B
453
boxingcavalier
Użytkownik
Jose Pedraza vs Edner Cherry - 1,25 (Bet365 - DNB, BoyleSports)
03-10-2015 - IBF World super featherweight title
Konfrontacja bardziej interesująca ze sportowej niż bookmakerskiej perspektywy.
Jose "Sniper" Pedraza to perspektywiczny zawodnik, całkiem kompletny, rozwijający się i utalentowany, co nawet w lekko krytycznym spojrzeniu nań nie można uznać za przejaw szermowania określeniem, tak ostatnio częstym. Dobry amator, a już na początku zawodowstwa w 2011 r. sparujący z Romanem Martinezem. Bardzo chwalony po pewnym czerwcowym wypunktowaniu Andrey'a Klimova, co dało mu pas IBF kategorii super featherweight. Takiego lania nie sprawił Rosjaninowi nawet Terrence Crawford dwa lata temu.
Hasłowo i w skrócie: dobry zasięg, pewnie i swobodnie walczący z obu pozycji, dowolnie je przeplatając podczas walk, bardzo dobry bokser z dystansu, bardzo dobry w półdystansie - z wyśmienitą gardą, balansem i przyśpieszeniami, obijaniem dołów z szybkim odejściem pozwalającym uniknąć niemal nagminnie występującej po tym mniejszej lub większej kontry przeciwnika na górę. To ostatnie w czystej formie zaprezentował rok temu z Juanem Carlosem Martinezem. Szybki na nogach, dysponujący "długim krokiem" bokserskim, co pozwala skrócić, jak i wydłużyć dystans niezwykle praktycznie, dodając do tego dociągnięty jab, przy jednoczesnym zachowaniu pełnej stabilności i "zwartości w sobie" (!) - bez oznak jakiejkolwiek sztywności (!!), z jednoczesną pracą tułowia, szczelną gardą i wyprowadzaniem ciosów - zarówno "na dojściu", jak i "odejściu". Owo długie dojście i odejście, raz, że szybkie, dwa - i co ważne - można określić jako styl jego, a obserwacja kilku dobrych walk zawodnika pozwala śmiało uznać to za immanentną cechę stylu, nie zaś jakąś składową, którą się wypracowuje. Choć dla ścisłości odnotować należy podrasowanie jej względem czasów amatorskich i to, że już Paul Malignaggi stosując szybkie dojścia (doskoki) z długim jabem pokonał Cherry'ego, kiedy ten był w znacznie lepszej formie.
Lateralna aktywność to nogi połączone z poruszaniem się po skosie z łatwym łączeniem zwodów tułowiem. Nie marnuje ciosów. Nie przejawia zbędnej aktywności między linami, która nie przekładałaby się na efektywność ataku lub obrony.
Dalej: kombo bije z różnych płaszczyzn i kątów i to w jednej serii (ładna prezentacja miała miejsce choćby z Juanem Carlosem Martinezem). To nieczęsta umiejętność.
A teraz już punkty newralgiczne, typowo bookmakerskie.
1. Talent, umiejętności stoją po stronie Pedrazy. Rozwój na przestrzeni walk zawodowych, jak i w odniesieniu do amatorów. Cherry zaś jako pięściarz dobry technicznie, mający żyłkę do tego sportu, nieco niedoceniany, raz przez średni bilans, dwa - przez taką przypadłość minimalnego przegrywania rund, co z perspektywy historycznej dla niepiszącego dysertacji, sprowadza się do odczytania wyniku, punktacji lub ogólnego obrazu pojedynku, notuje jednak spadek formy na tle ostatniego przeciwnika, lipcowego Luisa Cruza. Słabego Luisa Cruza: statycznego , wyprowadzającego małą ilość uderzeń i kombinacji, wolnego, ze słabą pracą nóg. Sprawozdawca do czasu porażki widział po ośmiu rundach przewagę Cruza 78-75. A wszystko to po niemal pewnej sobotniej porażce zostanie zamknięte słowami: wyboksowanie, wiek, początek równi pochyłej.
