vrazzo
Użytkownik
Arsenal Londyn - FC Barcelona
Arsenal Londyn 4,02 Pinnaclesports
Arsenal Londyn lub remis 1,98 Pinnaclesports
Awans Arsenalu 4,69 Pinnaclesports
Dziś wielki dzień. Taki zdarzy się w tym roku tylko dwa razy. Arsenal ma szansę zemścić się na znienawidzonej Barcelonie. Znienawidzonej, przede wszystkim w ostatnich latach, gdy przyszły te obfite w sukcesy, chcącej kreować się jako niemal Bogów w świecie futbolowym, kogoś, kto może wszystko, kto jest ponad wszystkim. Pewnie dlatego skandal z Pique, Puyolem i Reiną, wkładającymi na siłę Fabregasowi koszulkę Barcelony w trakcie pomundialowej fety nie budził powszechnej odrazy, nie zyskał szerokiej dezaprobaty. To zachowanie dziś należy uznać za śmieszne, bo przecież za kapitana Arsenalu nie przyszła żadna rozsądna oferta, a dla Barcelony okazał się być on wart nie tyle, co Ibrahimović (ponad 40 mln + może najlepszy piłkarz na świecie), a tyle, co Czygryński z Ukrainy. Dziś nie ma co porównywać kadry Arsenalu z tą, która rok temu mierzyła się z Barceloną. Niestety, kontuzjowany jest Thomas Vermaelen, ale pamiętamy, co wtedy działo się z linią obrony Kanonierów - jedną z pierwszych zdrowych opcji był weteran Sol Campbell, który przez ponad pół roku nie miał kontaktu z piłką na najwyższym poziomie, także żelaznym stoperem na Barcelonę był pomocnik Alex Song. Dziś więc brak Sagny, Diaby'ego czy Fabiańskiego należy uznać jedynie za nieznaczne osłabienia. To świetni gracze, ale przecież Arsenal dysponuje na tyle szeroką kadrą, by to załatać. Rok temu w rewanżowym spotkaniu na Camp Nou nie mogła grać praktycznie cała podstawowa jedenastka. Dziś w bramce ujrzymy Wojciecha Szczęsnego, który na pewno nie pęknie pod presją takiego meczu. Na prawej obronie Sagnę zastąpi Eboue, który jest szybszy i lepszy w ofensywie od Baca i właściwie to równorzędny w stosunku do Francuza piłkarz. Do dyspozycji jest trzech zdrowych stoperów, złośliwi powiedzieliby, że dwóch i pół, ale obok Djourou i Kościelnego, Squillaci to jednak dalej najbardziej doświadczony w takich spotkaniach zawodnik i może być przydatny. Na miejscu kogoś związanego z Barceloną nie liczyłbym tym razem na podarowanie jej w dwumeczu 3-4 bramek przez coś, określanego jako "jednoosobową pułapkę ofsajdową". Defensywa Barcelony z małym problemem, nie zagra Carles Puyol, ale to przecież zawodnik, który może popełnić błąd, o czym przekonała się niegdyś Wisła, gdy tracił piłkę na swojej połowie w starciach z P. Brożkiem. Za niego ma wejść ponoć będący w życiowej formie Abidal. Arsenal problemów mało ma także w linii pomocy, zagrają Alex Song i Wilshere, tu apel, by nie rozśmieszać mnie porównaniami Songa z Sergio Busquetsem. Otóż Busquets to gracz, z którego obecności w składzie śmieją się nawet kibice Barcelony - wiem, bo osobiście znam niejednego. Właściwie nie ma żadnych umiejętności, pozwalających mu na grę na tym poziomie, a Song to mniej więcej od półtora roku najlepszy właściwie piłkarz Arsenalu. Ktoś tutaj napisał coś, co jest nie na miejscu, więcej niż śmieszne. Jack Wilshere z kolei ostatnio w naprawdę dobrej formie, co zaprocentowało debiutem w pierwszej 11 reprezentacji. Barcelona ma w pomocy Xaviego czy Iniestę, którzy, cóż są dobrzy w prowadzeniu gry zgodnie z jej filozofią. Z filozofią, jak to mówią niektórzy, pięknego futbolu, dla mnie z filozofią przetrzymywania piłki. Moim zdaniem piękny futbol polega na wymianie ciosów, a nie dążeniu jednego zespołu do trzymania piłki przez właściwie cały mecz, głównie