>>>BETFAN - BONUS 200% do 400 ZŁ <<<<
>>> BETCLIC - ZAKŁAD BEZ RYZYKA DO 50 ZŁ + GRA BEZ PODATKU!<<<
>>> FUKSIARZ - ZERO RYZYKA 100% DO 50 ZŁ. ZWROT W GOTÓWCE + 2 FREEBETY!<<<

Kibicowanie

rambo131 8,3K

rambo131

Forum VIP
wybory niedługo, ktoś poszedł po rozum do głowy.

teraz ciekawe jak &quot;kibice&quot; będą się sprawować na wyjazdach... czy będą dawać
policji argumenty... czas pokaże.
Baqu chyba pracuje w Gazecie Wybiórczej albo w Kancelarii donalda :grin: A tak na powaznie, to jedź na jakiś wyjazd i sam zobaczysz ;-)
 
pokerface 69

pokerface

Użytkownik

Oświadczenie Stowarzyszenia Profesjonalnych Piłkarzy i Amatorów

Mamy już dość zamkniętych stadionów bez dopingu, opraw i żywiołowo reagujących kibiców. Dość grania na obcym terenie bez wsparcia swoich fanów wiernie podążających za ukochanym klubem. Dość powierzchownych działań, które nie naprawiają problemu, a uderzają w fanatyków i całe środowisko piłkarskie. Piłkarze zrzeszeni w SPPiA wyrażają swój protest wobec stosowania odpowiedzialności zbiorowej i utrzymania decyzji o zakazie udziału w widowiskach sportowych zorganizowanych grup kibiców gości. Nie chcemy także, by po raz kolejny zamknięto stadiony. Apelujemy o walkę z nagannymi postawami drogą edukacji i wychowania, nie zaś drogą przykładnego karania wszystkich kibiców.

Bogusław Wyparło, współzałożyciel Stowarzyszenia Profesjonalnych Piłkarzy i Amatorów: Gra się dla kibiców – jeśli ich nie ma, rozgrywanie meczu nie ma większego sensu. To dla nich jest cały ten biznes, to oni kupują bilety, to oni pompują pieniądze do klubu. Jeśli przez decyzje polityków, którzy nie potrafią poradzić sobie z małym odsetkiem chuliganów, cierpią wszyscy kibice to jest to odpowiedzialność zbiorowa, na którą my, piłkarze, nie możemy wyrazić zgody. My chcemy grać przy pełnych trybunach i dla kibiców. Wspieramy projekt reform stworzony przez OZSK, ponieważ to właśnie oni, najbardziej fanatyczni spośród kibiców, dopingujący przez pełne 90 minut, tworzą atmosferę. To oni wywieszają flagi, zdzierają gardła, przynoszą race, które również, o ile oczywiście są użyte w odpowiedni sposób, ubarwiają widowisko. Warto ich wysłuchać.

Mariusz Mowlik, współzałożyciel Stowarzyszenia Profesjonalnych Piłkarzy i Amatorów: Zamykanie stadionów nie rozwiązuje żadnego problemu. Za burdy na trybunach odpowiedzialne są jednostki i trzeba zrobić wszystko by wyłapać tych chuliganów i nie wpuszczać więcej na stadion. Problemem jest brak odpowiedniego egzekwowania prawa oraz brak współpracy na linii klub - kibice - policja. Tylko poprzez dialog osiągniemy porozumienie w tej kwestii. Musi powstać odpowiednia organizacja, która edukowałaby najmłodszych miłośników piłki nożnej i uczyła ich innej kultury kibicowania. Nie chamstwo i burdy, ale wsparcie dla swojego klubu, kolorowe oprawy, flagi. Chyba każdy normalny kibic chciałby przyjść na bezpieczny stadion.

Czesław Michniewicz, jeden z najpopularniejszych polskich szkoleniowców: Niestety miałem już okazję obserwować mecze bez udziału publiczności i uważam, że taka gra nie ma absolutnie żadnego sensu. Nie ma atmosfery, poziom sportowy również zauważalnie spada, gramy sztukę dla nikogo. Zamykanie stadionów i działania jakie zostały podjęte w ostatnim czasie to sztuczne przypudrowanie problemu. Zamykamy obiekt i co dalej? Stadion może być zamknięty i dziesięć lat, a niektórzy spośród kibiców wciąż będą się zachowywać tak samo. Musimy się skupić na wychowaniu młodzieży, na edukowaniu rodziców i zaszczepianiu odpowiedniej mentalności już od najmłodszych lat. Powinny powstawać w tym celu odpowiednie organizacje i dla mnie to właśnie jest właściwy kierunek. Nie osiągniemy sukcesu stosując kary dla wszystkich.

