PSG wygra Ligę Mistrzów @11,00 bet365
Wczoraj PSG pokazało klasę. Czytam opinie w internecie, że Chelsea zagrała słabo i się skompromitowała, a ja bym tego nie rozpatrywał w takich kategoriach. To PSG zagrało perfekcyjnie niemal w każdym aspekcie gry. Nawet w obronie, mimo że stracili dwie bramki. Pierwsza to totalny chaos w polu karnym i Cahill, który najlepiej się w tym odnalazł, a druga to dyskusyjny rzut karny. Z gry Chelsea nie miała prawie nic, choć miała przewagę (co było naturalne przy grze w przewadze). W środku pola była wyrównana walka, mimo osłabienia, a Cavani gryzł trawę w ataku. Ludzie rozpaczają nad czerwoną kartką dla Ibrahimovicia, a ja zaryzykuję tezę, że to wcale nie przeszkodzi Paryżanom w ćwierćfinale, a tylko pomoże. W tym dwumeczu Ibra poza jedną akcją, którą wypracował w pierwszym meczu był bardzo "cicho", w swoim stylu spacerował po boisku i nie wnosił wiele dobrego. W ustawieniu ze Szwedem pełnego potencjału nie mógł pokazać Cavani. A wczoraj po czerwonej kartce zobaczyliśmy świetnego Cavaniego, Pastore, który w końcu spisał się na miarę swojego potencjału, wszechobecnego Matuidiego, Verattiego (on akurat grał bardzo dobrze przez cały dwumecz, ale nie przesadzałbym z zachwytami, jakie pod jego adresem kierował stronniczy komentator Dębiński, musi nauczyć się panować nad nerwami). Ibrahimović nie jest wcale taki ważny dla PSG. Silnych osobowości jest tam wiele, ludzi którzy potrafili wziąć na swoje barki sprawę awansu. Jest Thiago Silva, jest David Luiz, Thiago Motta, Cavani. W zespole są gracze, którzy zasmakowali triumfu w tych elitarnych rozgrywkach i "wiedzą co robić" (Maxwell, Motta).
Każda formacja PSG jest bardzo mocna i naszpikowana gwiazdami. Najwyżej oceniam obronę, gdzie duet Silva - Luiz dotarł się i są praktycznie nie do przejścia. Ponadto widzieliśmy wczoraj, że mają swoje do zaoferowania w ataku. Przede wszystkim PSG jest
drużyną, w pełnym tego słowa znaczeniu. Odwracając dwumecz w tak spektakularny sposób jak wczoraj dali sobie potężnego kopa na resztę sezonu. I to wbrew pozorom jest ważne, pamiętam jak Chelsea w 2012 roku zbudował comeback w meczu z Napoli (pierwszy mecz przegrany 1-3, w drugim wygrana 4-1 po dogrywce), pamiętam jak w dziesiątkę wywalczyli 2-2 ze stanu 0-2 na Camp Nou. Tu PSG dokonało czegoś podobnego i to w jednym meczu.
Przyjrzyjmy się głównym konkurentom. Barcelona, Bayern, Atletico, Juventus, Real Madryt. To chyba na tyle. Oczywiście, może powtórzy się historia z 2004 roku, kiedy triumfowało Porto, może teraz znowu uczyni to Porto, może niespodziewanie zaskoczy Monaco, czy Leverkusen, ale umówmy się, szansa na to jest raczej mała.
Z tego grona najgroźniejszym rywalem jest zdecydowanie Barcelona i to ich obawiałbym się najbardziej. Najlepszy zawodnik na świecie, czyli Messi, który 2015 rok ma bardzo udany, Neymar, który na dobre zaadaptował się w Barcelonie i również gra świetnie, no i Suarez, który też potrzebował czasu, ale wydaje się, że już też na dobre wpasował się w układankę Luisa Enrique. Barcelona głównie atakiem stoi, bo im bardziej patrzymy w tył, tym jest gorzej. Obrona to dość dziwna sprawa, bo niby statystyki pokazują, że jest dobrze, ale od kilkunastu miesięcy Pique sprawia wrażenie tykającej bomby zegarowej, a to przecież on jest jej filarem. Defensywa zyskuje oczywiście na stylu Barcelony, np. w meczu z City nie mieli wiele do roboty, bo Barcelona stłamsiła Obywateli, zamykając ich na własnej połowie. Ale była jedna dobra sytuacja i wpadła jedna bramka, to jest dość niepokojące.
