Oklahoma City Thunder - Utah Jazz
Typ:
-Oklahoma -9,5@1,52
Jazz back-to-back-to-back, czyli 3 mecz pod rząd i tu już kwestię ewentualnego zmęczenia można brać jako konkretny argument. Pierwszy mecz tego maratonu to imponująca wygrana na parkiecie Memphis, jednak dzisiejsza wtopa z osłabionymi Horents zamazała wcześniejsze dobre wrażenie. Horents będący w kryzysie, bez Gordona, Okafora, Jacka, Landry'ego i Smitha (czyli na dobrą sprawę 3-4 starterów), grający na 42% z gry i 27% za trzy, jechali już gości 20 punktami, ostatecznie tak jak wspomniał Toudi ławka Jazz trochę nadgoniła i wymiar kary był trochę niższy. Ale jeśli "Szerszenie" w rozsypce w tak w sumie łatwy sposób uporały się z Jazz, to co zrobi z nimi jeden z faworytów do tytułu, rozpędzona Oklahoma?
Thunder przeciwnie do Jazz, mega wypoczęci, bo ostatni raz grali 3 dni temu właśnie z drużyną z Salt Lake. Teraz wracają po 10 dniach do własnej hali, gdzie wygrali 6 z rzędu spotkań i przymierzają się do pobicia klubowego rekordu, ustanowionego jeszcze przez Seattle Supersonics. Owszem, Jazz mają imponującą obsadę podkoszową (Milsap, Jefferson, Kanter), ale akurat tu gospodarze także nie mają się czego wstydzić - Ibaka (niedawno 10 bloków w jednym meczu!), Perkins czy wchodzący z ławki Collison. Tak więc tu wcale nie będzie wielkiej przewagi po stronie Jazz, a schody dla gości rozpoczynają się na innych pozycjach.
Matchup Westbrook - Harris to wg mnie po prostu przepaść, co z resztą pokazał ostatni mecz gdzie 28 punktów Russela wystarczyło do 14-punktowej wygranej w hali Utah. Westbrook to oczywiście wciąż gorąca głowa i sporo tracący piłkę zawodnik, ale jednocześnie po Rosie najbardziej eksplozywny, najlepiej wdzierający się pod
kosz gracz, który, gdy Durant zawodzi, potrafi przechylić szalę na korzyść Thunder.
Harris jest obecnie cieniem dawnego Devina, którego oglądaliśmy chociażby w Nets. 44% z gry, 29% za trzy, 68% na linii, 4,4 asysty, 9 punktów to jego obecnie średnie. Tak więc ani nie jest to obecnie dobry strzelec, ani gracz który dobrze wykorzysta swoich podkoszowych. Wreszcie nie jest to także defensor który powstrzyma Westbrooka.
Idąc dalej także duża przewaga dzisiejszych gospodarzy. Durant oczywiście nie wymaga reklamy, trzeci strzelec NBA, to mówi samo za siebie, natomiast próżno szukać choćby w części tak efektywnego strzelca w Jazz. Hayward jest jeszcze młody i miewa tylko przebłyski, Bell jest ostatnio w formie ale przypominam że jego średnia w tym sezonie to szalone 7 pkt. Generalnie bolączką Jazz jest brak strzelców, i indolencja dystansowa. Ekipa Tyrone'a Corbina to druga najgorzej rzucająca za 3 drużyna NBA, (29%), przy okazji Thunder to czwarta najlepiej broniąca w tym elemencie. Tu dochodzimy do postaci drugoplanowych obu zespołów. Raczej po stronie gospodarzy nie zagra jeszcze Thabo Sefolosha (choć jest mała szansa), co jest sporą stratą, bo jest to dobry defensor i strzelec za 3, jednak Brooks ma do dyspozycji jednego z najlepszych rezerwowych, Jamesa Hardena. Szybki, groźny na dystansie gracz, na dobrą sprawę, lepszego strzelca Jazz nie mają w pierwszą piątce i na rezerwie łącznie. Sefoloshę zastępuje w pierwszej piątce Cook, który ostatnio miał fatalną skuteczność, ale przypominam że jest to niegdysiejszy zwycięzca konkursu trójek. Jazz mają na ławce dobrego Favorsa, jednak Thunder obrońcę nie od parady, wspomnianego Nicka Collisona. Tak więc w sumie uważam, że sam Harden zapewnia pod względem rezerwy przewagę gospodarzom.
Thunder na 9 wygranych w domu tylko raz nie pokryli lini -9,5, i nie sądzę, by dziś było inaczej. 3 dni temu na parkiecie Jazz zrobili -14, dziś przeciwko zmęczonym Jazz mają szansę co najmniej na powtórzenie takiego wyniku. Wg mnie Thunder mają za dużo dobrych opcji w ofensywie na drużynę Jazz, którą ratują jedynie podkoszowi, którzy jednak nie grają równo i w starciu z Ibaką czy Perkiem nie będą mieć łatwego życia.