>>>BETFAN - TRIUMF BONUSA NAD BOOSTEM <<<<
>>> BETCLIC - ZAKŁAD BEZ RYZYKA DO 50 ZŁ + GRA BEZ PODATKU!<<<
>>> FUKSIARZ - ZERO RYZYKA 100% DO 50 ZŁ. ZWROT W GOTÓWCE!<<<
Fortuna bonus

NBA 2010/11 - ciekawostki , pytania i rozmowy na temat NBA

Status
Zamknięty.
shen 408

shen

Użytkownik
Na rotoworld.com piszą coś ze trade już jest zaklepany i Arenas zadebiutuję w Magic w poniedziałek w meczu z hawks,nie wiadomo czy Gortat pójdzie do Wizards,coraz bardziej możliwy jest trade Rashard Lewis-Arenas plus jakiś draft pick a nie Carter+Gortat za Arenasa,choć gdzie indziej piszą że Magic na bank chcą gdzieś opchnąć Cartera i Gortata,ponoć Dwight Howard na to bardzo nalega.Inne żródła mówią o trejdzie z Trail Blaizers(Brandon Roy),Suns(Hedo Turkoglu)czy nawet Nuggets(Carmelo Anthony).Ponoć jutro już jakiś trejd będzie zaklepany i Gortat już nie będzie grzał ławy w Magic.
 
lukascash 2,6K

lukascash

Forum VIP
Carmelo Anthony nie wchodzi w grę i dziwi mnie, że w ogóle te w Stanach ktoś dopuszcza taką możliwość.
Co do Gortata, to najchętniej widziałbym go w Rockets. Po pierwsze lubie bardzo tą drużynę, po drugie byłaby szansa na sporo minut, a po trzecie trener Rick Adelman.
Smutne i jednocześnie śmieszne jest to, że w Orlando wciąż myślą, że problemem są zawodnicy, a nie słaby trener.
 
shen 408

shen

Użytkownik
Stan Van Gundy chyba taki cienki nie jest,2 lata temu doszedł do finału gdzie przegrał z Lakers,rok temu też w sezonie regularnym jego Magic dawali radę.Nie widziałem za dużo Magic w tym sezonie ale z takimi cieniasami jak Lewis,Carter czy Q.Richardson w tym roku to chyba dają radę?
Co do Carmelo to kto wie,wg nieoficjalnych żródeł coś tam przebąkiwał o tym ze chce grać w NYK i nie podpiszę nowego kontraktu jeśli go tam Nuggets nie wytransferują.Jak w Nuggets dostali by w trejdzie z Magic za niego Cartera,Gortata i może nawet Lewisa do tego to pewnie by go obchneli bez żalu.
Co do Gortata w Rockets to jak dla mnie nierealne,Magic szukają strzelca a kogo mogą im Rockets zaoferować?
Najlepszy fit dla Gortata to chyba Suns,jeśli by przeszedł trejd z Wizards czyli Arenas za Cartera lub/i Lewisa plus dodatkowo Hedo Turkoglu którego bardzo brak w Orlando i bardzo go tam ponoć chcą za Gortata do Suns gdzie są sami śmieszni i łamliwi centrzy (Frye,R.Lopez)to Starting 5 i pick&amp;rolle z Stevem Nashem są bardzo dobrą opcją dla Marcina.
 
lukascash 2,6K

lukascash

Forum VIP
Stan van Gundy aka Krzysztof Filipek jest silny siłą swoich zawodników - jeżeli im idzie, to jest ok. A dobrego trenera poznaje się po tym, jak potrafi reagować w trudnych dla drużyny momentach - SvG nie potrafi, mało tego..wiele razy było tak, że nawet nie próbował. Ile to razy było tak, że ludzie oglądając Magic, którym zupełnie nie szło, dziwili się, dlaczego SvG nie reaguje żadnymi zmianami. Nie chce już pisać o przypadkach, kiedy Magic grali świetnie a SvG dokonywał &quot;ciekawych&quot; zmian, psując płynność gry czy gdy prowadził Miami Heat.
Jeżeli Melo nie podpisze kontraktu z Nuggets, to wymiana nie miałaby sensu dla Magic.
Gdyby Gortat trafił do Suns, grałby tylko wtedy, gdyby Robin Lopez miał kontuzję. Ofensywnie są porównywalni, ale defensywnie Gortat odstaje.
 
