Śmieje się,po prostu Wiśle potrzeba "tylko" klasowych obrońców, chociażby młodzików... no właśnie ale muszą się przy kimś ograć, no i najważniejsze powrotu gwiazd typu Melikson i pewnie zaczną się piąć w górę tabeli.co Ty pieprzysz?
Śmieje się,po prostu Wiśle potrzeba "tylko" klasowych obrońców, chociażby młodzików... no właśnie ale muszą się przy kimś ograć, no i najważniejsze powrotu gwiazd typu Melikson i pewnie zaczną się piąć w górę tabeli.co Ty pieprzysz?
http://legia.net/wiadomosci,44453-maciej_murawski:_kowalowi_zycze,_zeby_mu_sie_wiodlo.htmlO KRZYSZTOFIE STANOWSKIM I JEGO PORTALU
Pamiętam, że przy zespole kręcił się młody chłopak, który pracował w Naszej Legii. My, jako piłkarze, traktowaliśmy pracowników tego wydawnictwa inaczej niż przedstawicieli innych mediów. To byli kibice, często z nimi rozmawialiśmy, mieli nad naszą szatnią redakcję. Właściciel, świętej pamięci Wieslaw Giler był naszym kolegą, więc oni mieli do nas największy dostęp. I Stanowskiego w Przeglądzie Sportowym zatrudniono po to, żeby wynosił z szatni różne rzeczy. Jacek Kmiecik i Paweł Zarzeczny za jego pomocą chcieli wyszukiwać sensacje. A to nie była Legia Kowala, Rataja czy młodego Marka Jóźwiaka. To była Legia grzecznych chłopaków. Największymi łobuzami w zespole byli Szamo, Mosórek i Miętowy. Może nie byliśmy tak dobrymi zawodnikami jak Leszek Pisz i ekipa z czasów Ligi Mistrzów, ale dużo nadrabialiśmy ambicją, zostawialiśmy na boisku całe serducho. Wiadomo jednak, ze najlepiej sprzedaje się sensacja, w dodatku w Legii. Pewnego dnia dowiedzieliśmy się z gazety na przykład, że Marek Citko pobił się z Jackiem Zielińskim. Doszedłem do wniosku, że jest kilku dziennikarzy, którzy z nami cały czas niemiłosiernie jadą. Byłem kapitanem, więc zasugerowałem, żebyśmy w drużynie zrobili listę dziennikarzy, z którymi nie będziemy rozmawiać. Na tej liście znalazł się między innymi właśnie Stanowski, Kmiecik i Zarzeczny, a także Janusz Atlas. Pamiętam jak do Legii przybył Aco Vuković, więc Stanowski od razu zgłosił się do niego z prośbą wywiadu. Vuko spojrzał na niego i odparł – "nie, ja z tobą nie mogę rozmawiać". Przyszedł nowy zawodnik i od razu nie chciał z nim gadać. Przed ostatnim meczem w sezonie mistrzowskim Stanowski napisał artykuł, w którym stwierdził, że Legia nie powinna być mistrzem, bo ma tyle samo punktów co Wisła, a krakowianom wcześniej, w związku z podziałem na grupy, jedno oczko zniknęło. Później jeden z kolegów powiedział mi, że za to kibice Legii złapali Stanowskiego i postawili go do pionu. Może myśli, że to ja ich na niego nasłałem. Przypomina mi się także historia związana ze świętowaniem zdobycia mistrzostwa Polski w 2002 roku. Jechaliśmy samochodem z Markiem Jóźwiakiem i naszymi żonami, a on nas śledził. Pamiętam, że wyszliśmy do sklepu przy stacji benzynowej i chcieliśmy coś kupić. Nasze żony siedziały wtedy z tyłu w aucie, które – co ważne – posiadało przyciemnione szyby. I on ich nie widział. Gdy wróciliśmy ze sklepu dowiedzieliśmy się, że za murkiem stał przez długi czas właśnie Stanowski i podglądał, co kupujemy w sklepie. To było trochę żenujace. Może myślał, że kogoś pobijemy, albo kupimy 100 litrów wódki. Podsumowując, pisał sobie głupoty, którymi się za bardzo nie przejmowałem, bo nigdy wielkim piłkarskim ani moralnym autorytetem dla mnie nie był, nie jest, i nie będzie, nawet jak napisze 150 książek. Teraz ma ten swój portal, w którym mnie i wielu innych obraża. Tak naprawdę szkoda mi go, bo jego życie kręci się wokół jednej rzeczy, plucia na innych, a to musi być bardzo smutne życie. Zapewne po publikacji tego wywiadu również nie omieszka mi kąśliwie odpowiedzieć, ale cóż, taka już jego natura. Stanowski ani jego poglądy mnie nie interesują i bez względu na to co napisze, nie mają wpływu na moje życie.
Jeszcze jedna informacja, może nie stricte z boisk ekstraklasy, ale zapewne większość już słyszała o tym, co nawyprawiał (jeśli to prawda) nasz ukochany prezes Lato. Gdy to jednak rzeczywiście okaże się prawdą, to może w końcu opuści on dobrowolnie fotel prezesa, chociaż sądząc po jego dotychczasowych wypowiedziach tej sprawy, wszystko jest jeszcze możliwe.Marek Glogaza, szef bielskiego Prefabetu, został prezesem występującego w Ekstraklasie Podbeskidzia Bielsko-Biała. Glogaza z klubem jest związany od kilku lat. Był już członkiem zarządu, członkiem rady nadzorczej, a także szefem rady patronackiej TS Podbeskidzie.