2. Przystanę na chwilę nad wyżej zasygnalizowanym minimalnym przegrywaniem rund przez Amerykanina. To skutek takiej lekkości bytu, postrzegania boksu bardziej jako zawodu niż bitki o legacy, hype, splendor, pieniądze czy działania z bad intentions. Nie można Cherry'emu odmówić niezłej pracy nóg, luzu, lecz często lekko przysypia, zwalnia na przestrzeni dobrych kilku rund, oddaje pole i to w sytuacji gdy góruje nad przeciwnikiem (runda 5 i 6 z Luisem Cruzem) czy gdy akcja między linami wymaga większej aktywności w obronie, szukania innych rozwiązań (2008 rok i Malignaggi), a wcale nie wynika z przełamania czy przyjęcia mocnego uderzenia (od ok. 4-5 r. z Jose Armando Santa Cruzem w 2006 r.). Pedraza natomiast, opierając swój styl na technice nie poddaje się próbom przełamania, narzucenia stylu, nie zbija go niekorzystny dlań rozwój sytuacji i prezentuje to już w 2008 roku w kaskach z Daouda Sow (rewanż na profi może się niedługo zarysuje, różnica tylko jednego przedziału, choć wątpię by rychło do tego doszło). Zawodowstwo przyniosło tego potwierdzenie na ile mogło - dotychczas Pedraza jest dominatorem, lecz po kilku czyściochach ino oblizywał się. W wymianach nie odpuszcza, jednako nad nimi panuje, jest uważny, skupiony i zwraca uwagę na obronę (np. 2014 r. i Juan Carlos Martinez czy ostatnio z Klimovem w rundach 6 przede wszystkim i jednej-dwóch kolejnych), a to nieczęste, bo wymiana dla większości to "kto kogo".
W skrócie ujmując dwa powyższe punkty mamy rywali: przełamującego i przełamywanego; wygrywającego rundy zdecydowanie, a przy - szeroko ujmując - niekorzystnych czynnikach, wygrywającego je minimalnie versus przegrywającego odsłony minimalnie - na własne życzenie czy lekko labilnie poddającego się biegowi wypadków.
Dla wzmocnienia tezy: przeciwnicy triumfujący nad Cherry Bomb byli mniej kompletni niż Sniper. Wtedy, wtedy gdy Amerykanin znajdował się w kręgach swego prime'u. A dla statystyków i lubiących korespondencyjne pojedynki:
3. Kondycja: Pedraza zdecydowanie! Nie dywaguję głębiej z uwagi na fakt, że nie będzie to główny czynnik wyższości mego faworyta, nie sądzę też, że nawet niekorzystny obrót spraw zmusi go do pokładania w wydolności głównych nadziei. Raczej może wystąpić to jako tło radzenia sobie z szybkością rąk Cherry'ego, o czym niżej.
Wpływy promotorskie, zasięg ramion po stronie Snipera.
4. W takim wypadku najważniejsze - czym Cherry Bomb realnie może zagrozić?
Kontra. To flagowe zagranie urodzonego na Bahamach 33-latka. To zapewne jest podstawą jego gameplanu na nadchodzący sobotni wieczór w Cincinnati. Skupiał się na tym, ostatnio choćby z Akabą, Vincente Escobedo zapoznał się z mocą kontry w 2 rundzie, a ta zadana 4 odsłony później praktycznie zakończyła rywalizację.
