New York Knicks - Miami Heat
Typ:
-Miami -5@1,80
Pierwszy typ sezonu, pośrednio w stronę Miami, trafiony, dziś idą podobną drogą - tym razem polecam zwycięstwo Heat z niewysokim handi.
Dla mnie to mecz ewidentnych przeciwieństw. Z jednej strony mistrzowskie Miami, które w preseasonie jeszcze się wzmocniło, z drugiej nieudolni Knicks, którzy mają zdecydowanie najgorszy "gwiazdorski" team w lidze. Nie udało się jak dotąd połączyć Amare i Carmelo jednym, spójnym systemem gry, teraz tego pierwszego nie ma z powodu rehabilitacji, zostaje więc osamotniony Carmelo. W zeszłym sezonie Knicks niejedno spotkanie urwali na fali "Linmani", urodzony na Tajwanie zawodnik wniósł nieco świeżości do gry nowojorczyków, a kilka spotkań wygrał niemal w pojedynkę. Mimo to rozstano się z nim, a duet rozgrywających tworzą teraz Felton z Kiddem. Felton solidny i tylko tyle, Kidd wiadomo, jest to pewna, stara szkoła NBA, jednak no właśnie - czy już nie za stara? Pozyskano jeszcze Brewera, i to by było na tyle. No, jest jeszcze młody Copeland, jednak po kilku błyskach w preaseasonie trudno wydawać jakieś sądy na temat roli tego gracza w tym sezonie.
Na papierze może nie wygląda to jeszcze tak źle, ale w praktyce Knicks wg mnie brakuje podstawy - zgrania i chemii. Odejście Lina, pauza Amare, kilku nowych graczy, czy ostatni mały szpital w drużynie, w takich warunkach trudno o zespół, który zrobi coś więcej niż pierwsza runda playoffs...jeśli w ogóle do nich wejdą, bo inne drużyny w konferencji wschodniej nie śpią, przede wszystkim Brooklyn.
Wspomniałem o małym szpitalu w Knicks nie bez powodu - poza Amar'e poza grą jest jeszcze Shumpert, który leczy ten sam uraz co Rose, a na mniejsze lub większe urazy narzekają jeszcze Camby, Chandler czy J.R Smith. Nawet jeśli wszyscy dziś zagrają, to o 100% dyspozycję i zgranie może być trudno.
Kontuzje, problemy z ustawieniem personalnym i taktyką, brak chemii - te problemy nie dotyczą natomiast niemal w ogóle Miami. W pierwszym meczu z Bostonem potwierdzili, że nie są w wakacyjnej formie, a na plus trzeba zapisać przede wszystkim dobre występy nowych graczy, Allena i Lewisa. Tak jak pisałem w pierwszej analizie, potencjał dystansowy Miami jest wręcz niebotyczny, co w połączeniu z możliwościami tria James-Wade-Bosh daje nam maszynkę do wygrywania spotkań. Brzmi może banalnie, ale tak to wg mnie wygląda - aż do finału konferencji Miami powinno przeć jak czołg. Nie dość, że Miami ma, powiedzmy, 2 z 5-6 najlepszych graczy NBA, to jeszcze są oni otoczeni świetnie dobraną grupą zadaniowców.
Dodam jeszcze, że Knicks byli w zeszłym sezonie jedną z najgorzej broniących rzuty dystansowe drużyn, a Miami razem ze Spurs najlepszą w rzutach za 3. Nie ma w tym przypadku, bo poza Chandlerem (którzy oczywiście trójek nie wybroni) Knicks na nadmiar dobrych defensorów narzekać nie mogą.
Za Knicks wg mnie przemawia tylko możliwość, że jeden ze swoich wybitnych strzelecko występów zaliczy Anthony, no i fakt grania inauguracyjnego meczu w Madison Square Garden. Miami wypoczęte, podbudowane pewną wygraną z Celtics, gdzie zaprezentowali świetne tempo i egzekucje, zgrane, z już punktującymi nowymi nabytkami - biorąc to do kupy to chyba warto zaufać dziś Heat.