Szwajcaria - Łotwa
Brunner strzeli gola
3,05 Ónibet oczy krwawiły od tego spektaklu
W przypadku tego pana, momentum może trwać stosunkowo krótko, więc trzeba korzystać, dopóki jest na fali. Inauguracyjny mecz to katastrofa w jego wykonaniu, miałem zresztą sposobność pisać o tym w poprzedniej analizie. O dziwo chyba dość szybko zrozumiał, że to na nim oprze się ciężar gry i w dwóch kolejnych był wyróżniającą się postacią. Brunner-Romy-Hollenstein byli definitywnie najlepszą formacją na lodzie. Rzecz jasna dwa naprawdę dobre spotkania w żadnym stopniu nie zmienią mojej opinii o tym zawodniku. Co najwyżej utwierdzą mnie w przekonaniu, że kiedy tylko w 100% się zaangażuje, potrafi stworzyć teatr jednego aktora. Szkoda, że angażuje się tak rzadko. Razem z Zherdevem, Kostitsynem, i paroma innymi delikwentami mógłby stworzyć drużynę z Lazy Town. Wszyscy ci zawodnicy przesrali tudzież wciąż przesrywają (nie ma takiego słowa, who cares) swoją karierę przez swoje wrodzone lenistwo, z którym potrafią walczyć tylko momentami. Firmowym zagraniem #96 jest zniknięcie na kilka spotkań, po czym nagłe wejście smoka. Kiedy Damien ma w nosie spotkanie, jego obecność na lodzie dosłownie umyka. W niektórych spotkaniach Red Wings i Devils, pomimo faktu, iż zagrał ponad 15 minut, mój mózg nie zarejestrował jego obecności na lodzie. Typowe dla Szwajcara. 5 spotkań w których uzbiera 3-4 punkty, a następnie 10 meczów z jednym oczkiem za jakąś przypadkową A. Piekielnie utalentowany RW (w reprezentacji często LW), bardzo zbalansowany - nie jest ani typowym strzelcem, ani playmakerem. To dość niepowtarzalne, jeśli zawodnik strzela bramki i notuje asysty na mniej więcej tym samym - w przypadku Brunnera - bardzo wysokim poziomie. Widowiskowy w swoich poczynaniach, a jednocześnie bardzo sprytny zawodnik - relatywnie niewielkim nakładem sił potrafi zrobić coś z niczego. Może być ospały przez połowę meczu, żeby nagle dostać jakiegoś olśnienia i zacząć ślizgać się tam i z powrotem jak po amfetaminie. Słaby fizycznie, ale za to bardzo agresywny. Backchecking jest mu z reguły obcy, ale kiedy się uprze, jest zdolny do wywarcia ogromnej presji na przeciwniku i odebrania mu krążka. Często łapie zupełnie niepotrzebne kary za wybitnie głupie zagrania. Każdy, kto oglądał NLA jeszcze przed rozpoczęciem jego kariery w
NHL (teraz wrócił do rodzinnego kraju), bez cienia wątpliwości powiedziałby, że #96 zdominował tę ligę. 221 punktów w 165
GP (4 ostatnie sezony), w tym 57P w 33 (!!!)
GP. Wśród wszystkich Szwajcarów rozsianych po całym świecie, Brunner jest najlepszym technikiem (Niederreiter jest kozakiem, ale nie ma takich rąk jak Damien). Na wskroś swojej lekceważącej zazwyczaj postawy, zawsze był mocnym ogniwem reprezentacji. Wskaźnik 0,73 point per game przy ponad 50 rozegranych meczach, to kapitalny wynik. Na obecnych MŚ 3A w 3GP, ale fizycznie grał tylko w dwóch, bo w pierwszym tylko poślizgał się po tafli. Kapitalna asysta przy bramce Hollensteina i chyba jeszcze lepsza przy ENG w starciu przeciwko Francji. Lobem, niemal przez całą długość lodowiska, prawie dokładnie na rękawicę Suriego, który tylko lekko strącił sobie krążek pod nogi i przypieczętował zwycięstwo. Sam również znalazł się w wielu doskonałych sytuacjach, w których niewiele brakowało do szczęścia. Zwycięstwo praktycznie oznacza QF, więc nie ma miejsca na przysłowiowe danie dupy. Łotysze czynią jakieś optyczne postępy, ale to wciąż za mało na elitę. Oczekuję przynajmniej 3 bramek Szwajcarów, a Brunner w pełnym gazie wyrasta na zdecydowanego faworyta do trafienia.
Brunner, kiedy chce mu się grać. Niestety, jest to efemeryczne zjawisko.