Można być pod wielkim wrażeniem znakomitej postawy Rangersów w końcówce serii z Capitals, tym bardziej że tak naprawdę oni nie byli tam wcale faworytem, ale czemu się dziwić , skoro Stołeczni przy korzystnym dla nich stanie 3:2 w serii przegrali dwa kolejne mecze – do tego po niesamowitym wyczynie bramkarza NYR , który zanotował czyste konto w obu tych spotkaniach. Ponadto Rangers przy pierwszych potyczkach w Waszyngotnie byli całkowicie bezradni w ofensywie, a straty w Madison Square Garden konsekwentnie niwelowali gracze, po których tak do końca nie mogliśmy się tego spodziewać i na tle takich postaci jak Nash, Stepan czy Richards byli raczej umieszczani na drugi schemat przed tą serią. Nie mniej jednak, w decydującym meczu wszystko już funkcjonowało tak jak powinno i rozbicie Stołecznych 5:0 napawa tutaj jeszcze większym optymizmem, nie tylko po stronie Henrika między słupkami, ale i również ofensywy Strażników, która miejmy nadzieję, wypaliła w najważniejszym momencie – w serii z Bruins.
Niedźwiadki z kolei dokonali wyczynu, który na pewno zapisze się do historii na najbliższe pokolenia, dodatkowo zrobili to z tak niesamowitym zaangażowaniem, z tak ogromną wolą walki i desperacją w oczach, że to tylko jeszcze bardziej – przynajmniej dla mnie sprawia, że uwielbiam ten sport, uwielbiam playoffy i pomimo porażki Leafs, na których powierzyłem swoje pieniądze tamtego wieczoru, w żadnym stopniu mnie to wewnętrznie i negatywnie nie ruszyło.
A teraz do rzeczy; Bruins będą musieli po niesamowitej serii zejść na ziemię, tym bardziej, że przed nimi kolejne, równie trudne starcie i wcale niewykluczone, że i tym razem zakończy się w 7 meczach uwzględniając potencjał i H2H obu zespołów na przełomie ostatnich miesięcy czy lat. Niedźwiadki na pewno będą napompowani pozytywną energią i pewnością siebie. Porównując teraz oba zespoły, to widzę tutaj przewagę po stronie Niedźwiedzi pod względem ofensywnym, gdzie m.in. David Krejci (13 punktów), Milan Lucic (9 punktów) , Nathan Horton (7 punktów) czy wreszcie bohater ostatniego meczu, Bergeron – będą tutaj na pewno dbali o cały interes na przodach. Po stronie Rangersów, tak jak wspominałem na początku – dotychczas punktowali ci, którzy byli nieco w cieniu gwiazd pokroju Stepana czy Nasha , ale playoffy dopiero ruszyły pełną parą i wierzę, że te ostatnie wyniki całego zespołu zainicjują w dobrym kierunku i kluczowe postacie rozkręcą się w najbliższym czasie. Mimo wszystko przewaga ofensywna wędruje w kierunku Bruins.
Na tyłach karty powinni rozdawać Strażnicy, którzy jak mało kto potrafią konsekwentnie okopać się pod niebieską linią i co bardzo istotne – blokować sporo strzałów o czym przekonali się ostatnio Capitals. Dobrą robotę odwalał zdyscyplinowany Ryan McDonagh, przyzwoity Don Girardi czy John Moore oraz Del Zotto, którzy wznieśli wysoko swój poziom w serii z Caps. W ekipie Bruins kluczową postacią będzie na pewno dominujący pod względem fizycznym Zdeno Chara i Johnny Boychuk. Ponadto jest kilku młodzików, którzy powinni dostać swoją szansę od trenera Bruins.
Goaltending zdecydowanie po stronie Rangers i nie ma wątpliwości, że Lundqvist robi tutaj ogromną różnicę i to może być jego sezon. Raask to także świetny bramkarz, jednak grający nieco agresywnie i jest zdecydowanie mniej pewnym punktem w porównaniu do Henryka.
Wykorzystanie Penalty kill oraz Power play można chyba przypisać po równo obu ekipom biorąc pod uwagę ostatnią serię, choć nieznacznie faworyzował bym tutaj Rangersów i tak naprawdę wszystko będzie zależeć od tego, kto będzie skuteczniejszy z gry w przewadze (PP).
Na dłuższą metę trudno określić końcowego zwycięzcę tej serii i wiele będzie zależeć właśnie od bramkarzy, umiejętnego wykorzystania ‘special moments’ (PK, PP) i tego, kto wytrzyma fizyczne batalie i do końca nie zmięknie. Liczę, że dowództwo w ekipie Blue-Shirts w końcu przejmie Callahan, Stepan i Nash, a wtedy dla mnie sprawa będzie jasna, tym bardziej z tak rewelacyjnym aktualnie bramkarzem, jakiego posiadają Strażnicy. Pierwszy mecz w Bostonie typuję w stronę gości i jednocześnie oczekują pewnej zmiany po stronie Rangers, którzy powinni pewniej i skuteczniej zaatakować na cudzym terenie (tak jak było w przypadku decydującego meczu w Stolicy) , a nie liczyć na odrabianie strat we własnej hali, ponieważ w starciu z Bruins może to być katastrofalne w skutkach.
New York Rangers OT @ Boston Bruins [2,15] PinnacleSports (2:3 OT)
Tutaj nieco krócej i podobnie jak przedwczoraj, idę w kierunku Kings, którzy całkowicie zdetronizowali zespół Sharks w swojej strefie defensywnej, z będącym w coraz lepszej – naprawdę świetnej formie Quickiem. Rekiny oddali ponad 30 strzałów, ale naprawdę brakowało tego polotu w ich grze i większość ataków było pozbawionych szybkości ,zgrania czy powera. Wydaje mi się ,że to seria rzędu tych ,gdzie najistotniejszym czynnikiem będzie własna talfa, tym bardziej że oba zespoły na zachodzie najlepsze wyniki osiągali właśnie na własnym terenie (11 z rzędu zwycięstw Króli w Staples Center i tylko 1 porażka w regulaminowym czasie gry w CAŁYM sezonie Sharks, w HP Pavilion). Kings bez Jareda Stola, po urazie głowy po uderzeniu Torresa, na którego prawdopodobnie zostanie nałożona kara i również nie wystąpi. Ciężko będzie znaleźć sposób na złamanie twierdzy w LA i wydaje mi się ,że Kings i w tym meczu z pełnym zaangażowaniem i konsekwencją zgarną cenne 2 punkty, a Sharks poważniej o odrobieniu strat będą mogli pomyśleć w San Jose.
San Jose Sharks @ Los Angeles Kings OT [1,70] PinnacleSports (3:4)