olo 2,2K

olo

Użytkownik
Powiem, że ciekawie, Marcin na pewno miałby szanse na więcej gry i pokazanie w końcu swoich możliwości w NBA. Frye, Lopez, Barron to na bank łatwiejsi rywale niż Howard, zwłaszcza, że tylko Lopez jest takim prawdziwym centrem. Poza tym jest Steve, który lubi grać dość szybko, jest Dragic, który też raczej nie preferuje zbyt statecznej gry, a to znaczy więcej biegania, czyli to co lubi Gortat. Poza tym w Suns może byłby częścią koncepcji gry w ataku, bo w Orlando za cholere nie miał na to szans.
 
gobel 121

gobel

Użytkownik
Ciekawie to wygląda, na pewno nowe otoczenie wyzwoli z Marcina jeszcze wieksze pokłady energii i powalczy o S5.
 
sircoen 0

sircoen

Użytkownik
Szkoda że przeszedł do konferencji zachodniej, rzadziej się go obejrzy ze względu na strefę czasową ;] Go go Marcin!
Btw. Popieram twierdzenie , że największym problemem Orlando jest trener. Dla mnie SVG jest przykładem cudu gdzie wielki przeciętniak dzięki ekipie świetnych zawodników może odnieść sukces i zamiast dalej się rozwijać to cofa ich w rozwoju..
 
marqs3lby 10K

marqs3lby

Użytkownik
Moim zdaniem Gortat zyska na tej wymianie ale czy dużo to nie powiedziałbym. Oczywiście jego rywalem nie jest wielka gwiazda jaką niewątpliwie jest Dwight Howard ale Robin Lopez to nie jest słaby gracz. W sumie jest bardzo podobny do Marcina, młody, ambitny. Czas pokaże czy Gortat wywalczy miejsce w pierwszej 5-ce bo z marszu z pewnością do niej nie wskoczy.
to ja jeszcze tylko polece wpis o Marcinie na Supergigancie
▶ http://supergigant.blox.pl/2010/12/Marcin-Sloneczny.html
Baqu
 
wilq 1,8K

wilq

Użytkownik
Suns poczynili świetny ruch,Magic jak zwykle dali ciała.Marcin napewno statystycznie pójdzie w góre i jest szansa że sie rozwinie.W rywalizacji z Lopezem ma bardzo duże szanse,debiut prawdopodobnie już w czwartek z Heat a więc zobaczymy.Magic przy ewentualnej rywalizacji z Celtami bez drugiego takiego środkowego zostana poprostu zmiażdzeniu ale to już ich sprawa ;)
 
tackles 2

tackles

Użytkownik
orlando bez watpienia zyska na arenasie za lewisa, ale hedo i j rich lepsi niz carter pietrus i gortat? zostal im basss anderson i jj , no jak dla mnie to niezbyt powazna wymiana..
 
D 3,2K

dawczan

Użytkownik
Szkoda jednak wg mnie, ze Gortat nie trafił do Rockets, ktorzy po tym co się dzieje z Mingiem szukają centra. No, ale czas pokaże. Ciekaw jestem jak rozwiąże trener Suns rywalizację Lopez - Gortat.

wszelkie kolejne &quot;analizy&quot; na poniżej 3 zdania będę usuwał
Baqu


- Czy mogłem trafić lepiej? Szczerze mówiąc, chyba nie. Styl gry drużyny trenera Alvina Gentry&#39;ego bardzo mi pasuje. &quot;Słońca&quot; preferują szybką i swobodną koszykówkę. Myślę, że bardzo dobrze pasuje do tej drużyny i będę starał się potwierdzić to w każdym kolejnym meczu w koszulce Phoenix Suns - powiedział Gortat.
Amerykańskie media komentują wymianę zawodników między Orlando Magic a Phoenix Suns, w której wziął udział jedyny Polak w NBA Marcin Gortat. &quot;W wymianie chodziło głównie o pozyskanie przez Phoenix wysokiego zawodnika, który dobrze broni i zbiera&quot; - napisał Paul Coro z Arizona Republic.
 
