Kurcze ... Do kitu ten mecz w Grudziądzu, te wypadki dziś to jakaś tragedia. Wynik schodzi dziś dla mnie na drugi plan i od dawien dawna nie mam już ochoty tego oglądać. O ile kraksa Nickiego i Jacka to skutki sytuacji torowej, tak dzwon Denisa po raz kolejny uświadomił mi jedną myśl z którą miałem się podzielić na forum już dawno.
Od kilku lat, a w tym sezonie szczególnie zauważam wzmożoną ilość wypadków w których winowajcami są juniorzy, które są konsekwencją po prostu braku umiejętności. W ciemno strzelam, że bieg nr. dwa jest najczęściej powtarzanym biegiem w sezonie i to myślę, że z dużą przewagą nad innymi. Do czego dążę? Mianowicie do tego, aby zaleźć wyjście z takiej sytuacji, tylko nie do końca je widzę. Juniorzy jeździć muszą, bo gdzieś muszą się objeżdżać, jednak dochodzi do naprawdę absurdalnych sytuacji. Niektórzy juniorzy mają na tyle małe umiejętności, że nie potrafią ukończyć biegu jadąc samotnie z tyłu. Są upadki, są łzy, nie mówiąc o tym, że praktycznie nie wnoszą nic do rywalizacji poza walką między sobą. Oczywiście są drużyny, które mają mocną juniorkę, bo czy to Motor, czy Włókniarz, tam są młodzi zawodnicy, którzy śmiało mają prawo rywalizować z seniorami. Tacy zawodnicy oczywiście niech jeżdżą, ale co z resztą? Mam duży niesmak co do tej sytuacji. Średnie biegowe są przekłamane, statystyki też.
Mam coraz większe wątpliwości, że wymaganie młodych zawodników w składach jest obecnie większym minusem dla ligi niż plusem, pomijając fakt, że duża część z nich zanim dojdzie do seniorki to albo skończy karierę, albo zrobi sobie krzywdę.
Zdecydowanie wolałbym oglądać przez 15 biegów zawodników, którzy jak to się mówi mogą wygrać każdy z każdym niż młodych chłopaków, którzy na dojeździe do pierwszego łuku są 10 metrów za seniorami.