bizon91
Użytkownik
Typu nie neguję, jednak nie pierwszy raz odnoszę wrażenie, że pomijasz w swojej analizie niewygodne dla typu fakty, a może po prostu o tym zapomniałeś.napisał Olo:
Wade under 21.5 1.83
Bet365
4/10
Wade nie lubi grać z Bostonem. W zeszłym sezonie o połowę mniej średnio z Celtics niż w całym sezonie.
Skoro już przywołujesz zeszły sezon, to wypada wspomnieć nie tylko sezon regularny, ale i playoffs - to w końcu 5 meczów do analizy, w których Wade rzucał średnio...30 pkt. Tak więc biorąc to nawet do kupy z meczami sezonowymi, teoria że Boston mu nie leży jest w takim świetle naciągana.
Chicago Bulls - New York Knicks
Typ:
-Under 192,5@1,53
To pisałem przed niedzielnym meczem obu drużyn, i niewiele się w tej kwestii zmienia. Wtedy under nie wszedł przez dogrywkę, w regulaminowym czasie padły 182 punkty.Zacznę od odparcia ewentualnego kontrargumentu na typ, jakim mogą być wyniki poprzednich starć Bulls i Knicks - 105-102 2 lutego i 104-99 12 marca.
W zasadzie są to zupełnie nieporównywalne rezultaty, w kontekście dzisiejszego meczu. Przede wszystkim w obu tych meczach zabrakło po stronie Bulls Luola Denga, jednego z najlepszych obrońców w NBA. Po drugie, w obu tych meczach grał Stoudemire, dziś nieobecny, mało tego - zaliczył w nich razem 54 punkty, walnie przyczyniając się do dorobku Knicks. Po trzecie, w drugim z tych meczów grał Jeremy Lin, rzucając 15 pkt przy 8 asystach, dziś także out. Po czwarte i ostatnie, trenerem Knicks był pan uwielbiający niczym niezmąconą ofensywę, Mike D'Antoni, zastąpiony przez Woodsona. Woodson niby też Mike, jednak różnica spora
Tak więc zapomnijmy o tamtych meczach, i zobaczmy jak mają się obie ekipy obecnie. Knicks z nowym coachem zrobili znaczny postęp w defensywie - w 10 ostatnich wygranych zatrzymywali rywali na fantastycznym dorobku śr 83 punktów, czyli ok 7 mniej niż tracą czołowe obrony NBA, czyli np Chicago. Nie jest to wyłącznie zasługa trenerskich umiejętności Woodsona, który czarodziejem nie był i nie będzie, ale także absencji Lina, który jeszcze niedawno rozpalił do białości ofensywę zespołu, i oczywiście Amare, który nie dość że rzuca po blisko 20 pkt na mecz to jeszcze jest słabym defensorem.
8 ostatnich spotkań to 6 underów dla dzisiejszej linii, jednak poza Pacers, którzy ostatnio i tak zatracili nieco swą szczelną obronę z początku sezonu, Knicks nie mierzyli się z żadnym rywalem z najwyższej półki, przede wszystkim w defensywie.
Wspomniałem o absencjach Amare i Lina, ich brak to jedno, jednak warto podkreślić kto w ich miejsce wszedł do pierwszej piątki. Są to dziadek Baron Davis (śr 34% z gry i 26% za trzy) i właśnie Shumpert, który jest lepszym od lina obrońcą, jednocześnie mniej traci, a i jego skuteczność rzutowa, podobnie jak u Barona, kuleje. Tak więc zamiast potencjalnie szalenie groźnego duetu Lin - Amare, generującego średnio blisko 35 punktów i 9 asyst (potencjalnie ok. 55-60 pkt), Woodson daje długie minuty w rotacji zawodnikom wolniejszym i grającym na dużo niższym procencie, co musi odbijać się na liczbie zarówno zdobywanych, jak i traconych punktów.
Największą i najgorętszą armatą gospodarzy jest oczywiście Carmelo Anthony, jednak o ile ostatnio sypie on regularnie powyżej 25 pkt z różnymi średniakami, o tyle kryty przez tak dobrego defensora i atletę jakim jest niewątpliwie Deng, powinien dziś mieć spore problemy. Na dobrą sprawę Knicks, poza Anthonym, nie mają dziś jednego match-upa z konkretną przewagą. Ewentualnie mają groźniejszą w ofensywie ławkę, bo tacy gracze jak Smith czy Novak mogą trochę nawrzucać, jednak generalnie rzecz biorąc przewaga jakościowa niemal gdzie się nie spojrzeć jest znaczna.
Wracający po urazie Rose powinien wyraźnie górować nad Shumpertem, o Davisie już nawet nie wspomnie, bo swoimi crossoverami może połamać mu nogi, a na myśl o Bibbym można się tylko uśmiechnąć.
Nie sądzę też by długa przerwa podziałała szczególnie negatywnie na Rose'a - po pierwsze odpoczywał wystarczająco długo, by w pełni się wykurować, po drugie jest to w końcu MVP i jeden z najbardziej ambitnych graczy w tej lidze.
Nie będę już tu rozkładał na czynniki pierwsze defensywy Bulls, na której co prawda ostatnio pojawiło się parę rysek, jednak wciąż jest to monolit, drużyna której rywale rzucają z ledwie 42% z gry i 33% za trzy, zwłaszcza obrona Byków na dystansie może być dziś kluczowa dla underu.
Dodam jeszcze tylko cyferki z ostatnich wyjazdów Chicago: 170 pkt z Thunder, 175 z Hawks 176 z Raptors czy 144 (!) z Magic.
Oddać muszę tylko Melo Anthony'emu, że Deng nie potrafił go zatrzymać. Czy jednak znowu, tym razem w hali rywala, zanotuje tak fantastyczny występ (przypomnę 4/5 za trzy, 43 pkt) ? Wątpię.
Zamiast Rose'a zobaczymy dziś prawdopodobnie Watsona, jednak w kwestii underu raczej niewiele to zmienia. Watson jest trochę bardziej nieobliczalny, często wali tróje, jednak gra ostatnio na niskim procencie, mniej od Derricka asystuje, więc raczej nie uwydatni ofensywy Bulls. A jednocześnie raczej nie da tylu okazji do pkt Knicks po stratach, co Rose w ostatnim meczu (8).
Mecz w MSG pokazał, że wymiana ząb za ząb i szybkie tempo gry raczej nie faworyzują Chicago, które momentami nie przypominało zespołu, który dysponuje czołową obroną całej NBA. Sądzę, że Thibodeau odrobi dziś lekcje i nie pozwoli już Knicks na taki start czy nawet taką kwartę jak w niedzielę, gdy z łatwością Knicks rzucili 30 pkt w pierwszej odsłonie.
3 mecze w tym sezonie, 2 overy z innymi personaliami (Amare, Lin in, Deng out, D'Antoni) 1 po dogrywce - wg mnie czas na under w tej rywalizacji.