feever 5

feever

Użytkownik
Wg mnie to, że Orlando oddało Cartera, który potrafił rzucać bardzo ładne trójki było poważnym błędem.. Jakoś mam wątpliwości, że po tym jak przyjdą nowi zawodnicy do Orlando to tak szybko się ze sobą zgrają, Gortat w Suns? Fajna sprawa, mam nadzieję, że się chłopak rozwinie, niestety na to potrzeba czasu, także nie oczekiwałbym cudów w najbliższych meczach.. To co się działo wczoraj w meczu Orlando - Sixers to naprawdę człowiek momentami zakrywał oczy ze wstydu gry Orlando:p (Pomijając fakt, że ławki były puste) Następną sprawą jest sam trener Orlando - Stan Van Gundy.. zamiast szukać rozwiązań w wymianach powinni wymienić trenera później myśleć o wzmacnianiu drużyny poprzez wymiany...
 
gobel 121

gobel

Użytkownik
Co do trójek to zamiast Cartera mają teraz Richardsona, który ładuje trójki jak na zawołanie w tym sezonie (właściwie to w prawie każdym miał powyżej 100), odszedł też inny specjalista z dystansu Lewis ale on w tym sezonie wyraźnie zawodził więc to akurat był dobry ruch. Kwestia teraz jak zaaklimatyzują się nowi gracze i czy Hedo odzyska blask z poprzednich występów w Magic, ja szczerze w to wątpię ale zobaczymy.
 
Baqu 869,6K

Baqu

Forum VIP
Dlaczego powstała NBA?

7 listopada 1896 roku Trenton Basket Ball Team pokonał Brooklyn YMCA 16:1, a najlepiej opłacany wówczas koszykarz na świecie Fred Cooper dostał za ten mecz 16 dolarów. Liga, którą teraz znamy jako NBA, powstała 50 lat później.


Przywołane spotkanie jest pierwszym, które źródła odnotowują jako „zawodowe” – takie, za które koszykarze dostali pieniądze. Drużyna z Trenton zdobyła potem mistrzostwo pierwszej zawodowej ligi w USA – National Basketball League, które działała w latach 1898-1904.


Dlaczego powstała NBA? W największym skrócie – bo właściciele dużych hal na wschodnim wybrzeżu USA szukali sposobu na zapełnienie obiektów w dni, w które nie grają w nich hokeiści. Walter Brown, szef Boston Garden i główny inicjator BAA, czyli Basketball Association of America, z której wykluła się NBA, widział, że w Nowym Jorku wielką popularnością cieszą się jednodniowe turnieje z udziałem uczelnianych zespołów w Madison Square Garden. I spróbował, jak się później okazało z sukcesem, zamienić je na ogólnokrajową ligę zawodową.


Nowojorskie turnieje, impuls, który po latach przerodził się w NBA, rozpoczęły się w styczniu 1931 roku, czyli kilkanaście miesięcy po tzw. czarnym czwartku i w samym środku wielkiej depresji. Nowojorski Komitet Ocalenia Bezrobotnych i Potrzebujących poprosił kilku dziennikarzy sportowych o wymyślenie sposobu na wygenerowanie pieniędzy. Trzy koszykarskie mecze przyciągnęły do Madison Square Garden prawie 15 tys. osób i przyniosły 24 tys. dolarów.


Jeden z dziennikarzy, 27-letni wówczas Ned Irish, zwietrzył szansę w tego typu przedsięwzięciach, dogadał się z właścicielem hali i mecze uczelnianych drużyn zaczęły się odbywać regularnie.


Szefowie hal (głównie z wschodniego wybrzeża) już w czasie drugiej wojny światowej myśleli nad tym, jak zapełnić hale. Brown próbował przyciągać ludzi do Boston Garden nawet… skokami narciarskimi. W hali wybudowano skocznię, ale skoczkowie zbyt często ją przelatywali i spadali na lód. Widzom takie sytuacje się podobały, ale zainteresowanie zawodami szybko stracili sami sportowcy. Koszykówka miała swoje wzloty i upadki, ale kluby i drużyny trwały.


Po wojnie w Ameryce pojawili się wracający z frontu żołnierze i pieniądze, więc wrócono do pomysłu stworzenia silnej i ogólnokrajowej ligi koszykówki. BAA powstała 6 czerwca 1946 roku w Nowym Jorku.


