wimiezasad
Użytkownik
Na dużych obiektach dokonuje się siedmiu pomiarów rozstawionych naprzemiennie po obu stronach zeskoku. Skoczek, który wychodzi z progu uruchamia fotokomórkę, która włącza czujniki. Te robią około 150 pomiarów, z których wyciągana jest średnia. Bardzo ważną kwestią jest również to, że system automatycznie wyłapuje osiągniętą odległość przez zawodnika. Można więc uniknąć sytuacji, w której skoczek miał niezwykle słaby wiatr na początku i nie doleciał do miejsca, gdzie ruch powietrza był bardzo korzystny.
"Idea przeliczników jest słuszna, ale wiele razy słyszeliśmy jak skoczkowie narzekali, że komputer sobie nie radzi. Często się zdarza, że zawodnicy mają zdecydowanie inne odczucia w powietrzu i nie zgadzają się z tym, co pokazuje się na ekranach. Można powiedzieć, że ten system jest dobry, ale tylko w sterylnych warunkach, jak wieje z przodu, albo z tyłu. Niestety, zupełnie nie radzi sobie w momencie, gdy wieje z boku"
W moim przekonaniu dziś było podobnie, wiatr wiał pod narty ale raz lekko a raz bardziej od boku, można było to zauważyć po chorągiewkach na zeskoku. Z odczytu wiatru i odjętych punktów wychodzi na to ze Stefan skakał w takich samych warunkach co Johansson czy Wellinger, ale ciężko w to uwierzyć że skoczył aż o 8 metrów krócej od jednego i drugiego.
Zgadzam się, że gdyby był medal, a może dwa to nie było by tej całej dyskusji, ale jednak organizatorzy olimpiad na przyszłość powinni mieć jakieś zabezpieczenia terminowe w razie podobnych prognoz albo jeszcze gorszych w takiej dyscyplinie, gdzie wiatr gra naprawdę kluczową rolę.
"Idea przeliczników jest słuszna, ale wiele razy słyszeliśmy jak skoczkowie narzekali, że komputer sobie nie radzi. Często się zdarza, że zawodnicy mają zdecydowanie inne odczucia w powietrzu i nie zgadzają się z tym, co pokazuje się na ekranach. Można powiedzieć, że ten system jest dobry, ale tylko w sterylnych warunkach, jak wieje z przodu, albo z tyłu. Niestety, zupełnie nie radzi sobie w momencie, gdy wieje z boku"
W moim przekonaniu dziś było podobnie, wiatr wiał pod narty ale raz lekko a raz bardziej od boku, można było to zauważyć po chorągiewkach na zeskoku. Z odczytu wiatru i odjętych punktów wychodzi na to ze Stefan skakał w takich samych warunkach co Johansson czy Wellinger, ale ciężko w to uwierzyć że skoczył aż o 8 metrów krócej od jednego i drugiego.
Zgadzam się, że gdyby był medal, a może dwa to nie było by tej całej dyskusji, ale jednak organizatorzy olimpiad na przyszłość powinni mieć jakieś zabezpieczenia terminowe w razie podobnych prognoz albo jeszcze gorszych w takiej dyscyplinie, gdzie wiatr gra naprawdę kluczową rolę.