Łukasz Gikiewicz, członek Stowarzyszenia Profesjonalnych Piłkarzy i Amatorów: Nie możemy postrzegać wszystkich kibiców jako chuliganów. Fanatycy są naszym dwunastym zawodnikiem i już nie raz to udowodniali. Odsetek zadymiarzy nie jest naszym największym problemem – powinniśmy skupić się na graniu w piłkę, na budowaniu drużyny, na Mistrzostwach Europy. Nie ma co szukać dziury w całym i zwalać wszystkiego na kibiców, bo bez nich nie byłoby widowiska Zresztą same protesty, które miały miejsce w ostatnim czasie, kiedy kibice grali w piłkę plażową, zamiast dopingować, sprawiały, że czułem się jak na rybach. Chyba żaden zawodnik nie chce grać w takiej atmosferze. W Anglii poradzono sobie z chuliganami wyłapując każdego, kto wbiegnie na boisko i zrobi zadymę. W ten sposób zmniejszono liczbę osób wywołujących awantury podczas spotkań piłkarskich. Stosowanie kar grupowych jest natomiast nie na miejscu, bo cierpi na tym sama piłka nożna. Jak wygląda mecz na Legii czy Lechu, gdzie jest ponad 30 tysięcy miejsc, a stadion jest pusty? Nie róbmy z wszystkich kibiców chuliganów, nie mówmy, że oni zabijają ludzi i wszystko robią źle. Piłka nożna bez nich po prostu nie istnieje.
Jako piłkarze stanowczo protestujemy przeciwko pozbawianiu nas ogromnego wsparcia, jakim jest doping kibiców. Nie wyobrażamy sobie gry bez tego najważniejszego elementu całej piłkarskiej układanki. Apelujemy o rozsądek w wymierzaniu kar oraz o zniesienie zakazu wyjazdów zorganizowanych grup kibiców, który najbardziej uderza w nas, piłkarzy. Uważamy także, że kluczem do wypracowania porozumień jest rozmowa, w której głos zabierają obie strony sporu. Choć nie zawsze mówimy jednym głosem z fanatykami, w tej kwestii jesteśmy zgodni – piłka nożna jest dla kibiców!
 
cygeiro 486

cygeiro

Użytkownik
Bezpodstawnie przetrzymywani



Początek sezonu, początek lata. Ciekawość formy drużyny, ciekawość świata. Pasja, przygoda. Z niecierpliwością oczekiwaliśmy wyników losowania, z radością przyjęliśmy jako rywala Skonto ze stosunkowo nieodległej Łotwy.

Zaczęliśmy wypisywać wnioski urlopowe, tak układać swoje życie osobiste, by w okolicy 13 lipca mieć przynajmniej ze dwa dni wolnego. Zaopatrzeni w prowiant, poduszki i świetne humory, wyruszyliśmy z Krakowa i jego okolic, wspierani przez wiele osób także i z innych miast, przez cały kraj, na północ, do Rygi.

Jak wiadomo, najbardziej uciążliwym fragmentem podróży zagranicznych przeważnie bywa pokonanie dróg ojczystych. Dziury, zwężenia, ograniczenia prędkości. Nic to dla nas. W myśl przyśpiewki &quot;gdziekolwiek nasza Wisła gra&quot;.

Armia Białej Gwiazdy w zeszłym roku wizytowała Litwę mierząc się z FK Szawle, dwa lata temu udaliśmy się do Tallina. Rejon krajów nadbałtyckich nie jest więc nam obcy, za to wspomnienia, które przywieźliśmy z poprzednich eskapad - bardzo piękne. Chociaż wiślacy dumnie reprezentują nasz klub poza granicami kraju, swego czasu złą sławą polskich kibiców okryli legioniści. Braliśmy więc pod uwagę możliwość wzmożonej kontroli u naszych sąsiadów.

Niespodziewanie, przymusowy postój przydarzył się ledwie kilka km przed granicą polsko-litewską, w niejakich Szypliszkach. Sprawcami były całe zastępy polskiej policji, która zresztą już od kilku godzin eskortowała niesprawiających kłopotów fanów.

