Washington Capitals - Tampa Bay Lightning 1 1,70 7-4
Po pierwsze: atut własnej hali (na 17 meczy u siebie w tym sezonie, Washington wygrał aż 14, co przypadkiem chyba nie jest).
Po drugie: Błyskawice od 4 meczy nie przegrały (w regulaminowym czasie gry), więc ta seria kiedyś się musi skończyć.
Po trzecie: Washington jest skuteczny w PP (37 bramek), a Tampa łapie bardzo dużo kar.
Po czwarte: Alex Ovechkin i wszystko jasne (o tym graczu chyba nie trzeba się zbytnio rozpisywać; powiem tylko tyle, że bardzo się zdziwię, jeśli nie zapunktuje w meczu).
Po piąte: różnica klas zespołów, którą chyba każdy dostrzega bez specjalnej analizy.
Boston Bruins - Pittsburgh Penguins
2 3,40 4-2
Po pierwsze: olbrzymia chęć rewanżu Pingwinów za dotkliwą porażkę w Mellon Arena dwa dni temu.
Po drugie: seria zwycięstw Bostonu, która nie może trwać wiecznie.
Po trzecie: drużyny tej samej klay, więc kurs na gości wystawiony przez bukmacherów jest sporo zawyżony.
Po czwarte: Boston jest pewny gry w play-offach, a Pingwiny jeszcze nie są, więc Evgeni Malkin i spółka są lepiej zmobilizowani (to wcale nie oznacza, że Misie sobie mogą odpuścić ten mecz, bo nie zwykli przegrywać z byle kim).
Toronto Maple Leafs - Buffalo Sabres
1 2,55 1-4
Po pierwsze: atut własnej hali, który trzeba zacząć wykorzystywać, jeśli marzy się o grze w play-offach.
Po drugie: trzeba kiedyś przerwać serię 4 meczy bez zwycięstwa, a lepszej okazji może nie być.
Po trzecie: brak Matta Stajana jest sporym osłabieniem drużyny Toronto, ale nie ma ludzi niezastąpionych.
Po czwarte: bezpośrednia walka o miejsce w play-offach, gdyż obie drużyny wciąż mają szanse awansu (dzieli je zaledwie trzy punkty i każdy zawodnik na tafli będzie walczył od pierwszej do ostatniej sekundy gry, nie może tutaj być mowy o żadnym odpuszczaniu czy kalkulacjach).
Po piąte: drużyny podobnej klasy sportowej, ale Buffalo jakoś mnie nie przekonuje do siebie i wciąż wierzę w odrodzenie drużyny Klonowego Liścia.