Jednak przy tak ruchliwym rywalu jak Pedraza przypuszczalnie możliwość jej ulokowania maleje, gdyż:
Szybkość rąk Ednera jest nieco większa niż faworyta. Nieco. I na początku walki. Gdy jednak chce mocno trafić (np. z Luisem Cruzem), walka nie idzie po jego myśli (w szerokim ujęciu) lub lekko przysypia szybkość spada wydatnie (choćby z Jose Armando Santa Cruzem) i jest zastępowana przez przestrzeliwanie. Jest to zauważalne już w okolicach 4-5 starcia.Na tę ewentualną przewagę szybkości rąk w pierwszych rundach Jose znajduje odpowiedź. Ujmując hasłowo: przemyślanie operuje wszystkimi innymi składowymi swego stylu, że atut ten zostaje zniwelowany, tak optycznie, jak i na płaszczyźnie szczegółowo-technicznej. Za przykład weźmy rundę numer 2 z Tolmajyanem.
5. Gameplan: Portorykańczyk zdecydowanie - nakreślone pośrednio mniej lub bardziej powyżej z koncertem taktyki z Klimovem, realizowanej chirurgicznie.
Szerokie pole walki Pedrazy - to to z czym Murzyn będzie miał największe problemy, zamykając się z żołnierskich słowach.
Adrien Broner vs Khabib Allakhverdiev - 1,53
03-10-2015 - vacant WBA World super lightweight title
Jose Pedraza 1,25 x Adrien Broner 1,53 = 1,91 (Bet365, Boylesports)
Adrien Broner vs Khabib Allakhverdiev 1,53 - "zamknij zakład" przy 1,18 Broner= 19% (Bet365)
W ostatnich godzinach i minutach kursy na Pedrazę, a szczególnie Bronera spadły.
Lokatowicze obstawiający Bronera po początkowym kursie 1,53 i mający mieszane odczucia co do jego psychiki i jej roli podczas dzisiejszej walki powinni rozważyć tzw. zamkniecie zakładu (np. Bet365), gdyż przy zmianie kursu z ostatnich minut na 1,18 otrzymujemy swoisty surebet w wysokości 19%.
Ja jedną pozycję taką właśnie zamknąłem.
Dodaję dwa sygnalizowane wcześniej typy, w tym jeden "surebet".
Ograniczę się do zupełnego minimum i wręcz rażących skrótów myślowych; do walki bowiem wiele czasu nie pozostało. Umiejętności Bronera a Allakhverdieva to zupełnie inne ligi.
Choć w starciu z Shawnem Porterem, o którym pisałem (http://forum.bukmacherskie.com/f201/boks-typy-z-analizami-3189-62.html#post5449667 ), nie zachwycił i nie idzie mi o momenty, w których Porter konsekwentnie realizował swą taktykę, lecz o chwile, gdy oddawał lekko pole (próba technicznego, nieagresywnego boksu z dystansu) - Broner ich nie wykorzystywał w pełni. Jako główną, uprzednio antycypowaną, przyczynę wskazywałem brak komfortu psychicznego w konfrontacji ze stylem Showtime'a. Po dokładnym ponownym obejrzeniu czerwcowego starcia do powyższej przesłanki, utrzymującej się nadal w mocy, dorzuciłbym jeszcze pewną słabość, niepewność, labilność AB, niezależną od przeciwników, komfortu psychicznego, być może nie definiowalną przez niego samego, niemniej istniejącą.
W każdej płaszczyźnie techniki Allakhverdiev prezentuje się znacznie słabiej od Bronera i Portera.
Dla ścisłości tylko odnotuję. Khabib ma słabe nogi - chyba chce wejśc w przeciwnika, a gdy jest już blisko półdystansu nie przyśpiesza, ataki jego opierają się w dużym stopniu na prawym odganiającym, w zwarciu nie jest nieugięty, nie akcentuje końcówek zwarcia, jest statyczny, czekający na rozwój wypadków, prawy prosty (walczy z odwrotnej pozycji) bity "na sztywno", ale niedociągany, a krótszy jeszcze przez niepoparcie wykrokiem, ataki dość schematyczne i przewidywalne, nie bije kompilacji dół-góra, nie potrafi wykorzystać przestojów oponenta ( 6 runda z Vargasem), a gdy atakuje to bez przemyślenia, trochę jakby na oślep (także 6 odsłona z Jessie), nawet mając przeciwnika przy linach (8 starcie kwietniowej walki), luźna garda, brak uderzeń bitych "z ręki". Niezależnie od tego wszystkiego wygląda w ringu jak loser, o czym wspominali komentatorzy walki z Vargasem i nie można im odmówić racji.