w swojej strefie obronnej lub w strefie środkowej boiska. Niektórzy jednak nie widzą nic ciekawego w wymianie ciosów, mają do tego prawo. Niemniej jednak trzeba przyznać, że w pomocy Barcelona ma dwóch specjalistów, nie tylko od kopania po nogach i wywracania się, gdy robi to rywal, ale także od rozgrywania piłki. Z przodu Messi, Villa, Pedro/Affelay, w Arsenalu zaś do zdrowia wrócił ponoć Samir Nasri i być może zagra od pierwszej minuty. Może nie będzie takiej potrzeby, bo w najlepszej od dłuższego czasu formie jest w tym momencie Andrey Arshavin. Na drugiej stronie Theo Walcott, można brzydko powiedzieć, że "zapierdalacz" (wybaczcie, lepszego słowa po prostu nie ma) w stylu wczorajszej szarży Aarona Lennona, dającej zwycięstwo. Tylko do tego, potrafiący lepiej znaleźć się w sytuacji podbramkowej, niż równie filigranowy skrzydłowy z rywala zza miedzy. Robin Van Persie z kolei jest w świetnej formie i strzela bramkę za bramką, więc o osobę na szpicy można być w miarę spokojnym. Barcelona w ostatnim meczu ligowym nie zachwyciła, remisując z Gijon. W zeszłym roku w tej fazie, właśnie w meczu tej rundy zremisowała pierwsze spotkanie w Stuttgarcie, a jak pamiętamy, był to remis szczęśliwy i rozgromieni w rewanżu Niemcy mogli śmiało tam wygrać. Teraz naprzeciw stanie dużo mocniejsza ekipa. Zwykle przewagą hiszpańskich zespołów jest to, że ze względu na groteskowy i specyficzny charakter ich ligi, kadra tych ekip jest zwykle niemal całkowita, nie przetrzebiona kontuzjami. Rywale mają przeważnie z tym problemy, jednak dziś Arsenal jest w niezłej sytuacji kadrowej. Jest też w niezłej formie i wypada tylko liczyć na to, że nie dadzą wciągnąć się w gry, prowadzone przez Barcelonę na długo przed pierwszym gwizdkiem i zrobią swoje na boisku.
Arsenal Londyn 4,02 Pinnaclesports
Arsenal Londyn lub remis 1,98 Pinnaclesports
Awans Arsenalu 4,69 Pinnaclesports
Dziś wielki dzień. Taki zdarzy się w tym roku tylko dwa razy. Arsenal ma szansę zemścić się na znienawidzonej Barcelonie. Znienawidzonej, przede wszystkim w ostatnich latach, gdy przyszły te obfite w sukcesy, chcącej kreować się jako niemal Bogów w świecie futbolowym, kogoś, kto może wszystko, kto jest ponad wszystkim. Pewnie dlatego skandal z Pique, Puyolem i Reiną, wkładającymi na siłę Fabregasowi koszulkę Barcelony w trakcie pomundialowej fety nie budził powszechnej odrazy, nie zyskał szerokiej dezaprobaty. To zachowanie dziś należy uznać za śmieszne, bo przecież za kapitana Arsenalu nie przyszła żadna rozsądna oferta, a dla Barcelony okazał się być on wart nie tyle, co Ibrahimović (ponad 40 mln + może najlepszy piłkarz na świecie), a tyle, co Czygryński z Ukrainy. Dziś nie ma co porównywać kadry Arsenalu z tą, która rok temu mierzyła się z Barceloną. Niestety, kontuzjowany jest Thomas Vermaelen, ale pamiętamy, co wtedy działo się z linią obrony Kanonierów - jedną z pierwszych zdrowych opcji był weteran Sol Campbell, który przez ponad pół roku nie miał kontaktu z piłką na najwyższym poziomie, także żelaznym stoperem na Barcelonę był pomocnik Alex Song. Dziś więc brak Sagny, Diaby'ego czy Fabiańskiego należy uznać jedynie za nieznaczne osłabienia. To świetni gracze, ale przecież Arsenal dysponuje na tyle szeroką kadrą, by to załatać. Rok temu w rewanżowym spotkaniu na Camp Nou nie mogła grać praktycznie cała podstawowa jedenastka. Dziś w bramce ujrzymy Wojciecha Szczęsnego, który na pewno nie pęknie pod presją takiego meczu. Na prawej obronie Sagnę zastąpi Eboue, który