Moja propozycja na 13 dzień M. Ś. czyli środę 12 sierpnia: Kyren Wilson - Anthony McGill, wygra McGill (+4,5),.PZBUK, kurs 1,86
Sądząc po statystykach H2H uczestników tego półfinału z każdym z graczy drugiego meczu półfinałowego, to ten mecz wyłoni przegranego w finale M.Ś., a mecz Osy z Markiem to przedwczesny finał. Czy tak będzie, to zobaczymy za kilka dni.
Wracając szybko do wskazanego w tytule meczu, to mam wrażenie, że buki i fani zdają się widzieć bardzo mocnego faworyta, w postaci wypasionego angielskiego lorda Wilsona i outsidera - pastucha ze szkockiej dziczy, Antoniego, który zamiast pozostać na pastwisku, pojawi się na eleganckim angielskim trawniku, przypadkiem. Na takie proporcje w ocenach tych graczy wskazują aktualne kursy, średnio na świecie kształtujące się na poziomie 1,27 - 3,79, najwyższe 1,31 - 4,00. Zgłaszam moje veto.
Dlaczego odrzucam taka ocenę? Zacznę od tego co wskazuje na przewagę Wilsona: wyższy od ok. 3 lat ranking, więcej zwycięstw turniejowych i więcej meczy na finałowych szczeblach turniejów. Wyższe personalne wskaźniki statystyczne, w których Kyren wyprzedza Antoniego o od 1 do5 punktów procentowych, w zależnosci od ocenianego elementu gry. Pamiętajmy jednak, że obaj mają te wskaźniki ponadprzeciętne. W ostatnich 3-4 latach Wilson na pewno wyraźnie przewyższa McGilla pod względem częstotliwości budowania brejków 100+ - mniej więcej 3-krotnie, a o ok. 33% częściej buduje brejki 50+. Wcześniej tej przewagi nie było. Wilson bazuje na ofensywnej grze, dąży do szybkiego zbudowania brejka wygrywającego mu frejma. Niechętnie rezygnuje z kontynuacji podejścia, choć trzeba mu przyznać, że obecnie częściej niż wcześniej rozważa także zagranie defensywne. W obecnym turnieju, gdy decyduje się na to, robi to skutecznie i, jak dotąd, zostawia z reguły stół bezpieczny. Trzeba mu też przyznać, że znakomicie radzi sobie z długimi bilami, czyli z uderzeniami na długim dystansie. Oczywistą wadą w grze Wilsona jest jego słaba technika, jedna z gorszych, jeśli nie najgorsza w całej czołówce, bardzo twarda. Ona ogranicza zakres jego możliwości wyboru zagrań w trudniejszych, bardziej skomplikowanych sytuacjach. McGill pod względem technicznym jest dużo bardziej zaawansowany, jego miękkie operowanie kijem daje mu więcej możliwości gry. Dla McGilla priorytetem jest kontrola białej bili, kontrola sytuacji na stole i w konsekwencji dużo łatwiej gotów jest się bezpiecznie odstawić, przejść do defensywy, po to by nie zostawić rywalowi łatwej gry. Co wcale nie znaczy, że nie podejmuje odważnych decyzji. W tym turnieju dobrze radzi sobie z długimi uderzeniami. Na pewno w tym meczu powinien nieco precyzyjniej j niż wcześniej odstawiać się. Jego dotychczasowi rywale mieli okazje związane z niedokładnościami na odstawnych McGilla.
Obaj gracze mają znakomite cechy wolicjonalne, sa odporni psychicznie na stres, rywalizację i źle układające się wydarzenia w meczu. Ja mimo wszystko widzę tu pewną przewagę Szkota, choć nie odmawiam walorów psychice Anglika. Wilson nie bez przyczyny ma ksywkę Wojownik. Nie wiem, jaki przydomek nosi Rudy, ale dla mnie jest Twardzielem. Można go też dosadniej określić, ale tu nie wypada.
Dotąd panowie grali ze sobą 8 razy w latach 2010-2020, z tego 5 razy wygrał Szkot, we frejmach prowadzi 32:27. W 2016 grali ze sobą finał w Indian Open, który wygrał McGill. Warto dodać, że 2 z 3 tych zwycięstw Wilsona miały miejsce podczas turniejów specyficznej odmiany snookera 6-Reds (do gry używa się 6 a nie standardowych 15 bil czerwonych). Ostatni ich mecz, w styczniu tego roku wygrał McGill 3:1. Nigdy nie grali na dystansie dłuższym niż do 6 wygranych frejmów. W ich meczach niezbyt często notowano brejki 100+, bo tylko w 3 z 8 meczy, łącznie zbudowali ich 6, większość z nich to dzieło Wilsona. Oczywiście pamiętajmy, że w meczach odmiany 6-Reds nie sposób skonstruować brejka 100+.
Podsumowując: nie kwestionuję faworyzowania Wilsona, ale jego przewaga nad McGillem jest daleko mniejsza niż wskazują dzisiejsze notowania. Dla mnie McGill jest zawodnikiem kompletniejszym, bardziej wszechstronnym, ośmielę sie go nazwać "Małym Selby'm". Minione 2-3 lata miał słabsze, ale na tym turnieju gra co najmniej bardzo przyzwocie i daje nadzieje na progres. Uważam, że gdy tylko pojawią się jakieś trudności w grze Kyrena, natychmiast faworytem meczu stanie się niedoceniany teraz Szkot. Dlatego w mojej ocenie każdy bet po stronie Rudego ma wartość, a jego czyste zwycięstwo, czy odpowiedni handikap każdy musi dobrać do swojej strategii obstawiania. Tutaj podaję linię umiarkowaną, rozsądną przy długoterminowym podejściu do zakładów bukmacherskich. W kuponie konkursowym, do którego ta analiza jest dokładką, podaję czyste zwycięstwo McGilla, z powodów konkursowych. Taki wybór jest jednak dla graczy agresywnie obstawiających, choć powtarzam, w moim przekonaniu nadal racjonalny. Stawka wysoka - 8/10 jednostek.
Rezultat: 17:16