Powołanie ligi zawodowej nie wzbudziło powszechnego zainteresowania, bo BAA nie była ani pierwszą, ani nawet jedynie funkcjonującą koszykarską ligą po wojnie – równolegle odbywały się rozgrywki ABL i NBL (to z tą ligą doszło później do połączenia i przekształcenia w NBA), a wcześniej grano np. w ligach o egzotycznie brzmiących nazwach: Hudson River League (1909-12) czy Interstate Basket Ball League (dwa epizody w latach 1915-17 i 1919-20).


Ligi powstawały i padały ze względu na problemy finansowe i organizacyjne, ale warto o nich wspomnieć, warto przytoczyć ówczesne zasady i realia. Otóż boisko było zwykle otoczone bandą lub siatką, aby z jednej strony przyspieszyć grę, a z drugiej – przeszkodzić kibicom w gaszeniu papierosów na plecach koszykarzy drużyny przyjezdnej…


Przepisy dopuszczały kozioł oburącz i powszechną praktyką było wbijanie się pod kosz z pochyloną głową, którą rozpychano obrońców. Fauli w dzisiejszym rozumieniu było bez liku, ale sędziowie odgwizdywali je rzadko i przedwojenna zawodowa koszykówka w USA bardziej przypominała hokej bez łyżew i na tępym podłożu.


A propos – pamiętacie parkiet w Boston Garden? Taka charakterystyczna klepka. Otóż tuż po wojnie, kiedy w USA wybuchł boom budowlany, paru klepek ponoć zabrakło i parkiet był niekompletny – 264 kwadraty nie łączyły się w idealną całość…


A skoro już jesteśmy przy Celtics – bostończycy to jedyny obok New York Knicks zespół, który od startu BAA do chwili obecnej nie zmienił ani nazwy, ani miasta, więc warto poświęcić mu trochę miejsca. Tym bardziej, że początki tego klubu były trudne.


Nazwa Celtics pojawiła się… w Nowym Jorku, gdzie jeszcze przed pierwszą wojną istniał zespół właśnie o tej nazwie. W latach 20. wskrzeszono go w okolicach Manhattanu jako Original Celtics – ta drużyna tak zdominowała rozgrywki ABL, że liga rozkazała rozdzielić jej zawodników na inne zespoły, co w konsekwencji doprowadziło do spadku zainteresowania i upadku ligi.


Kiedy Brown chciał zgłosić koszykarzy z Bostonu do BAA rozważał różne nazwy – Whirlwinds, Olympians czy Unicorns, ale w końcu zdecydował się odkupić prawa do nazwy Celtics za kilkaset tysięcy dolarów. Irlandzka populacja w Bostonie była wniebowzięta, ale koszykarze Celtics nie dali się lubić. Pierwszy mecz u siebie opóźnił się o dwie godziny, bo w ostatniej akcji rozgrzewki pękła tablica i potem rozczarowujący bilans 22-38 niektórzy tłumaczyli właśnie tym wydarzeniem, które przyniosło pecha i zniechęciło kibiców. Do słabego wyniku przyczynili się jednak zawodnicy, którzy w trakcie zgrupowań w Bostonie urządzali sobie np. bójki z hokeistami Boston Olympians z ligi AHL.


Pierwszym prezydentem BAA (a potem NBA) był Maurice Podoloff, syn emigranta spod Kijowa, który skończył prawo, a potem kupił halę z grającymi w niej hokeistami New Heaven Americans. Został szefem NHL i w tej funkcji zaimponował Brownowi – twórcy koszykarskiej ligi dali Podoloffowi pensję w wysokości ośmiu tysięcy dolarów rocznie, co równało się niemal 25 proc. salary cap przewidzianego dla klubów (40 tys. dol.).


W pierwszym sezonie BAA udział wzięło 13 zespołów – każdy rozegrał 60 spotkań w sezonie zasadniczym. Potem rozegrano play-off według bezsensownej formuły, której nie potrafiłaby wymyślić chyba nawet obecna rada nadzorcza Polskiej Ligi Koszykówki – zwycięzcy dwóch konferencji (Washington Capitols i Chicago Stags) grali ze sobą o awans do finału, podczas gdy o miano drugiej drużyny w finale rywalizowali wygrani z rywalizacji „na krzyż” – drugi z trzecim, trzeci z drugim. Innymi słowy – wiadomo było, że jeden z mistrzów konferencji w finale na pewno nie zagra. Opadli Capitols, a Stags w finale spotkali się z Philadelphia Warriors. Filadelfijczycy wygrali rywalizację o mistrzostwo 4:1, a formułę rozgrywania play-off zmieniono dopiero dwa lata później.