Sprawozdawcy ci punktowali 115-113 dla Rosjanina, zapisując na jego koncie cztery ostatnie odsłony,w podobnym tonie ujmowane później przez Garncarczyka na ringpolska czy co najmniej jednego redaktora boxing.pl. Zupełnie zgodzić się z tym nie mogę. Były to power punche thrown, a nie landed, więc o effective aggressiveness mowy być nie może. Gdyby sytuacja się powtórzyła dziś na terenie Bronera skład sędziowski tym bardziej nie powinien dać się zwieść.
Dodatkowo barak mocnego ciosu Hawka, solidna szczęka Problema i jego teren, obsada punktująca niezaprawiona w ocenianiu walk na najwyższym poziomie, zatem prawdopodobnie ciut bardziej spolegliwa okolicznościom, a te wzmacnia także WBA ze swą odwagą w nieracjonalnych decyzjach.
Na koniec trochę odczarowanie łańcuszka świętego Antoniego. Jastrząb przegrał zasłużenie z Vargasem i wygrał na jego tle na wolnego, a Jessie z Timothy Bradley'em Jr nie prezentował się już na tak szybkiego.
Do tego wszystkiego styl Rosjanina daje komfort psychiczny AB, co w przypadku "About Bullshit" znaczy wiele.
03-10-2015 - IBF World super featherweight title
Konfrontacja bardziej interesująca ze sportowej niż bookmakerskiej perspektywy.
Jose "Sniper" Pedraza to perspektywiczny zawodnik, całkiem kompletny, rozwijający się i utalentowany, co nawet w lekko krytycznym spojrzeniu nań nie można uznać za przejaw szermowania określeniem, tak ostatnio częstym. Dobry amator, a już na początku zawodowstwa w 2011 r. sparujący z Romanem Martinezem. Bardzo chwalony po pewnym czerwcowym wypunktowaniu Andrey'a Klimova, co dało mu pas IBF kategorii super featherweight. Takiego lania nie sprawił Rosjaninowi nawet Terrence Crawford dwa lata temu.
Hasłowo i w skrócie: dobry zasięg, pewnie i swobodnie walczący z obu pozycji, dowolnie je przeplatając podczas walk, bardzo dobry bokser z dystansu, bardzo dobry w półdystansie - z wyśmienitą gardą, balansem i przyśpieszeniami, obijaniem dołów z szybkim odejściem pozwalającym uniknąć niemal nagminnie występującej po tym mniejszej lub większej kontry przeciwnika na górę. To ostatnie w czystej formie zaprezentował rok temu z Juanem Carlosem Martinezem. Szybki na nogach, dysponujący "długim krokiem" bokserskim, co pozwala skrócić, jak i wydłużyć dystans niezwykle praktycznie, dodając do tego dociągnięty jab, przy jednoczesnym zachowaniu pełnej stabilności i "zwartości w sobie" (!) - bez oznak jakiejkolwiek sztywności (!!), z jednoczesną pracą tułowia, szczelną gardą i wyprowadzaniem ciosów - zarówno "na dojściu", jak i "odejściu". Owo długie dojście i odejście, raz, że szybkie, dwa - i co ważne - można określić jako styl jego, a obserwacja kilku dobrych walk zawodnika pozwala śmiało uznać to za immanentną cechę stylu, nie zaś jakąś składową, którą się wypracowuje. Choć dla ścisłości odnotować należy podrasowanie jej względem czasów amatorskich i to, że już Paul Malignaggi stosując szybkie dojścia (doskoki) z długim jabem pokonał Cherry'ego, kiedy ten był w znacznie lepszej formie.
