Witam wszystkich!
Zalogowałem się na waszym forum zachęcony czytaniem tego tematu. Przeczytałem cały (trochę to zajęło ???? ) więc teraz się wypowiem.
Nie uważam że moje zdanie jest słuszne, nie mam zamiaru też nikogo do niego przekonywać.
Jestem bardzo młodym człowiekiem, obecnie studiuje, a wiadomo jaka kieszeń studencka jest..
Przygodę z bukmacherką zacząłem jakieś 4 lata temu.
Wiadomo jak to jest na początku, prawie zawsze wtopa, od biedy wygrana.
Przez te wszystkie lata zagrałem kupon za nie więcej niż 20 zł. Często odpadały, lecz czasem zdarzało mi się wyciągnąć pieniądze.
Z racji tego że grałem zawsze długie kupony rzadko kiedy tak na prawdę miały one racje bytu, chociaż zdarzało mi się zrobić z 5 zł 1200 zł. Nie wiem czy to dużo czy to mało, czy to źle czy to dobrze, zmierzam do czegoś innego.
Stwierdziłem że chcę spróbować zarabiać na bukmacherce. Czy jest to możliwe? Nie wiem, ale wiem że od mistrzostw świata zmieniłem styl gry i widzę pewne rezultaty.
Wpłaciłem do Bwin'a 50 zł, dostałem tam jakiś bonus od tego i zacząłem skreślać.
Przez mistrzostwa świata rozmnożyłem to do niemal 700 zł, jakie mistrzostwa świata były każdy wie.. :/
Udało mi się to zrobić, ponieważ zredukowałem długość kuponów, gram teraz
max kurs 10 za 20-30 zł. Wiem że dla większości z was to bardzo śmieszne pieniądze, ale na razie nie mogę sobie na więcej pozwolić.
Mam nadzieję, że do stycznia uda mi się z tego zrobić
2-3 tys. złotych. Nie mam zamiaru ruszać tych pieniędzy, chce je zostawić na grę. Kiedy uzbieram wspomnianą wcześniej sumę chce grać
max kurs ~10 na kupon i puszczać to za max 50-100 zł. Oczywiście, może nie wejść, jestem tego świadomy, ale będę przegrywał wtedy kasę buka a nie swoją, więc będę spokojniejszy.
Kolejną zasadą z jaką postanowiłem grać to ustalony system wypłat. 3 tys. (jeżeli uda mi się je ugrać) zostawiam zawsze na grę, a wszystko co powyżej wypłacam.
Następna bardzo ważna zasada to nigdy nie próbować się odegrać (max 1 kupon na tydzień, wejdzie to wejdzie nie wejdzie to trudno).
Teraz przechodzę do sedna sprawy. Czy z bukmacherki da się wyżyć? Najpierw trzeba zdefiniować słowo "wyżyć". Dla większości z was jak czytam "wyżycie" oznacza zapewnienie sobie stabilności finansowej przez długi okres czasu, która pozwoli wam na zapewnienie godnego życia wam i waszej rodzinie (tj. opłacenie mieszkania/domu, ubranie dzieci opłacenie im szkoły, wakacji itd.).
Dlatego abyście "wyżyli z bukmacherki" potrzebne są wam na prawdę duże pieniądze (przynajmniej jak dla zwykłego studenta ???? )
Pragnę przedstawić wam temat z mojego punktu widzenia.
Przyjmijmy że mam
kapitał wysokości
3 tys. zł na grę, wszystko co powyżej wypłacam.
Skreślam 4 kupony na miesiąc (tak na każdy weekend 1) i w każdy wrzucam 100 zł (kurs 10 jak wspominałem)
1 weekend
2 weekend
3 weekend
4 weekend
(to czyste założenia, proszę mnie za nie nie linczować..)
wkładam te kupony 400 zł, wyciągam 1000 (czysto hipotetycznie cały czas).
Jestem 600 zł na
Dla większości z was jak czytam to są żadne pieniądze, ale uwierzcie mi że na moją kieszeń takie pieniądze w miesiącu pozwalają mi utrzymać samochód i jeszcze trochę zostaje.
Zysk może być wyższy może być niższy wiadomo.
Reasumując moją cała długą i pogmatwaną wypowiedź:
Czy z buka da się wyżyć zależy od tego jak rozumiemy to słowo. Dla mnie, zwykłego szarego studenta, jeżeli moje zainteresowania sportem są w stanie uśredniając w miesiącu przynieść mi dochód nawet rzędu 500-1000 zł, to dla mnie w jakiś sposób da się wyżyć, bo za to ja opłacam mieszkanie, mam na utrzymanie auta, a to co zarabiam co miesiąc pozostaje mi na inne rzeczy...
Przepraszam wszystkich czytających za zanudzanie was historią moich gier u buka, za prymitywne wyliczenia matematyczne. Proszę was też o komentarz na ten temat jaki by on nie był. Wiem że znajdzie się wielu którzy stwierdzą że jestem niepoprawnym optymistą albo nawet i chory.
Ale znam człowieka (spotykam go często u jednego z buków naziemnych), czasem z nim rozmawiam. Na oko ma lat z 60. U buka widzę go co weekend, zawsze u tego samego i w tym samym miejscu, siedzi sobie "dziadziuś" i skreśla. I często podchodzi do okienka po wypłatę, pamiętam jak z 2 lata temu w grudniu spotkałem go i chwile porozmawialiśmy.
Wtedy powiedział, że za 2 kupony zagrane w tym miesiącu będzie miał fajny prezent pod choinkę dla swojej córki- wyremontuje jej kuchnie.
Czy życie z bukmacherki jest możliwe? Sami sobie na to pytanie odpowiedzcie.
Pozdrawiam, Movi