Real Madryt... Ostatnio dyskutowałem ze znajomym (kibicem Realu) i doszliśmy do pewnego wniosku. Ancelotti cierpi na syndrom drugiego sezonu. Przejrzyjmy jego karierę:
Reggiana (1995-1996)
1. sezon - awans do
Serie A
Parma (1996–1998)
1. sezon - 2. miejsce (dwa punkty za mistrzem, Juventusem (najlepszy wynik w historii klubu))
2. sezon - 6. miejsce -
zwolnienie
Juventus (1999–2001)
1. sezon - Puchar Intertoto
2. sezon - brak trofeów, 2. miejsce w lidze
zastąpiony przez Lippiego
AC Milan (2001–2009)
1. (pełny) sezon -
Liga Mistrzów,
Puchar Włoch
2. sezon - mistrzostwo Włoch
...
Chelsea (2009-2011)
1. sezon - Mistrzostwo Anglii,
Puchar Anglii
2. sezon - brak trofeów, 3. miejsce w lidze,
zwolniony
PSG (2011-2013
1. sezon - 2. miejsce w lidze
2. sezon - Mistrzostwo Francji,
odejście do Realu
Real (2013-...)
1. sezon -
Liga Mistrzów,
Puchar Króla
2. sezon - Klubowe Mistrzostwo Świata, Superpuchar Europy
Widać pewną prawidłowość, wszędzie z wyjątkiem Milanu i PSG na drugi sezon Włocha przypadał kryzys. Nie wspominam o Realu, ponieważ Superpuchar Europy to jest tylko jeden mecz, a KMŚ prawie zawsze wygrywają europejskie drużyny. W lidze natomiast po świetnym początku zapaść i strata fotela lidera, wyeliminowanie z Pucharu Króla przez Atletico, zawstydzająca porażka 0-4 ze wspomnianym Atletico w lidze. Ostatnio o włos od sensacyjnego odpadnięcia z Schalke. Real kompletnie się pogubił i zgubił formę. Biorąc pod uwagę słabe drugie sezony Ancelottiego i jego kadencje w przeróżnych klubach, które w czterech z sześciu dotychczasowych klubów miały dokładnie dwa lata, nie wróży to dobrze. Nie widać pomysłu na wyprowadzenie drużyny z tej trudnej sytuacji. Casillas wpuszcza każdy trudniejszy strzał, a czasami nawet i te łatwe, obrona robi dziecinne błędy i się gubi, środek pola męczony kontuzjami i również słabsza forma (to pokazuje, jak ważny dla Realu był Alonso), Bale zapomniał jak się gra w piłkę, podobnie Ronaldo, który przeżywa kryzys formy (aczkolwiek pojawiają się oznaki przebudzenia). Jedynym, na którego nie powiem złego słowa jest Benzema, który bardzo mi się podoba na tle bezbarwnego Realu. Wątpię, że Ancelotti znajdzie na receptę na wyjście z kryzysu, pamiętam go z Chelsea i po pierwszym, świetnym sezonie przyszedł drugi, gdzie The Blues byli przewidywalni, po prostu słaby i Carlo nie potrafił nic z tym zrobić. W Realu ma lepszych piłkarzy, którzy potrafią wygrać w pojedynkę spotkanie, ale morale jest dość niskie, obrona słaba, no i dopóki Ronaldo z Balem na dobre nie odnajdą formy, to Królewscy nie mają czego szukać w
LM.
Bayern... Zawsze groźny. Zgrana paczka, na skrzydłach szaleją Robben z Riberym, jest Muller, jest Lewandowski, który może odpalić. W lidze miażdżą każdego, co już nikogo nie dziwi. Mądry transfer Alonso, który może okazać się kluczem w batalii o
LM, jego mądrość i spokój w środku pola mogą odegrać dużą rolę. W bramce fenomenalny Neuer, no i solidna obrona. O nich nie będę się mocno rozpisywał, moim zdaniem, obok Barcelony, najgroźniejszy konkurent dla mojego faworyta, czyli PSG. Niemniej to nie jest już maszyna, która miażdżyła 7-0 w dwumeczu Barcelonę, pokazał to chociażby Wolfsburg na inaugrację rundy wiosennej Bundesligi, wygrywając 4-1. Real w zeszłym sezonie również wytknął to i owo Bayernowi w półfinale, odprawiając ich 5-0 w dwumeczu. Zdarzają im się takie wpadki, nie potrafię tego za bardzo wytłumaczyć, bo nie oglądam na bieżąco Bundesligi, ale Bawarczycy nie budzą już takiego respektu, jak w 2013 roku.
Dalej są inni kandydaci, których absolutnie nie chcę lekceważyć, ale w starciu z nimi z pewnością Paryżanie byliby faworytami i mieliby więcej atutów we własnych rękach. Wiem, że na pewno przed rewanżem z Chelsea kurs na PSG był wyższy, ale moim zdaniem warto brać i to, bo podopieczni Blanca wczoraj wysłali silny sygnał pod tytułem "chcemy i potrafimy wygrać te rozgrywki".