Napisał dawid1892 ->
Widzę że Ty dalej będziesz brnął w to że Miami obroni mistrzostwo... Co z tego że się wzmocnili jak w tej drużynie gra tylko LeBron? Myślisz że dlaczego pojawia się tyle opinii o tym że Heat grają obecnie jak Cleveland? Bo Miami właśnie tak gra, to znaczy bazują tylko na jednym zawodniku, reszta tylko "przeszkadza". Nie widzisz różnicy jaką formę prezentowało Miami chociażby w sezonie zasadniczym a jak prezentują obecnie? Może taki Battier który przyczynił się w ubiegłym roku do mistrzostwa teraz jest co najmniej w takiej samej formie jak rok temu? Poza tym Twoje 10/10 stawiając na Miami tylko potwierdza to że po prostu nie dostrzegasz lub nie chcesz dostrzec tego że Heat są po prostu słabszą ekipą, z wielkiej trójki został jedynie LeBron. Jeszcze takie pytanie, jeśli Heat wzmocnili ławkę Allenem i Andersonem to gdzie są ich punkty? Wzmocnili ławkę ale dalej jej nie mają, niezłe wzmocnienia...
Każdy ma swój rozum i swoje oczy, niemniej nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wielu idzie na łatwiznę i posługuje się łatwymi skrótami jeśli chodzi o NBA. Miami = Cleveland, słaby LeBron = świetna obrona Leonarda itp. Tak jak napisał vertigo to nie 2+2 = 4.
Miami jak Cleveland? Mocno wątpliwa teoria, poza tym, że James ma małe wsparcie w kolegach, zwłaszcza z s5, bo to się zgadza.
James w tym sezonie ogółem - najmniej rzutów w karierze. W playoffach - najmniej rzutów w karierze, a to niby tylko on ciągnie ten wózek.
Za swoich najlepszych czasów LeBron w playoffach rzucał średnio 28 pkt w 3 kolejnych sezonach, nie schodził poniżej 20 rzutów na mecz. W sezonie 2008/2009 w 14 meczach miał średnią 35 punktów.
To są cyferki zawodnika, który robi one man show, to są cyferki, jakie daje prawdopodobnie najlepszy obecnie koszykarz na ziemi. Gdzie tu obecne Miami, gdzie James rzuca śr 17 czy 18 razy, a w obecnej serii nie może wyjść z 20 pkt?
Podkreślę raz jeszcze - Miami faktycznie jako całość nie gra jak powinna, ale pisanie, że James ciągnie grę czy podobne stwierdzenia które tu padały są na wyrost. James się zaciął, nie wie, czy ma podawać, czy rzucać, zatracił proporcje, tak ja to widzę.
Wielu pisze, i tu jest moim zdaniem mega pójście na łatwiznę - no bo Leonard jest taki kozak, że Jamesowi na nic nie pozwala. Leonard owszem, jest dobrym defensorem, potrafi w jakimś stopniu uprzykrzyć życie LeBronowi, no ale na litość, czy uważacie, że Leonard gościa, którego stać na regularne bicie w okolicach 30 punktów, zatrzymuje na 15, 17 i 18 tylko swoją obroną? Mówimy o najlepszym koszykarzu obecnej NBA, można mu przeszkadzać, można mu uszczknąć ze skuteczności, ale to co obecnie obserwujemy to wykracza poza dobra obronę gracza Spurs.
Gdy Mavericks zdobywali mistrzostwo - wtedy to była dopiero obrona na Nowitzkim, który był nie do zatrzymania - kolejne ofiary Mavs posyłały na niego kolejnych obrońców, a ten młócił jak opętany. Robił z nimi co chciał w większości przypadków, i na to samo stać Jamesa. A wtedy naprawdę obrona na Nowitzkim momentami była perfekcyjna - ręce lądowały przy rzucie niemal na jego twarzy, defensywa była kontaktowa do bólu. Gdy nie udało się trafić doskonale wymuszał osobiste. Jednak perfekcyjny obrońca ma swoje granice "plastrowania", doskonały gracz ofensywnie ma je przesunięte znacznie dalej, jeśli w ogóle je ma - trafiający Jordan, Bryant czy właśnie Dirk to coś, na co obrońcy mogą popatrzeć.
