Liczę się z tym, że powrót do systemu 8 + 4 wiąże się z kosztami, problemami organizacyjnymi, całą reformą wielopłaszczyznową. Jednak potraktowałbym bym to jako poważną inwestycję. Pod taką inwestycję musi być grunt, obecnie go nie ma, więc temat i tak byłby w chwili obecnej zamknięty.
Jeśli chodzi o podręczniki to dla mnie obecna sytuacja jest chora. Uważam, że powinny być dwa, góra trzy wydawnictwa. No ale wolny rynek to patologizacja niektórych segementów, w tym dotyczącego edukacji. Obecnie jest taki skutek, że wersje podręczników się upraszcza, wycina pewne fragmenty (w podręczniku do historii jest mnogość błędów i przekłamań, okres 1945-1989 to właściwie kilka stron - chyba że obecnie coś się zmieniło). Podręczniki do przedmiotów ścisłych są coraz gorsze - wnioskuję z kilku przeglądanych podczas pomagania koleżankom w nauce do matury. Gorsze pod względem tłumaczenia teorii. W książkach od biologii jest masakryczna liczba błędów i niedomówień w tematach wstępnych do późniejszej dietetyki i medycyny. Wymieniać mogę i dalej.
Picia wspomniałeś o religii/etyce i wychowaniu do życia w rodzinie... Cieszę się, że urodziłem się w tym roku, którym się urodziłem, niż latach od 1995 w górę. Niby różnica niewielka, ale przeskok trendów ogromny, zupełnie inne relacje damsko-męskie, obyczajowe. Nie lubie skrajnych dewocji, zbytniej pruderii, stawiam na pełen luz i brak tabu, ale obecny kształt mi się bardzo niepodoba. Osoby w wieku 16-20 to osoby często "po przejściach" (przecież to nawet brzmi żałośnie), mają nasrane w psychice, są przepełnieni pesymizmem, nie czują sensu wartości, ich dojrzałość jest taka jak moja jazda figurowa na lodzie. Żyją wśród swoich podobnych osób i nie mają gruntu pod nabranie odpowiedniego wzorca (tu powinni być ich rodzice, ale ja wiem jak to często wygląda)... to wszystko sprawia, że te przedmioty mają ogromny sens. ALE... jeżeli takich przedmiotów uczą specjaliści od psychologii (nasikać), od bezstresowego wychowywania społeczeństw (nasrać), babeczki pijące po 10 kaw dziennie i głaszczące się z każdym po dupach, to o czym mówimy? To jest stracony czas wtedy. To samo jest na religiach i innych tego typu. Mnie uczył pewien ksiądz, niewysoki, szczupły, taki skryty, nieśmiały... jak koleżanka dla jaj spytała go czy nie chciałby jej zaliczyć na przerwie to gość nie wytrzymał i zaczerwienił się jak burak. Po 5 minutach coś odburknął. Potrzebni są ludzie z siłą przebicia, którzy walną ręką w ławkę aż zadzwoni w uszach, za nieposłuszeństwo wywalą za drzwi (wiem, że dla niektórych to nagroda), ale i w intrygujący sposób przekażą treść.. wtedy te przedmioty mają rację bytu i sens