BAA „skończyła się” po trzech latach, w sierpniu 1949 roku. Na fundamentach przez nią stworzonych wyrosła NBA, która miała swoje wzloty i upadki, która przeszła przez ery dominacji i Celtics, i kokainy, i Jordana, a teraz…


No właśnie, co dalej?


PS Przy pisaniu tego tekstu obszernie korzystałem z książki „The First Tip-Off” autorstwa Charley’a Rosena.


Czy wiesz, że…


Pierwszym królem strzelców BAA był Joe Fulks (rocznik 1921) – skrzydłowy mistrzowskich Philadelpia Warriors, który w sezonie 1946/47 zdobywał średnio po 23,2 punktu na mecz (cały zespół rzucał po niespełna 80). Fulks trafiał z gry ze skutecznością 30,5 proc. i pod tym względem… też był najlepszy w drużynie.


Fulks pod koniec lat 20. porzucił pasję wędkarską na rzecz koszykówki, ale że jego rodziców nie stać było na piłkę, do kosza rzucał puszkami, kamieniami lub cegłami. Wypatrzony na ulicy rodzinnego Birmingham w Kentucky miał szansę zagrać dla stanowej uczelni, ale wybrał Millsaps College, a potem służbę w piechocie morskiej – w lecie 1943 roku walczył na wyspach Iwo Jima i Guam na Pacyfiku.


W 1946 roku Warriors zaproponowali mu 5 tys. dol. rocznie, Fulks wynegocjował 8 tys. plus samochód. Kilka dni po jego podpisaniu wyższą ofertę złożyli Knicks, ale było już za późno.


Poniżej mistrzowie BAA z 1947 roku. Król strzelców, Joe Fulks, z numerem 10.



Highlights z meczu nr 1 pierwszego finału:

http://www.youtube.com/watch?v=3TEPiHy8aII&amp;amp;feature=player_embedded

Pierwsze punkty zdobyte w BAA:

