Wczoraj oglądałem mecz drużyn z konferencji wschodniej, które adekwatnie zajmują: 11. New Jersey Nets (6-10), 14. Charlotte Bobcats (3-14) i 15. Washington Wizards (2-14).
W nocy swój mecz rozgrywali Nets - Bobcats. To, co pisałem kilka postów wyżej, że Nets powinni wykorzystać swoją przewagę na koszach - stało się faktem. Nets wygrali walkę na tablicy 47:34. Stąd wynik 97:87.
Choć obie ekipy, to dół tabeli, to można powiedzieć, że to była kwintesencja basketu. Zaraz dopiszę dlaczego.
Wizards - Celtics 94:100
Najlepszym zawodnikiem Celtów był Paul Pierce - zdobywca 34 punktów, 10 asyst. Drużyna gospodarzy miała kompletnie ZERO pomysłu na ograniczenie jego popisów strzeleckich.
Po drugiej stronie bliski triple - double był John Wall - 27 punktów, 10 zbiórek oraz 7 asyst.
Naszło mnie pytanie : co z tego?
Kolejne pytanie, które postawiłem sobie po tym meczu.
Jakie korzyści ma Wizards z samograjka i jeźdźca bez głowy - Walla.
Zastanawiam się, czy to piłka nie nadąża za mózgiem Walla, czy Wall z piłką nie nadąża za swoim mózgiem. Po zbiórce, bądź podaniu po zbiórce, piłka trafia do Johna, a ten sam ze swoim "nitro" biegnie jak komplety amator, nie czekając na kolegów z zespołu i sam chce kończyć akcje. Szkoda, że każda ekipa potrafi, to rozczytać i wystarczy, że stanie chociażby na jego drodze w pomalowanym jeden obrońca z ekipy przeciwnej.
Najszybszy (chyba) rozgrywający w NBA z piłką pokazuje idealnie jak tragicznym pod względem IQ boiskowego jest zespół ze stolicy. Można szukać pozytywów gry Walla. Jednak od początku sezonu, ja widzę jego wady. Poza grą indywidualną, co ten zawodnik prezentuje? Nie kreuje pozycji dla kolegów, jak chociażby Nash, Deron Williams, a przecież ten zawodnik ma ku temu predyspozycje i do tego wręcz zmusza go jego naturalna pozycja na parkiecie.
Przy ogromnym wachlarzu zagrań Walla, tacy zawodnicy jak Blatche, McGee, Young, Crawford męczą się przy tym zawodniku, bo muszą sobie sami kreować pozycje. Nie każdy jednak z nich ma do tego walory i predyspozycje.
Oglądałem, w tym sezonie kilka meczy, każdej z ekip. Nawet "najgorszy" - w tym przypadku, to są obelgi w stronę Hornets, bo ekipa z Nowego Orleanu chociaż posiada IQ boiskowe. Mogę stwierdzić, że Wizards grają "najgłupszą" koszykówkę w NBA.
Styl ich gry wypadałoby podpiąć pod streetball, choć w koszykówce ulicznej, w odróżnieniu do profesjonalistów z NBA, potrafią grać efektownie i efektywnie.
Potencjał w Wizards jest! Czego brakuje? TRENERA!
Flip Saunders po porażkach,w tym sezonie sam powinien wycofać się z trenowania tego zespołu i nie powinien nawet starać się o angaż, w żadnej z ekip NBA, bo jego warsztat możemy "podziwiać", w grze Wizards.
Dlatego, czy to Saunders niszczy Walla, czy nadzieje wobec Johna Walla po wyborze w drafcie go przerosły, a gra ze stundentami podczas lokautu, tak ukształtowała jego myślenie, że jest najlepszy i nikt nie jest w stanie go zatrzymać w NBA i stąd jego egoizm w grze?
Zaczynam się martwić, że Saunders ma "dożywotkę", w stolicy i zniszczy ten młody zespół z perspektywicznym zespołem.
Zapraszam do dyskusji i poznania Waszych opinii.