Lateralna aktywność to nogi połączone z poruszaniem się po skosie z łatwym łączeniem zwodów tułowiem. Nie marnuje ciosów. Nie przejawia zbędnej aktywności między linami, która nie przekładałaby się na efektywność ataku lub obrony.
Dalej: kombo bije z różnych płaszczyzn i kątów i to w jednej serii (ładna prezentacja miała miejsce choćby z Juanem Carlosem Martinezem). To nieczęsta umiejętność.
A teraz już punkty newralgiczne, typowo bookmakerskie.
1. Talent, umiejętności stoją po stronie Pedrazy. Rozwój na przestrzeni walk zawodowych, jak i w odniesieniu do amatorów. Cherry zaś jako pięściarz dobry technicznie, mający żyłkę do tego sportu, nieco niedoceniany, raz przez średni bilans, dwa - przez taką przypadłość minimalnego przegrywania rund, co z perspektywy historycznej dla niepiszącego dysertacji, sprowadza się do odczytania wyniku, punktacji lub ogólnego obrazu pojedynku, notuje jednak spadek formy na tle ostatniego przeciwnika, lipcowego Luisa Cruza. Słabego Luisa Cruza: statycznego , wyprowadzającego małą ilość uderzeń i kombinacji, wolnego, ze słabą pracą nóg. Sprawozdawca do czasu porażki widział po ośmiu rundach przewagę Cruza 78-75. A wszystko to po niemal pewnej sobotniej porażce zostanie zamknięte słowami: wyboksowanie, wiek, początek równi pochyłej.
2. Przystanę na chwilę nad wyżej zasygnalizowanym minimalnym przegrywaniem rund przez Amerykanina. To skutek takiej lekkości bytu, postrzegania boksu bardziej jako zawodu niż bitki o legacy, hype, splendor, pieniądze czy działania z bad intentions. Nie można Cherry'emu odmówić niezłej pracy nóg, luzu, lecz często lekko przysypia, zwalnia na przestrzeni dobrych kilku rund, oddaje pole i to w sytuacji gdy góruje nad przeciwnikiem (runda 5 i 6 z Luisem Cruzem) czy gdy akcja między linami wymaga większej aktywności w obronie, szukania innych rozwiązań (2008 rok i Malignaggi), a wcale nie wynika z przełamania czy przyjęcia mocnego uderzenia (od ok. 4-5 r. z Jose Armando Santa Cruzem w 2006 r.). Pedraza natomiast, opierając swój styl na technice nie poddaje się próbom przełamania, narzucenia stylu, nie zbija go niekorzystny dlań rozwój sytuacji i prezentuje to już w 2008 roku w kaskach z Daouda Sow (rewanż na profi może się niedługo zarysuje, różnica tylko jednego przedziału, choć wątpię by rychło do tego doszło). Zawodowstwo przyniosło tego potwierdzenie na ile mogło - dotychczas Pedraza jest dominatorem, lecz po kilku czyściochach ino oblizywał się. W wymianach nie odpuszcza, jednako nad nimi panuje, jest uważny, skupiony i zwraca uwagę na obronę (np. 2014 r. i Juan Carlos Martinez czy ostatnio z Klimovem w rundach 6 przede wszystkim i jednej-dwóch kolejnych), a to nieczęste, bo wymiana dla większości to "kto kogo".
W skrócie ujmując dwa powyższe punkty mamy rywali: przełamującego i przełamywanego; wygrywającego rundy zdecydowanie, a przy - szeroko ujmując - niekorzystnych czynnikach, wygrywającego je minimalnie versus przegrywającego odsłony minimalnie - na własne życzenie czy lekko labilnie poddającego się biegowi wypadków.
