7 lipca w Bydgoszczy zostanie rozegrany półfinał DPŚ, w którym wystartuje m.in. reprezentacja Stanów Zjednoczonych. Przedstawiciele Amerykanów potwierdzili już, że w ich zespole pojedzie Billy Hamill.
"Bullet" oficjalnie karierę zakończył kilka lat temu, ale nadal ścigał się w turniejach rozgrywanych w Stanach Zjednoczonych, a początkiem maja tego roku pojawił się w składzie
USA na rundę kwalifikacyjną DPŚ w Lublanie. Amerykanie wygrali te zawody, a
Billy Hamill zdobył dla nich 10 punktów. Występ 42-letniego zawodnika w półfinale w Bydgoszczy nie był jednak pewien, bowiem rozważano, czy nie dać szansy startu któremuś z młodszych żużlowców.
Ostatecznie jednak Hamill do Bydgoszczy przyjedzie. Swojego zadowolenia z tego powodu nie ukrywa aktualny mistrz świata -
Greg Hancock.
- Nie można lekceważyć Billy'ego Hamilla. On jest w stanie pokonać każdego z zawodników, który wystąpi w tych zawodach - przekonuje "Herbie".
- Myślę, że każdy zdaje sobie sprawę, że to będzie dla niego sporym wyzwaniem, aby wrócić do jazdy na odpowiednim poziomie. Ale tak jak wspomniałem, Billy'ego nie można lekceważyć.
Hancock przyznaje, że nie wie jakiej zdobyczy punktowej można spodziewać się po swoim koledze z byłego już team'u Exide .
- To pytanie powinno być raczej skierowane do Billy'ego. Ja nie chciałbym wywierać na nim presji - tłumaczy, dodając też, że obecność Hamilla będzie dla reprezentacji
USA dodatkową motywacją.
Skład zespołu uzupełnią
Ryan Fisher i
Ricky Wells. Obaj startowali też w rundzie kwalifikacyjnej w Lublanie.
- Ja i Billy wiemy już jak się trzeba przygotować do takich zawodów. Teraz ważne, aby przekazać istotną wiedzę Ryanowi i Ricky'emu. Musimy punktować w każdym wyścigu. Zera są niewygodne, dlatego trzeba zbierać punkty w każdym biegu - mówi Hancock.
Rywalami Amerykanów w Bydgoszczy będą Polacy, Duńczycy i Rosjanie. Zwycięzca turnieju awansuje do finału, natomiast druga i trzecia drużyna pojedzie w barażu.