Nie będę bawił się tu we wklejanie screenów czy Jacka Gmocha, jednak widać gołym okiem, że to James sam ukręca na siebie linę w tej serii - jeszcze zanim Leonard go powącha, już patrzy komu podać. Zatracił agresję, gdzie się podziały regularne wędrówki na linię? Jeszcze jedno porównanie z Clevleand, gdzie James w najlepszym sezonie stawał na linii ponad 14 razy, przy obecnej średniej na poziomie 7,5. Różnica kolosalna. Nie starczyłoby mi palców obu rąk by zliczyć łatwe rzuty, jakie spudłował James, albo rzuty, których w ogóle nie oddał mimo dogodnych pozycji, czy penetracji których się nie podjął. Zwłaszcza w trzecim meczu, obrona aż prowokowała Jamesa do rzutu, a ten jak sparaliżowany ceglił. I to jest główna przyczyna, dla której James ma obecnie średnio 17 pkt w tej serii i w ogóle przeciętne playoffs, a nie świetna obrona Leonarda, choć ta oczywiście jest bardzo dobra. Widać, że James stara się grać dojrzale, wszechstronnie, ale w momencie gdy to on jest najpewniejszym strzelcem drużyny oddawanie inicjatywy partnerom, zwłaszcza gdy problemy ma Wade, w tak dużym stopniu, jest póki co zgubne dla wyników - w końcu już z Pacers Miami było na ostrzu noża.
Powyższe świadczy wręcz odwrotnie, niż piszecie, głosząc teorię, że Miami to drugie Cleveleand - James rękami i nogami broni się, by drugiego Cleveland nie było, dlatego też oddaje najmniej rzutów w karierze. Przypominam jeszcze raz te rzuty, bo to one są solą dla gracza, który ma taką łatwość zdobyczy punktowych jak LeBron.
Jeszcze kilka ciekawych cyferek, które pokazują, jak daleko jest LeBron od swojej maxymalnej dyspozycji i jak inaczej wygląda jego gra w Miami.
Playoffy 2009 (Cavs) - 14 meczów
-liczba meczów z 30 i więcej pkt: 9
-liczba meczów z 40 i więcej pkt: 4
Playoffy 2010 (Cavs) - 11 meczów
-liczba meczów z 30 i więcej pkt: 5
-liczba meczów z 40 i więcej pkt: 1
Playoffy obecne - 19 meczów
-liczba meczów z 30 i więcej pkt: 5
-liczba meczów z 40 i więcej pkt: 0
W playoffs 2009 z Orlando w pierwszym meczu miał 49 pkt. Obecnie po 3 meczach ma 50 pkt.
Średnie asyst na podobnym poziomie wtedy i dziś.
Tak więc Miami i Cavs pod kątem Jamesa to są dwie różne bajki.
Jeszcze takie pytanie, jeśli Heat wzmocnili ławkę Allenem i Andersonem to gdzie są ich punkty? Wzmocnili ławkę ale dalej jej nie mają, niezłe wzmocnienia...
Ławka Heat w tej serii 103 pkt - ławka Spurs 98, tak więc ławka daje radę, tak jak pisał Dwill, niektórzy chyba wolą nie widzieć podstawowych faktów. Oczywiście to tylko cyferki, ale Miami i personalnie ma naprawdę niezłą paczkę na ławce, jest mięso od czarnej roboty, jest dobry defensor Battier (który jest pod formą, to fakt), jest plejada strzelców, jest rozwijający się Cole. Naprawdę nie wiem dlaczego ławka Miami jest tak deprecjonowana w tej serii.
e:
Napisał dondamajk ->
In 18 career Finals games, LeBron has shot 39-for-164 (24 percent) from outside the paint. #NBAFinals... więcej chyba nie trzeba dodawać.
Czyli jak wcześniej ceglił to już resztę kariery ma tak zostać? On ma 29 lat i ciągle się rozwija koszykarsko. Dla przykładu na 7 sezonów w Cavs w 6 nie przekraczał 50% z gry, a poniżej tej granicy nie schodzi od kolejnych 4 lat -w tym sezonie career high 56% z gry i to samo za 3 - 40%. Rozumiem, że konkluzja podanej przez Ciebie statystyki jest taka, że James zjada finałowa trema i to są dwie różne rzeczy, ale wg mnie trzeba poczekać z takim wnioskiem raz, dwa nikt nie wie czy nagle Bronek nie znajdzie panaceum na swoją finałową indolencję.