Dzisiejszym sportem rządzi pieniądz, ale w tym pojedynku nie biorę ustawki pod uwagę.
Po  pierwsze, promotorzy Artura Szpilki wpompowali w niego masę pieniędzy i  dość mocno go wypromowali. Gdyby się podłożyli to sami sobie,  strzeliliby w stopę, ponieważ jego akcje momentalnie spadają praktycznie  do zera, znika z rankingów i będzie bardzo trudno doprowadzić do dużej  walki, nie mówiąc już o tym, że kibice będą się od niego odwracać po  takiej kompromitacji z człowiekiem znikąd.
Po drugie, ciężko z dnia na dzień będzie im wypromować nowego "idola" dla januszy i grażyn z własnej grupy. Trzeba pamiętać o ostatnich wpadkach dopingowych.
Po trzecie, ustawkę brałbym pod uwagę w dwóch wariantach - obaj  zawodnicy należą do jednej stajni i promotorzy chcieliby wywindować  akcje jednego kosztem drugiego lub, gdyby zasłużony zawodnik z dorobkiem  ustępował pola młodzieniaszkowi z szansami na zwojowanie danej wagi w  przyszłości. Żaden z tych wariantów nie miał miejsca w tej walce.
Pierwszy  raz o Adamie Kownackim usłyszałem kilka miesięcy temu przy okazji  wywiadu czy jakiejś pyskówki w internecie. I nie widzę w tym nic  dziwnego, bo z nikim poważnym nie walczył, więc jak miałem o nim  usłyszeć wcześniej. Jestem przekonany, że dla wielu niedzielnych znawców  boksu stanie się on kolejną nadzieją na podbój wagi ciężkiej, bo zero w  rekordzie i pokonał Szpileczkę, ale nie ma co się oszukiwać. Z tej mąki  chleba nie będzie. Jest słaby technicznie, co każdy lepszy rywal z  pewnością wykorzysta. Gość ma 28 lat, a poza mocnymi ciosami nic innego  nie prezentuje w ringu. Gdyby był młodszy to, byłaby szansa na jakiś  większy progres, ale w tym przypadku czarno to widzę. Nie zawsze ten,  kto ma mocniejszy cios, wygrywa walkę.
Po czwarte, mina  Artura podczas ogłoszenia werdyktu mówiła wszystko. Stał tak obsrany  jakby, zastanawiał się, za co opłacić rachunki w przyszłym miesiącu. Nie  zauważyłem w tym grama aktorstwa. Jego reakcja była dla mnie bardzo  szczera. Prawdziwy wrak człowieka. Przy ustawce pewnie nie wyglądałby na  tak rozbitego, bo hajsik, by się przecież zgadzał. Zlekceważył rywala i zapłacił za to najwyższą cenę.
Nie uważam się za wielkiego znawcę boksu, ale trochę już siedzę w temacie i na moje oko to jest koniec Arturka. Teraz może wrócić do Polski i obijać totalnych ogórów. O mistrzostwie świata może zapomnieć. 
MMA i "walka" z Najmanem czy Stiflerem to powinny być jego główne cele w tym momencie.
Dobrze się stało, że Adam wygrał, bo w boksie poza umiejętnościami też liczy się klasa i opanowanie poza ringiem. Arturek kozaczył, ośmieszał swoich rywali, a jak przyszło co do czego - dostał  oklep. Mnie to bardzo cieszy. Każdy zawodnik powinien szanować swojego  przeciwnika, nawet jeśli uznaje go za słabszego od siebie. Zawsze mnie w  tym pajacu irytowało jego podejście i dobrze, że został sprowadzony na  ziemię. Jedynie obawiam się tego, że obije dwóch czy trzech ogórków i  niedzielni znawcy znowu będą mu kibicować. Dla mnie jest skończony.
Reasumując,  włożyli w niego kupę hajsu, podłożyli się, trochę obłowili (co pewnie  nie wyrównuje pieniędzy włożonych w niego) i świadomie zrzucili w niebyt  dobrze wypromowanego zawodnika? Ustawka w tym przypadku to dla mnie  kompletny nonsens.