http://www.youtube.com/watch?v=9-wFi_zTOfI&amp;amp;feature=player_embedded


źródło
 
Otrzymane punkty reputacji: +1
J 3,9K

jacques

Forum VIP
Jeszcze odnośnie Gortata. Polecam wywiad z WP
REKLAMA
Czytaj dalej

Wirtualna Polska: Co myślisz, gdy widzisz okładki stron sportowych gazet z Phoenix? Jesteś na nich Ty, a nie Vince Carter. Z jakimi nadziejami lecisz do Phoenix?
Marcin Gortat: Jest to dla mnie trochę sentymentalne, ponieważ nigdy nie byłem stawiany przed Vince&#39;m Carterem. Z drugiej strony jest to jednak też wielka odpowiedzialność, bo jeśli teraz obleję ten test, to szybko z tych okładek spadnę. Jestem gotowy na podjęcie tego wyzwania i na pewno będzie to coś niesamowitego. Rywalizacja na pewno będzie duża, ale nadzieje mam wielkie na granie w Phoenix i na to, że w kolejnych latach stworzymy zespół, który osiągnie sukces.
Jak dowiedziałeś się o wymianie z Phoenix Suns? Czy Otis Smith (generalny menedżer Magic - red.) poinformował Cię kilka dni wcześniej o takiej możliwości?
Rozmawiałem kilka dni wcześniej z moim agentem (Guy Zucker - red.) i mieliśmy takie drobne informacje, które można powiedzieć, że nakierowały nas na Phoenix. Wtedy nie było to jeszcze oczywiście nic konkretnego, ale w międzyczasie pojawiło się dużo pogłosek, o tym że mogę być wymieniony do różnych, innych drużyn.
Dowiedziałem się o wszystkim w sobotę, zaraz po mojej popołudniowej drzemce przed meczem z Filadelfią. Wstałem i byłem gotowy, żeby zjeść posiłek i iść na mecz... Zadzwonił do mnie agent, ja oddzwoniłem i on powiedział mi, że coś się szykuje i żebym był gotowy. Dosłownie dwie minuty później dostałem telefon od Otisa Smitha, który poinformował mnie, że zostałem wymieniony do Phoenix, podziękował mi za współpracę i podkreślił, że zrobiłem dużo dla Orlando Magic. Ja również mu podziękowałem za trzy i pół roku wspaniałego czasu spędzonego w Orlando.
Czego życzył Ci trener Stan Van Gundy na pożegnanie z Orlando?
Przede wszystkim zdrowia. Życzył mi spełnienia marzeń w drużynie z Phoenix. Stan wie doskonale czego chcę i wie doskonale, że jestem zawodnikiem, który może mieć wpływ na grę i może coś zmienić w zespole z Phoenix. Trener Van Gundy podkreślił jak dobrze było mu pracować ze mną. Dodał, że byłem łatwym zawodnikiem do uczenia i nigdy nie miał ze mną problemów, a ja powiedziałem mu, że szanuję go za wszystko co dla mnie zrobił i na pewno pozostaniemy w bardzo dobrych relacjach.
Czy rozmawiałeś już z trenerem Alvinem Gentry&#39;m o Twojej roli w zespole?
Nie, jeszcze konkretnie o mojej roli nie rozmawialiśmy. Trener Gentry zadzwonił do mnie i odbyliśmy dwuminutową rozmowę, w której obydwaj podkreśliliśmy, że jesteśmy podekscytowani możliwością współpracy. Powiedziałem mu, że jestem bardzo szczęśliwy, że będę mógł grać dla Phoenix Suns i że będę mógł grać razem ze Steve&#39;m Nashem. W przeciągu najbliższych 48 godzin spotkam się z trenerem i porozmawiamy o wszystkim co będzie się teraz działo ze mną i moim nowym zespołem.
W Phoenix podstawowym centrem był dotychczas Robin Lopez. Myślisz, że masz szansę na grę w pierwszej piątce?
Myślę, że tak. Myślę, że jest to ogromna szansa dla mnie. Oczywiście Robin Lopez jest bardzo dobrym młodym zawodnikiem, który również ma swoje silne strony. Na pewno będę jednak walczył i nie będzie miał łatwo, ponieważ przychodzę z drużyny, gdzie grałem z najlepszym centrem ligi. Przez trzy lata gry na wysokim poziomie rozgrywek widziałem już wiele i myślę, że moje doświadczenie w połączeniu z umiejętnościami pozwolą mi walczyć i mieć realną szansę na wygranie rywalizacji o miejsce w pierwszej piątce.
Dobrze, że Marcin jasno sobie stawia cel. Według mnie nie ma innej możliwości niż gra w S5. Jak nie na początku a nawet nie w tym roku to w kolejnych. Nie jestem jakimś wielkim fanem Gortata ale umiejętności ma wyższe niż R.Lopez i przede wszystkim swoim stylem idealnie pasuje do Suns. Oj przeczuwam, że Marcin będzie robił tam naprawdę dobre wyniki. Nash już się pewnie cieszy że w końcu ma znów z kim grać pick and rolle ;)
A kto wygrał na tym trejdzie ? Według mnie zdecydowanie Suns. Dostali startowego centra, który potrafi zbierać, bronić i biegać do kontr. Dostali świetnego zmiennika na pozycję 2-3, który idealnie nadaje się ze swoim stylem do Suns. No i jeszcze VC15 w zamian za JRich + pick w drafcie i $$$. Świetny ruch menadżera Suns.
Wizards zamieniając Arenasa na Lewisa też zrobili dobrze. Co do Orlando to się okaże ale oni musieli coś zrobić. W sumie wszyscy zyskali (magia NBA) ale Suns IMO najbardziej.
Na koniec bonus :
http://www.youtube.com/watch?v=pldlR5YfMC4&amp;amp;feature=player_embedded
Kompletnie rozbraja mnie ten filmik ????
 
jagr 5,7K

jagr

Użytkownik
Będzie chyba drugim Polakiem w ostatnim czasie grającym Suns,sprawa jego gry w pierwszej piątce jest otwarta i napewno łatwiej będzie ją sobie wywalczyć.Lopez w cale wielkim graczem nie jest ale grac potrafi,jak dla mnie poczekamy 5-6 meczy i myśle że Gortat na stałe zagosci w pierwszej piątce.
 
Status
Zamknięty.
Do góry Bottom