Dla wzmocnienia tezy: przeciwnicy triumfujący nad Cherry Bomb byli mniej kompletni niż Sniper. Wtedy, wtedy gdy Amerykanin znajdował się w kręgach swego prime'u. A dla statystyków i lubiących korespondencyjne pojedynki:
3. Kondycja: Pedraza zdecydowanie! Nie dywaguję głębiej z uwagi na fakt, że nie będzie to główny czynnik wyższości mego faworyta, nie sądzę też, że nawet niekorzystny obrót spraw zmusi go do pokładania w wydolności głównych nadziei. Raczej może wystąpić to jako tło radzenia sobie z szybkością rąk Cherry'ego, o czym niżej.
Wpływy promotorskie, zasięg ramion po stronie Snipera.
4. W takim wypadku najważniejsze - czym Cherry Bomb realnie może zagrozić?
Kontra. To flagowe zagranie urodzonego na Bahamach 33-latka. To zapewne jest podstawą jego gameplanu na nadchodzący sobotni wieczór w Cincinnati. Skupiał się na tym, ostatnio choćby z Akabą, Vincente Escobedo zapoznał się z mocą kontry w 2 rundzie, a ta zadana 4 odsłony później praktycznie zakończyła rywalizację.
Jednak przy tak ruchliwym rywalu jak Pedraza przypuszczalnie możliwość jej ulokowania maleje, gdyż:
- aktywność szybkiego przeciwnika na nogach skłania Cherry'ego bardziej do skupienia się na dosięgnięciu go jabem, a kontra nie jest już tak celna - widoczne z Malignaggim
- obrona Pedrazy stoi na wysokim poziomie i można ją uznać za dość kompletną - fizycznie, mentalnie i taktycznie; lepszą niż Amerykanina włoskiego pochodzenia; garda szczelna, wysoka, jednak nieupośledzająca przeglądu sytuacji, pracy nóg, zwodów
- test na kontrę Jose przeszedł od 5-6 rundy starcia z Gabrielem Tolmajyanem, pozytywnie - był uważny i wykorzystywał swe umiejętności
- szczęka Pedrazy co najmniej przyzwoita, a Cherry nie dysponuje jednym usypiającym uderzeniem
- Sniper nie atakuje na hura, ręce dość szybko wracają do gardy
Szybkość rąk Ednera jest nieco większa niż faworyta. Nieco. I na początku walki. Gdy jednak chce mocno trafić (np. z Luisem Cruzem), walka nie idzie po jego myśli (w szerokim ujęciu) lub lekko przysypia szybkość spada wydatnie (choćby z Jose Armando Santa Cruzem) i jest zastępowana przez przestrzeliwanie. Jest to zauważalne już w okolicach 4-5 starcia.Na tę ewentualną przewagę szybkości rąk w pierwszych rundach Jose znajduje odpowiedź. Ujmując hasłowo: przemyślanie operuje wszystkimi innymi składowymi swego stylu, że atut ten zostaje zniwelowany, tak optycznie, jak i na płaszczyźnie szczegółowo-technicznej. Za przykład weźmy rundę numer 2 z Tolmajyanem.
5. Gameplan: Portorykańczyk zdecydowanie - nakreślone pośrednio mniej lub bardziej powyżej z koncertem taktyki z Klimovem, realizowanej chirurgicznie.
Szerokie pole walki Pedrazy - to to z czym Murzyn będzie miał największe problemy, zamykając się z żołnierskich słowach.
Adrien Broner vs Khabib Allakhverdiev - 1,53
03-10-2015 - vacant WBA World super lightweight title
Jose Pedraza 1,25 x Adrien Broner 1,53 = 1,91 (Bet365, Boylesports)
Adrien Broner vs Khabib Allakhverdiev 1,53 - "zamknij zakład" przy 1,18 Broner= 19% (Bet365)
W ostatnich godzinach i minutach kursy na Pedrazę, a szczególnie Bronera spadły.
Lokatowicze obstawiający Bronera po początkowym kursie 1,53 i mający mieszane odczucia co do jego psychiki i jej roli podczas dzisiejszej walki powinni rozważyć tzw. zamkniecie zakładu (np. Bet365), gdyż przy zmianie kursu z ostatnich minut na 1,18 otrzymujemy swoisty surebet w wysokości 19%.