Po wrześniowej dymisji Janusza Okrzesika, na czele klubu stanął poprzedni szef Podbeskidzia, Jerzy Wolas. Zastrzegł wówczas jednak, że funkcję tę będzie pełnił tylko przez trzy miesiące. Słowa dotrzymał. Dziś Rada Nadzorcza TS Podbeskidzie S.A. do pełnienia funkcji prezesa zarządu oddelegowała Marka Glogazę, szefa bielskiego Prefabetu.
Marek Glogaza z klubem jest związany od kilku lat. Był już członkiem zarządu, członkiem rady nadzorczej, a także szefem rady patronackiej TS Podbeskidzie. - Zrobię wszystko, co potrafię, by moja praca wyglądała jak najlepiej. Istotą jest dobra gra naszego zespołu. Wszystkie sprawy sportowe będzie nadzorowała osoba, która według mnie i mojego otoczenia najlepiej na tym się zna: Jerzy Wolas - podkreślił nowy prezes.
Zaznaczył, że spółka akcyjna ma przed sobą szereg zadań. Nowy prezes dodał jednak, że potrzebuje kilku dni, by dokonać przeglądu wszystkich obszarów zarządzania w klubie.
Z funkcji członka zarządu zrezygnował Władysław Szypuła, który od lat był dyrektorem Podbeskidzia. Jerzy Wolas został natomiast wydelegowany do samodzielnego pełnienia funkcji nadzorczych w zakresie spraw sportowych spółki, w tym w szczególności do nadzoru nad działalnością pierwszego i drugiego zespołu piłki nożnej oraz zespołu Młodej Ekstraklasy.
Tutaj owe nagranie:Na nagraniu widać tylko biurko i gabinet Grzegorza Laty. Słychać też rozmowę prezesa PZPN i drugiej osoby. Padają różne kwoty i procenty, mówi się o zarządzie. Według działaczy może być to próba korumpowania "dla swoich potrzeb". Po przesłuchaniu filmu trudno jednak powiedzieć o czym dokładnie mówili Lato ze swoim rozmówcą. Może o prowizji dla agenta nieruchomości?
- Powiem ci jakie chodzą ceny. Od 5 do 10 procent - cytuje Lato swoją rozmowę z osobą trzecią na temat nowej siedziby PZPN. - To jest oszóst. Proponuje ci bańkę, a sam chce kasować trzy - odpowiada tajemniczy rozmówca Laty, który prawdopodobnie nagrywał rozmowę. - Mam nadzieję, że mu nie puścisz tego tak łatwo? - dopytuje. - Nieee - odpowiada prezes. Dalej rozmówcy mówią o zbliżającym się zarządzie PZPN.
Z kolei Kazimierz Greń powiedział w Polsat News, że dotarły do niego dokumenty obciążające prezesa Latę.
Materiały dotyczą przetargu na budowę siedziby PZPN, jak również ekstranetu, działki pod siedzibę. Prezes Podkarpackiego ZPN ocenił, że dowody są "bardzo mocne", a filmów obciążających Latę jest więcej.
Złożony przez delegatów, na odbywającym się w Warszawie zjeździe PZPN, wniosek o odwołanie Laty nie będzie poddany pod głosowanie. Według prawnika związku wprowadzenie go do porządku obrad jest niemożliwe.
Wniosek złożył delegat Podkarpackiego ZPN Marek Hławko. Domagał się w nim wprowadzenia punktów dotyczących: odwołania Laty i skrócenia kadencji związku. Grupa delegatów zarzucała Lacie korupcję przy budowie nowej siedziby PZPN.
- Podczas walnego zgromadzenia nie ma możliwości odwołania prezesa. W trakcie kadencji jedynie prezes związku lub przewodniczący komisji rewizyjnej mogą złożyć wnioski z propozycją odwołania danych osób. Wówczas taki punkt umieszczany jest w porządku obrad, a te osoby są wzywane na zjazd, bowiem mają prawo obrony. To wszystko wynika ze związkowego statutu - powiedział prawnik PZPN Andrzej Wach.
W głosowaniu delegaci zdecydowali, że ten temat został zamknięty, a wniosek Hławki nie znalazł się w programie obrad.
Po medialnych informacjach o możliwości korupcji w PZPN przybycie na zjazd odwołała nowa minister sportu Joanna Mucha.
- W związku z doniesieniami medialnymi, które wskazują na działania naruszające prawo przez Zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej, Minister Sportu i Turystyki Joanna Mucha odwołała udział w Walnym Zgromadzeniu Sprawozdawczym Polskiego Związku Piłki Nożnej - napisano w komunikacie MSiT.
W pzpn' nie ma czegoś takiego. Są dwie zwalczające się grupy ale żeby nazywać którąś 'prawidłową stroną' to ostra przesada. Beton się kłóci o kasę i tyle. Właśnie czytałem że według CBA dowody są słabe i oni nie złożą zawiadomienia o przestępstwie.Wydaje się, że Greń już od dłuższego czasu stoi po prawidłowej stronie barykady,