Wjechaliśmy na parking w zatoczce autobusowej jako trzeci z autokarów, był też bus i samochody osobowe. No i niezliczone czarne postacie uzbrojone po zęby, w ochraniaczach, kamizelkach kuloodpornych, kominiarkach. Przy boku dzielnie dzierżyli shotguny lub choćby pałki. Wzór męstwa.

W swym iście wojennym rynsztunku, wkraczali na pokład autokarów, między obywateli własnego kraju, którzy wolne dni i własne środki finansowe przeznaczyli na podróż do Rygi. Zgodnie z panującą w Polsce zasadą o domniemaniu niewinności, z góry zakładając, że każdy jest potencjalnym przestępcą.

Samo wylegitymowanie nie wystarczyło. Każda osoba musiała oddać swój dokument tożsamości w ręce funkcjonariusza, który wylegitymował się dopiero po usilnych prośbach o to grupy osób odczuwających silną więź ze swoimi dokumentami (a większość i tak miała w nosie okazywanie swojej odznaki na racjonalne prośny obywateli). Tak oto zostaliśmy pozbawieni naszych dowodów i paszportów. &quot;Na chwilę, na czas sprawdzenia&quot; - jak nas zapewniono.

I tak oto rozpoczął się przymusowy postój, z każdą chwilą którego nabieraliśmy przekonania, że to czyjś głupi żart i zachodziliśmy w głowę, czy działania funkcjonariuszy są zgodne z prawem. Na jak długo można zabrać nam dokumenty? Skąd mamy wiedzieć co się z nimi dzieje? Dlaczego nie możemy przejść się do sklepu, skorzystać z toalety? Na jakiej podstawie przetrzymuje się nas na obszarze, na którym wcale nie chcemy przebywać? Kto wydał takie rozporządzenie? Nikt nie poinformował nas o przyczynie takiego stanu rzeczy.

Zabrakło zresztą kompetentnych by odpowiedzieć na jakiekolwiek pytania. Nawet niewinnie zadane przez kobietę &quot;dlaczego ma pan założoną kominiarkę podczas rozmowy ze mną?&quot; sprawiło funkcjonariuszowi spory kłopot. Najpierw kręcił coś o bezpieczeństwie, jednak przekonaliśmy go, że to raczej ta bezbronna kobieta może czuć się zagrożona w towarzystwie zamaskowanego karka, niż wysportowany stróż prawa, w obecności wątłej postury damy. &quot;To taki kaprys. Obudziłem się rano i postanowiłem, że ubiorę kominiarkę&quot; - usłyszeliśmy w końcu. Zazdrościmy takich przemyśleń z samego rana.

Hitów słownych, które padły z ust policjantów w trakcie tego przedpołudnia było z pewnością niezliczenie wiele. Szczególnie w pamięć zapadł nam kolejny. Po dłuższej chwili kontemplacji, pan policjant sam zagaił kolegę, który kilka minut wcześniej tłumaczył, że nasze spokojne zachowanie samo w sobie jest dowodem, że ich akcja jest co najmniej przesadna. &quot;Pan mówi, że kibice nie dymią. A co niby oznacza napis na pana koszulce, ha?&quot; - zagaił wyraźnie dumny z siebie policjant. Rzuciliśmy się wszyscy na kolegę, by zobaczyć jakież to agresywne hasło skrywają plecy jego koszulki. &quot;Nieobliczalni&quot;. Salwę śmiechu trudno było opanować. Ale jeszcze trudniej było wyjaśnić ograniczonemu umysłowi, że fantazja, bogactwo duchowe i posiadanie wartości, w imię których można zrobić wiele, jest w stanie dobrze świadczyć o człowieku.

Byliśmy trochę sfrustrowani, mocno zniechęceni, zniesmaczeni nieadekwatnością zachowań, było nie było, organizmów państwowych. Dzwoniliśmy w różne miejsca, nikt nie potrafił nam wyjaśnić dlaczego jesteśmy przetrzymywani tak długo i na jakiej podstawie. Uzbroiliśmy się w cierpliwość, a naszym orężem było poczucie humoru. Lubimy czarny humor, więc i tę absurdalną sytuację dało się zinterpretować jak dobry żart.

Refleksje są jednak głębsze, a obawy przed kierunkiem, w którym zmierza nasze państwo, coraz większe.