jest szybszy i lepszy w ofensywie od Baca i właściwie to równorzędny w stosunku do Francuza piłkarz. Do dyspozycji jest trzech zdrowych stoperów, złośliwi powiedzieliby, że dwóch i pół, ale obok Djourou i Kościelnego, Squillaci to jednak dalej najbardziej doświadczony w takich spotkaniach zawodnik i może być przydatny. Na miejscu kogoś związanego z Barceloną nie liczyłbym tym razem na podarowanie jej w dwumeczu 3-4 bramek przez coś, określanego jako "jednoosobową pułapkę ofsajdową". Defensywa Barcelony z małym problemem, nie zagra Carles Puyol, ale to przecież zawodnik, który może popełnić błąd, o czym przekonała się niegdyś Wisła, gdy tracił piłkę na swojej połowie w starciach z P. Brożkiem. Za niego ma wejść ponoć będący w życiowej formie Abidal. Arsenal problemów mało ma także w linii pomocy, zagrają Alex Song i Wilshere, tu apel, by nie rozśmieszać mnie porównaniami Songa z Sergio Busquetsem. Otóż Busquets to gracz, z którego obecności w składzie śmieją się nawet kibice Barcelony - wiem, bo osobiście znam niejednego. Właściwie nie ma żadnych umiejętności, pozwalających mu na grę na tym poziomie, a Song to mniej więcej od półtora roku najlepszy właściwie piłkarz Arsenalu. Ktoś tutaj napisał coś, co jest nie na miejscu, więcej niż śmieszne. Jack Wilshere z kolei ostatnio w naprawdę dobrej formie, co zaprocentowało debiutem w pierwszej 11 reprezentacji. Barcelona ma w pomocy Xaviego czy Iniestę, którzy, cóż są dobrzy w prowadzeniu gry zgodnie z jej filozofią. Z filozofią, jak to mówią niektórzy, pięknego futbolu, dla mnie z filozofią przetrzymywania piłki. Moim zdaniem piękny futbol polega na wymianie ciosów, a nie dążeniu jednego zespołu do trzymania piłki przez właściwie cały mecz, głównie w swojej strefie obronnej lub w strefie środkowej boiska. Niektórzy jednak nie widzą nic ciekawego w wymianie ciosów, mają do tego prawo. Niemniej jednak trzeba przyznać, że w pomocy Barcelona ma dwóch specjalistów, nie tylko od kopania po nogach i wywracania się, gdy robi to rywal, ale także od rozgrywania piłki. Z przodu Messi, Villa, Pedro/Affelay, w Arsenalu zaś do zdrowia wrócił ponoć Samir Nasri i być może zagra od pierwszej minuty. Może nie będzie takiej potrzeby, bo w najlepszej od dłuższego czasu formie jest w tym momencie Andrey Arshavin. Na drugiej stronie Theo Walcott, można brzydko powiedzieć, że "zapierdalacz" (wybaczcie, lepszego słowa po prostu nie ma) w stylu wczorajszej szarży Aarona Lennona, dającej zwycięstwo. Tylko do tego, potrafiący lepiej znaleźć się w sytuacji podbramkowej, niż równie filigranowy skrzydłowy z rywala zza miedzy. Robin Van Persie z kolei jest w świetnej formie i strzela bramkę za bramką, więc o osobę na szpicy można być w miarę spokojnym. Barcelona w ostatnim meczu ligowym nie zachwyciła, remisując z Gijon. W zeszłym roku w tej fazie, właśnie w meczu tej rundy zremisowała pierwsze spotkanie w Stuttgarcie, a jak pamiętamy, był to remis szczęśliwy i rozgromieni w rewanżu Niemcy mogli śmiało tam wygrać. Teraz naprzeciw stanie dużo mocniejsza ekipa. Zwykle przewagą hiszpańskich zespołów jest to, że ze względu na groteskowy i specyficzny charakter ich ligi, kadra tych ekip jest zwykle niemal całkowita, nie przetrzebiona kontuzjami. Rywale mają przeważnie z tym problemy, jednak dziś Arsenal jest w niezłej sytuacji kadrowej. Jest też w niezłej formie i wypada tylko liczyć na to, że nie dadzą wciągnąć się w gry, prowadzone przez Barcelonę na długo przed pierwszym gwizdkiem i zrobią swoje na boisku.