Ja jedną pozycję taką właśnie zamknąłem.
Dodaję dwa sygnalizowane wcześniej typy, w tym jeden "surebet".
Ograniczę się do zupełnego minimum i wręcz rażących skrótów myślowych; do walki bowiem wiele czasu nie pozostało. Umiejętności Bronera a Allakhverdieva to zupełnie inne ligi.
Choć w starciu z Shawnem Porterem, o którym pisałem (http://forum.bukmacherskie.com/f201/boks-typy-z-analizami-3189-62.html#post5449667 ), nie zachwycił i nie idzie mi o momenty, w których Porter konsekwentnie realizował swą taktykę, lecz o chwile, gdy oddawał lekko pole (próba technicznego, nieagresywnego boksu z dystansu) - Broner ich nie wykorzystywał w pełni. Jako główną, uprzednio antycypowaną, przyczynę wskazywałem brak komfortu psychicznego w konfrontacji ze stylem Showtime'a. Po dokładnym ponownym obejrzeniu czerwcowego starcia do powyższej przesłanki, utrzymującej się nadal w mocy, dorzuciłbym jeszcze pewną słabość, niepewność, labilność AB, niezależną od przeciwników, komfortu psychicznego, być może nie definiowalną przez niego samego, niemniej istniejącą.
W każdej płaszczyźnie techniki Allakhverdiev prezentuje się znacznie słabiej od Bronera i Portera.
Dla ścisłości tylko odnotuję. Khabib ma słabe nogi - chyba chce wejśc w przeciwnika, a gdy jest już blisko półdystansu nie przyśpiesza, ataki jego opierają się w dużym stopniu na prawym odganiającym, w zwarciu nie jest nieugięty, nie akcentuje końcówek zwarcia, jest statyczny, czekający na rozwój wypadków, prawy prosty (walczy z odwrotnej pozycji) bity "na sztywno", ale niedociągany, a krótszy jeszcze przez niepoparcie wykrokiem, ataki dość schematyczne i przewidywalne, nie bije kompilacji dół-góra, nie potrafi wykorzystać przestojów oponenta ( 6 runda z Vargasem), a gdy atakuje to bez przemyślenia, trochę jakby na oślep (także 6 odsłona z Jessie), nawet mając przeciwnika przy linach (8 starcie kwietniowej walki), luźna garda, brak uderzeń bitych "z ręki". Niezależnie od tego wszystkiego wygląda w ringu jak loser, o czym wspominali komentatorzy walki z Vargasem i nie można im odmówić racji.
Sprawozdawcy ci punktowali 115-113 dla Rosjanina, zapisując na jego koncie cztery ostatnie odsłony,w podobnym tonie ujmowane później przez Garncarczyka na ringpolska czy co najmniej jednego redaktora boxing.pl. Zupełnie zgodzić się z tym nie mogę. Były to power punche thrown, a nie landed, więc o effective aggressiveness mowy być nie może. Gdyby sytuacja się powtórzyła dziś na terenie Bronera skład sędziowski tym bardziej nie powinien dać się zwieść.
Dodatkowo barak mocnego ciosu Hawka, solidna szczęka Problema i jego teren, obsada punktująca niezaprawiona w ocenianiu walk na najwyższym poziomie, zatem prawdopodobnie ciut bardziej spolegliwa okolicznościom, a te wzmacnia także WBA ze swą odwagą w nieracjonalnych decyzjach.
Na koniec trochę odczarowanie łańcuszka świętego Antoniego. Jastrząb przegrał zasłużenie z Vargasem i wygrał na jego tle na wolnego, a Jessie z Timothy Bradley'em Jr nie prezentował się już na tak szybkiego.
Do tego wszystkiego styl Rosjanina daje komfort psychiczny AB, co w przypadku "About Bullshit" znaczy wiele.