Ja nie jestem przekonany co do wysokiej frekwencji. W 2020 roku polaryzacja była ekstremalna, frekwencja w I turze wyniosła wtedy 64,51%, PiS szczuł, szukał wrogów, grał kartą oblężonej twierdzy jak tylko mógł bo miał do tego środki, codziennie w państwowej telewizji było wylewane szambo na Trzaskowskiego i innych kandydatów co mocno mobilizowało zarówno ich zwolenników jak i zdegustowanych przeciwników - emitowanie spotów o Dudzie niczym z Korei Północnej to była esencja tamtej kampanii - tępa propaganda była mieczem obosiecznym w kontekście mobilizacji. No i był to również półmetek rządów Zjednoczonej Prawicy - ludzie już zaczynali być zwyczajnie zmęczeni, byli zmobilizowani by głosować za zmianą.
Mamy 2025 rok, nowe rozdanie, rząd ma dopiero 1.5 roku, memicznego, pociągającego masy Dudy już nie ma, PiS jest spłukany,, nie ma możliwości robienia kampanii "na pompie". Wystawili kandydata nijakiego przy którym Duda to mistrz charyzmy. Poparcie Nawrockiego jest niższe niż poparcie partii co oznacza, że są poważne problemy z mobilizacją bazy elektoratu. A na Trzaskowskiego nie zagłosuje tyle osób co na Dudę w 2020. Pozostaje pytanie co z Mentzenem? Przy zapowiadającej się słabej mobilizacji elektoratów dwóch głównych partii może zyskać najwięcej w tych wyborach. Sufit Konfederacji zawsze wynosił ok. 1.5 mln głosów. Pamiętajmy, że od początku istnienia była to partia niskofrekwencyjna - najlepsze wyniki procentowe wykręcała gdy mało ludzi szło na wybory - niezależnie od typu wyborów półtora milionowe grono zwolenników Konfederacji zawsze szło na wybory w porównaniu do wyborców innych partii, a ich największym wrogiem była wysoka frekwencja. Czyli tym razem sondażownie albo prognozują względnie niską frekwencję premiującą wysoki wynik procentowy kandydata Konfederacji albo Mentzenowi udało się przekonać bardzo dużo wyborców spoza swojego core'u i w nadchodzących wyborach po raz pierwszy Konfederacja przekroczy sufit 1.5 mln głosów. Mimo to nawet przy sensacyjnym wyniku Mentzena nadal uważam, że ogół oddanych głosów nie przebije 64,51% z 2020 roku w I turze. O pozostałych kandydatach nie będę się rozpisywał bo są stłamszeni przez pierwszą trójkę. TD i Lewica to największe rozczarowania tej kadencji więc ich kandydaci tłumów za sobą nie pociągną.
Podsumowując - Mimo, że wybory prezydenckie cieszą się większą popularnością niż inne to według mnie w tym roku nie będą budzić takich emocji jak w 2020, brakuje czynnika polaryzacyjnego, elektoraty dwóch największych partii sprawiają wrażenie zrezygnowanych, a pozostała część wyborców nie czuje motywacji żeby głosować za jakąś większą zmianą. Prawdziwa zmiana dokonała się gdy wkur*** przekroczyło masę krytyczną w 2023 i ludzie mniej emocjonalnie podchodzą do kolejnych wyborów od tamtego momentu. Czas na rozliczenie rządu przy urnach jeszcze nie nadszedł wbrew myśleniu życzeniowemu wielu użytkowników na forum.
Korzystam z faktu, że buki przewidują podobną frekwencję co w 2020 wystawiając linię 65.0% i gram under 65.0% frekwencji(1.80) w I turze w betfanie, bo nigdzie indziej zakładu na frekwencje nie znalazłem
Mamy 2025 rok, nowe rozdanie, rząd ma dopiero 1.5 roku, memicznego, pociągającego masy Dudy już nie ma, PiS jest spłukany,, nie ma możliwości robienia kampanii "na pompie". Wystawili kandydata nijakiego przy którym Duda to mistrz charyzmy. Poparcie Nawrockiego jest niższe niż poparcie partii co oznacza, że są poważne problemy z mobilizacją bazy elektoratu. A na Trzaskowskiego nie zagłosuje tyle osób co na Dudę w 2020. Pozostaje pytanie co z Mentzenem? Przy zapowiadającej się słabej mobilizacji elektoratów dwóch głównych partii może zyskać najwięcej w tych wyborach. Sufit Konfederacji zawsze wynosił ok. 1.5 mln głosów. Pamiętajmy, że od początku istnienia była to partia niskofrekwencyjna - najlepsze wyniki procentowe wykręcała gdy mało ludzi szło na wybory - niezależnie od typu wyborów półtora milionowe grono zwolenników Konfederacji zawsze szło na wybory w porównaniu do wyborców innych partii, a ich największym wrogiem była wysoka frekwencja. Czyli tym razem sondażownie albo prognozują względnie niską frekwencję premiującą wysoki wynik procentowy kandydata Konfederacji albo Mentzenowi udało się przekonać bardzo dużo wyborców spoza swojego core'u i w nadchodzących wyborach po raz pierwszy Konfederacja przekroczy sufit 1.5 mln głosów. Mimo to nawet przy sensacyjnym wyniku Mentzena nadal uważam, że ogół oddanych głosów nie przebije 64,51% z 2020 roku w I turze. O pozostałych kandydatach nie będę się rozpisywał bo są stłamszeni przez pierwszą trójkę. TD i Lewica to największe rozczarowania tej kadencji więc ich kandydaci tłumów za sobą nie pociągną.
Podsumowując - Mimo, że wybory prezydenckie cieszą się większą popularnością niż inne to według mnie w tym roku nie będą budzić takich emocji jak w 2020, brakuje czynnika polaryzacyjnego, elektoraty dwóch największych partii sprawiają wrażenie zrezygnowanych, a pozostała część wyborców nie czuje motywacji żeby głosować za jakąś większą zmianą. Prawdziwa zmiana dokonała się gdy wkur*** przekroczyło masę krytyczną w 2023 i ludzie mniej emocjonalnie podchodzą do kolejnych wyborów od tamtego momentu. Czas na rozliczenie rządu przy urnach jeszcze nie nadszedł wbrew myśleniu życzeniowemu wielu użytkowników na forum.
Korzystam z faktu, że buki przewidują podobną frekwencję co w 2020 wystawiając linię 65.0% i gram under 65.0% frekwencji(1.80) w I turze w betfanie, bo nigdzie indziej zakładu na frekwencje nie znalazłem