome skorzysta z tej możliwości?
- Nie patrzymy na to jak na sposób wyjścia z problemu. Przepis stanowiący wolność wyboru kraju prowadzenia działalności gospodarczej w Unii Europejskiej zakazuje państwom członkowskim tworzenia prawa łamiącego tę zasadę oraz prawa wymuszającego otwarcie dodatkowej filii lub przedstawicielstwa w innym kraju.
Polska ustawa dopuszcza informowanie o sponsorowaniu przez spółki hazardowe, które prowadzą wyłącznie działalność w zakresie zakładów wzajemnych. Czy bet-at-home rozważa zarejestrowanie spółki w RP bez kasyna, pokera?
- Generalnie, zależy nam na możliwości oferowania wszystkich produktów w Polsce (zakłady sportowe,
kasyno,
poker). Dlatego podobne przemyślenia nie są obecnie brane pod uwagę.
W jakich warunkach bet-at-home byłoby gotowe przeznaczać siedmiocyfrowe kwoty na sponsoring sportu w RP?
- Zmianą w dobrym kierunku byłoby wprowadzenie licencji na wszystkie produkty. Mogłaby ona dotyczyć, oprócz zakładów sportowych, również
kasyna internetowego oraz pokera. Chętnie znaleźlibyśmy się w posiadaniu takiej licencji na hazard w Polsce i odprowadzalibyśmy podatki do budżetu. Nigdy nie mieliśmy nic przeciwko prawnym rozwiązaniom i uregulowaniom pomagającym nam działać w pełni legalnie i w zgodzie ze społeczną akceptacją. Warunki jej uzyskania muszą być jednak fair i nie faworyzować konkretnych podmiotów. Nie powinien również obowiązywać zakaz reklamy. To znacznie ogranicza nie tylko naszą działalność, ale i wpływy z podatków od reklamobiorców i firm, które sponsorujemy. Niezrozumiały jest dla nas obowiązek posiadania filii lub przedstawicielstwa firmy w Polsce. Zatem uważamy, że powinien on zostać zniesiony.
nternet w połączeniu z prawem Unii Europejskiej daje firmom hazardowym pewną przewagę. Artykuł 299 ustęp 4 traktatu o ustanowieniu we Wspólnocie Europejskiej swobody rynku wewnętrznego (swoboda przepływu towarów, kapitału, osób i usług) był podstawą do kilku korzystnych wyroków dla branży bukmacherskiej.
Europa ostrożnie podchodziła do kwestii hazardu online. Początkowo rządy stawały w obronie swoich loterii, które działały na zasadzie monopoli.
Francja,
Włochy,
Hiszpania po okresie nieskutecznych restrykcji wyciągnęły wnioski i poszły ścieżką porozumienia z branżą hazardową.
Jeszcze cztery lata temu we Francji aresztowano zarząd bwin. Jednak
Francja zdecydowała otworzyć rynek w 2008 roku. W pierwszym miesiącu założono ponad milion kont. 83 miliony euro wpłynęły do licencjonowanych operatorów. Dwukrotnie więcej niż rok wcześniej, kiedy zakłady przyjmował państwowy monopolista. Rząd włoski przyznaje, że w efekcie liberalizacji hazardowego biznesu zarobił w 2009 roku na podatkach około 150 milionów euro.
Niemcy, największy rynek hazardowy w Europie, początkowo zaostrzyły kurs wobec bukmacherów internetowych na mocy porozumienia poszczególnych landów. Porozumienie wygasa w 2011 roku, a Thomas Strizl z rządzącej partii CDU zapowiedział, że od 2012 całkowicie uwolni rynek hazardu online w Niemczech.
Przykład Wielkiej Brytanii pokazuje, że nie warto być przesadnie liberalnym. Na Wyspach nie jest wymagana licencja. W efekcie dwóch największych graczy - Ladbrokes i William Hill rok temu przeniosło działalność na Gibraltar.
Obecna ustawa nie odniosła się do hazardu online. Niezależnie toczy się dyskusja między naszym rządem a Komisją Europejską odnośnie istotnych zapisów ustawy, między innymi tych, które dyskryminują spółki oferujące pokera i
kasyno oraz przepisy stanowiące o narodowościowych parytetach w strukturze właścicielskiej firm hazardowych. Rząd przygotowuje nowelizację, która ma wprowadzić licencje na hazard online. Jeśli utrzyma podatek obrotowy na obecnym poziomie 12 procent wraz z restrykcjami w zakresie reklamy, to może się okazać, że nasz rynek praktycznie nie otworzy się dla nikogo. Bukmacherzy z aktywnymi licencjami jak: STS, Totomix,
Fortuna wprowadzą swoje usługi do Internetu, ale spółki stricte internetowe, te o dużym potencjale sponsoringowym, zrezygnują z Polski, ewentualnie pozostaną w szarej strefie.