Prezentujemy Wam
opisową fotorelację. Uderza w niej kontrast między kontrolą służb ojczystych i zagranicznych. Między traktowaniem kibica jak ścierwa i jak człowieka z pełnią jego praw obywatelskich.
Zapraszamy do merytorycznej dyskusji i podpartych wiedzą prawną sugestii co można zrobić w podobnej sytuacji.



wislakrakow.com
 
G 1

grzeczny

Użytkownik
Idąc na mecz,każdy chce oglądać mecz,a nie rozróby na stadionie.To nie jest sport,kiedy na stadion kibiców odprowadza kordon policji.
 
suchoparek 1,8K

suchoparek

Użytkownik
Pękły liny. Operacja mocowania dachu na Stadionie Śląskim przerwana
Operacja Big Lift na Stadionie Śląskim została przerwana. O godz. 10 naprężeń nie wytrzymały dwa mechanizmy mocujące, tzw. krokodyle, przytrzymujące stalowe liny. Na Stadionie trwa gorączkowe ustalanie przyczyn problemów technicznych.
Oficjalnie na razie wiadomo tylko tyle, że podczas operacji naciągania stalowych lin, które mają podtrzymywać dach Stadionu Śląskiego, doszło problemów technicznych.
Nieoficjalnie ustaliliśmy, że naprężeń nie wytrzymały tzw. krokodyle podtrzymujące liny naciągowe.
Inżynierowie, którzy są na miejscu, ustalają przyczyny awarii.
- Słychać było huk i odczuwalny był silny wstrząs - relacjonuje jeden ze świadków zdarzenia.
 
qozi 4,8K

qozi

Forum VIP
Zacząłem czytać i zastanawiać się kto snuje takie durne analogię, ale jak zobaczyłem źródło to moje zdziwienie szybko minęło.

Czy Carlsberg Polska SA, producent piwa Piast, świadomie ugruntowuje faszyzm pośród kiboli miejscowego Śląska? Czy też jego reklama, nawiązująca do słynnego hasła nazistów: &quot;Jeden naród, jedno państwo, jeden wódz&quot;, to przypadek?

Mam taką przypadłość, że nie widzę reklam w gazetach. Mój wzrok od razu wyławia spośród gąszczu ogłoszeń tekst dziennikarski. Prawdopodobnie mózg nie chce być zalewany niepotrzebnymi informacjami i dlatego stosuje ten ekonomiczny zabieg selekcji. Ale tym razem przekaz był tak mocny, że nie sposób było go ominąć. Reklama wrocławskiego piwa Piast po meczu Śląska Wrocław ze szkockim Dundee, mimo że gabarytowo niewielka, wprost wali po świadomości. Jej tekst zaczyna się niewinnie: &quot;Piast dziękuje za wielkie sportowe emocje&quot;, ale kończy frazą, którą skądś dobrze znamy: &quot;Jedno miasto. Jeden Klub. Jeden Piast&quot;.

Przed dziesięcioleciami pewien znany całemu światu niewielki facet ze śmiesznym wąsikiem wykrzykiwał z furią szaleńca swoje słynne: &quot;Ein Volk, ein Reich, ein Führer&quot;. Adresował te słowa do swojego wspaniałego narodu, który był ponad wszystkimi, do swojej wspólnoty plemiennej, której zadaniem było wymordowanie lub całkowite zniewolenie plemion obcych i rasowo gorszych. Czy nie na tej samej plemiennej, wspólnotowej nucie gra hasło: &quot;Jedno miasto. Jeden Klub. Jeden Piast&quot;?

Przez moment, zanim usiadłem do napisania tego tekstu, pomyślałem, że może się czepiam, że przecież od wojny minęło tyle lat, że młode pokolenia kompletnie nie kojarzą pochodzenia tego cytatu, że być może szukam spisku w miejscu, gdzie chodzi tylko o żart. Przecież gazety bez zastrzeżeń zamieszczają takie treści, między innymi moja, co świadczy o tym, iż ludzie przyjmujący tę reklamę nie widzą w niej nic niewłaściwego.

Ale zadałem sobie kolejne pytania: czy autorzy tej reklamy nie wiedzą, jakie poglądy reprezentuje część wrocławskiego kibolstwa? Ta część, której mentorem jest Roman Zieliński, były dziennikarz, autor książki &quot;Jak pokochałem Adolfa Hitlera&quot;? Czy nie wiedzą, że kibole maszerują w zwartym szyku wraz z wrocławskim Narodowym Odrodzeniem Polski, organizacją, która słynie z tworzenia skrajnie prawicowych manifestacji w Rynku i pod pomnikiem Bolesława Chrobrego? To na tych wiecach zdrowa i rasowo czysta polska młodzież odsyła czarnuchów do dżungli albo na asfalt. Jeśli nie wiedzą, to znaczy, że są beznadziejnie niezorientowani w rzeczywistości, tak samo zresztą jak publikujący te ogłoszenia.

