Stars - Wild
Heatley strzeli gola (60 min)
4,45 Betsson
Ktoś mający całkiem długi staż w
NHL spojrzy na ten typ z 2 stron. Z jednej uzna go za nieco szalony, a po dłuższym zastanowieniu nie uzna go za niedorzeczny.
Dany Heatley to bardzo, bardzo smutna historia, prawdopodobnie ze smutnym finałem, chociaż dla samego bohatera pojęcia takie jak refleksja, wnioski i inne "głupoty" są czystą abstrakcją. Żeby przytoczyć historię upadku "Heatera" potrzeba by kilku stron A3, jednakże sam powód upadku jest bardzo prosty do wytłumaczenia.
Patrząc na statystyki Dany'ego ktoś świeży w temacie powie "zwykły pionek". 9G i tyle samo A to wynik bardzo przeciętny, a jak na #15 żenujący. Heater ma to jednak w dupie i leje na to. Te słowa w wywiadach to norma. Dany był jednym z największych talentów zesłanych na ziemię. Kapitalny strzelec, w latach świetności po prostu robot nie do zatrzymania. Petarda w ręce, extra skill i świetna prędkość. Bez niego w składzie Ottawa traciła prawie połowę swojej jakości. W międzyczasie drobne urazy, wypadek samochodowy (Heater był pijany) i stopniowe pogrążanie się z każdym kolejnym sezonem. Dzisiaj śmiało można powiedzieć, że #15 jest niemalże wrakiem (wciąż biorąc pod uwagę to, jak grał wcześniej). Całkowita utrata szybkości to gwóźdź do trumny, który wbił sobie, o ironio, sam - bez niczyjej pomocy. Jego instynkt pod bramką, zawsze daleko wykraczający poza instynkt zwykłego śmiertelnika, teraz tylko sporadycznie jest mu przydatny, bo nie nadąża za akcjami. Pomimo świetnych warunków fizycznych nie potrafi walczyć o krążek, stał się więźniem własnego ciała. Waży ponad 100kg, ale nie są to bynajmniej mięśnie. Nie doszukiwałbym się przyczyn takiej drastycznej przemiany w kontuzjach. Dany'emu najzwyczajniej w świecie odkąd zaczął grać w hokeja wszystko przychodziło za łatwo. Nigdy nie nadziewał się na przeszkody, bo gdziekolwiek by się nie pojawiał, i czegokolwiek by nie robił i tak był najlepszy. Naturalny talent, miał niepowtarzalny dar, ale nie robił nic w kierunku polepszenia swoich umiejętności. Bazował tylko i wyłącznie na tym co dostał od losu. A że dostał talent trzydziestokrotnie przewyższający talent każdego rówieśnika, to jechał na tym wózku dość długo. Teraz organizm upomina się o swoje i Dany jest skończony. Wyszły na wierzch wszystkie braki fizyczne, nad którymi nigdy nie pracował, bo dla niego nie było takiej potrzeby akurat na ówczesnym etapie kariery. Nigdy nie doskonalił gry ciałem, gry w obronie. Cieszył się chwilą i tyle. Każdy trener z jakim pracował i ludzie z jego otoczenia mówili, że Heatley był ostatnim zawodnikiem o którym można powiedzieć, że pierwszy przychodzi na trening i ostatni opuszcza lód. Dla zobrazowania kontrastu wystarczy spojrzeć na St.Louisa. Nigdy nie miał takiego scoring touch jak Dany, ale był jednym z najciężej pracujących zawodników w
NHL. Bez przerwy doskonalił swoje atrybuty fizyczne, w internecie można znaleźć mnóstwo video z jego treningów na ogromnym obciążeniu. Efekt? Martin jest 5 lat (!) starszy od Heatleya, i w wieku 38 lat w łyżwach od jazdy figurowej byłby sto razy szybszy od Dany'ego, o kapitalnej kondycji nie wspominając. 50P w 50GP. To jest klasa sama w sobie. Na stare lata zbiera żniwa ostrego zapie.. na treningach. Najlepsze jest to, że Dany w ogóle się tym nie przejmuje, nie znam ani jednego zawodnika, który byłby tak rozbrajająco bezczelny i tępy jak Heatley. W jego wywiadach co 3 słowa słyszymy przekleństwa. Heater uwielbia opowiadać o tym, jak bardzo leje na kibiców, dziennikarzy i na wszystkich innych ludzi. Każde zdanie podkreśla epitet "fucking". Trzeba mu przyznać, że jest konsekwentny. W latach świetności mówił dziennikarzom, że lubi zapić mordę siedząc w samotności, a teraz, po upływie tylu lat, jest dokładnie tak samo. Kibice go kochali, a on chwilami grał im na nerwach mówiąc, że w dupie ma to, jak zagra w PO, bo i tak dostanie za to pieniądze i kupi sobie nową łódź. Jest to zdecydowanie najbardziej barwna i najgłupsza postać
NHL ostatniej dekady. Po dziś dzień trzyma w ręku rekordy organizacji Senators i
NHL (pierwszy gracz z minimum 100pts w organizacji, pierwszy z 50G w organizacji, najlepszy rookie organizacji, najdłuższy point streak będący jednocześnie drugim najdłuższym w
NHL - 22GP z minimum 1 punktem, lepszy był tylko...Gretzky (!) z 23GP) , ale sportowo jest skończony. Pomimo tych wszystkich bluzgów upatruję w nim strzelca gola z kilku powodów. Najważniejsze jest to, że nie ma w składzie Parise i Koivu. Właściwie tylko dlatego Dany dostaje szansę gry w top line, a nie gra śmieciowych minut w bottom z ogórami. Ponadto złapał z młodymi fajną chemię i przy oglądaniu go w akcji aż tak bardzo nie chce mi się płakać. Do tego pojawił się cień cienia tego zawodnika sprzed lat. Kilka inteligentnych, kluczowych podań, a nawet bramek. Dany zawsze umiał kapitalnie opóźnić moment podania. Sezony z 50 asystami nie wzięły się z przypadku. Ratuje go też możliwość gry w przewadze, gdzie swobodnie ustawia na lewym half wallu i posyła bomby w kierunku bramki (przynajmniej jakaś moc mu została). Dzisiaj ma szansę wykorzystać moment lepszej dyspozycji. Wild jako drużyna powoli podnoszą się po dość nieprzyjemnym okresie, a Stars są b2b. Heatley obchodzi dzisiaj 33 urodziny, ale albo sam o tym nie wie, albo ma to w dupie. Może nieświadomie sprawi sobie prezent. @4,45 to lekka przesada. Próbujemy.