Ale jeśli wiedzą, to już znaczy, że porozumiewawczo mrugają okiem do kibolstwa - jesteśmy z wami. Mogliby równie dobrze napisać: &quot;Piast tylko dla Polaków&quot;, też bardzo patriotycznie i od razu wiadomo, o co chodzi.

Nie trzeba dowodzić, jak niebezpieczne są takie poglądy. Co z nich wynika, pokazał już wspomniany gość ze śmiesznym wąsikiem, który zasłynął nie z kabaretowych wystąpień, lecz robienia rzeczy przeraźliwych. To, że nie jest to zamierzchła historia, pokazał Anders Behring Breivik, skrajnie prawicowy Norweg, nad którego czynem świat dzisiaj zastygł w przerażeniu. Jest się czego bać.

Kiedy narodowe ekstremizmy funkcjonujące gdzieś na obrzeżach demokracji we wszystkich krajach europejskich wchodzą w oficjalny, legalny obieg, to robi się naprawdę niebezpiecznie. NOP na tyle się politycznie otrzaskał, że teraz na swoich manifestacjach nie daje się złapać na głoszeniu zakazanych prawem treści. Władze nie mają żadnego powodu, by odmówić mu publicznego występu, więc regularnie w majestacie prawa maszeruje ulicami miasta, dumnie głosząc swoje radykalne poglądy.

Jeszcze gorzej się dzieje, gdy takie ruchy otrzymują wsparcie społeczne od znanych instytucji, firm, ludzi czy marek. We Wrocławiu z czymś takim mamy właśnie do czynienia. Mocno z miastem utożsamiane piwo wspiera wrocławski patriotyzm kibolski. Tylko czekać, jak nasi dzielni chłopcy spuszczą łomot poznaniakom za to, że śmieli moczyć usta w napoju przeznaczonym tylko dla swoich. W kolejnej odsłonie Carlsberg może wypuścić reklamę o treści: &quot;Piast mit uns&quot; Będzie konsekwentnie.

Ten sam koncern, Carlsberg Polska SA, pokazuje, że można promować markę, nie grając na prymitywnych instynktach. &quot;Piwo jest dowodem na to, że Bóg nas kocha i chce, żebyśmy byli szczęśliwi&quot; - cytuje Benjamina Franklina browar Okocim. W dziejach sławni ludzie mówili różne rzeczy. Jest z czego wybierać.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
 
julek 421

julek

Użytkownik
We wtorek w Centrum Olimpijskim w Warszawie odbyło się spotkanie Zarządu Ekstraklasy SA z prezesami Klubów Ligi Zawodowej Piłki Nożnej, podczas którego podjęto decyzję, iż w sezonie 2011/2012 na meczach T-Mobile Ekstraklasy będą przyjmowane zorganizowane grupy kibiców gości, jednak po podpisaniu przez poszczególne oficjalne stowarzyszenia kibiców Klubów Ekstraklasy wypracowanego wcześniej porozumienia pomiędzy stowarzyszeniami a Ekstraklasą SA. Na jego mocy oficjalne stowarzyszenia kibiców Klubów Ekstraklasy zobowiążą się do bezwzględnego przestrzegania prawa powszechnego na meczach T-Mobile Ekstraklasy, a także w drodze na stadion i ze stadionu.
Naruszenie powyższych gwarancji będzie skutkowało sankcjami nakładanymi przez organy jurysdykcyjne Ekstraklasy SA, łącznie z możliwością nałożenia zakazu udziału zorganizowanej grupy kibiców gości w meczach wyjazdowych swojego zespołu do końca sezonu 2011/2012.
W przypadku niepodpisania porozumienia przez poszczególne stowarzyszenia kibiców Klubów Ekstraklasy, każdy z Klubów Ligi Zawodowej będzie miał prawo odmówić przyjmowania zorganizowanych grup kibiców takiego klubu na meczach T-Mobile Ekstraklasy&quot;
Ekstraklasa SA
Pewnie będzie to trwać do 1 kolejki... Odpalona raca i sie skończy:-(
 
Do góry Bottom